sobota, 31 grudnia 2016

Wiara w lepsze jutro czyli jaki powinien być rok 2017

W przyszłym roku życzę zarówno wam jak i sobie być dokonywali tylko właściwych wyborów, a na swojej drodze spotykali dobrych ludzi. Niech wasze życie będzie pełne miłości, w zdrowiu i pełne optymizmu. Chciałabym aby ten rok stał się rokiem uśmiechu i wiary, że zawsze jest jakieś światełko w tunelu. Pragnęłabym także abyśmy umieli docenić każdy promyk słońca, który pojawi się w naszym życiu. Życzę też abyśmy nauczyli się dostrzegać jak najwięcej piękna w otaczającym świecie i w ludziach. Byśmy jako ludzie byli sobie przyjaciółmi wobec siebie i zwierząt, a wokół nas było mniej agresji. Myślę, że na resztę jesteśmy w stanie zapracować sami. Buźki. Trzymajcie się.
Ps: Oczywiście po za tym miłych wspomnień z sylwestrowej nocy ;)


Sylwester z miłością

Przytulona w ramionach Toma, tak zamierzam spędzić cały sylwester oraz cały przyszły rok, bo przy nim niczego się nie boję. Angela rozmawia sobie przy oknie z Ernestem i nie zwraca uwagi na cały świat. Dla niej mógłby być każdy inny dzień roku, i ten jest tak wyjątkowy jak każdy w obecności ukochanego. Daria podryguje, wykonując skomplikowany układ taneczny i się śmieje. Ona jednak lubi się śmiać i to nie jest nic wyjątkowego. Adam patrzy na nią i chyba dobrze się bawi, próbując dotrzymać kroku swojej żonie. Chyba żałuję, że kończy się ten rok, bo był naprawdę dobry dla mnie. Jestem szczęśliwa. Nie wiem jak często będę mogła powtórzyć to w przyszłym 2017 roku. W każdym razie dziś w tańcu chcę zapomnieć o powodach dlaczego nie chcę by czas płynął. Chcę po prostu tańczyć. Nie potrzebuję szampana, by dobrze się bawić. Myślę o Maksie. Mam nadzieje, że przyjedzie. Chciałabym, aby byli tu dziś wszyscy, których kocham. Bez wyjątku. No oczywiście rodzice nie muszą przychodzić. Niech bawią się na własnym sylwestrze, choć w moim sercu mają swoje miejsce.



niedziela, 25 grudnia 2016

Życzenia

Spokojnych, rodzinnych świąt pełnych słodkości ( które nie pójdą nam w boczki) i uśmiechu.

środa, 21 grudnia 2016

Informacja

Tło pochodzi z bloga http://naczytane.blogspot.com/2016/06/pierwsza-kawa-o-poranku-diego-galdino.html. Jeśli ktoś nie zgadza się na jego użycie proszę o wiadomość.

Nowa tradycja czyli prośba na świąteczny czas

Zbliża się Boże Narodzenie. Choinka ubrana, zakupy prawie zrobione. U spowiedzi także byłam. Pogodziłam się z rodziną, prezenty zakupione. Właściwie zostały mi do zrobienia tylko dwie rzeczy. Pójść do kościoła w święta, oraz jeszcze wcześniej kupić karpia i uratować mu życie, bo Boże Narodzenie to święto życia, no nie? Po za tym nienawidzę myśleć, że ten biedny karp nie spędzi świąt z rodziną. Kupuje rybę mrożoną, i tak wiem, że ona też straciła kiedyś życie, ale wiem przynajmniej, że nie w Boże Narodzenie. Proszę wszystkich, darujmy życie karpiowi. Niech wie, że Boże Narodzenie to wyjątkowy czas. Tak zwane nie rób drugiemu co tobie niemiłe. Żadne z nas nie chciałoby spędzać świąt na patelni. Ustanowić nową tradycję. Byłoby miło.



środa, 30 listopada 2016

Foch

Rodzice uwielbiają Toma, a mnie ledwie znoszą, to nie jest fair. Uważają, że Tom znosi moje wyskoki ze świętą cierpliwością i będzie całkowicie zrozumiałe jeśli mnie rzuci. Takie wsparcie od rodziców właśnie otrzymuje. Dziękuję bardzo. Najbardziej zawiodłam się na Artyście. Byłam córeczką tatusia, a on tak mi odpłaca. Strzelę focha, a co?



piątek, 25 listopada 2016

On już wie...

Tom już wie, że mieszkam u Maksa. To była pomyłka, że odebrałam. Myślałam, że to Angela, nie spojrzałam, bo byłam zaspana, i gdy usłyszałam wesoły głos Toma zamarłam. Chciał przyjść do mnie i zabrać mnie na kawę, do jakiejś knajpki. Cóż musiałam mu wyznać prawdę, ale nie chciałam robić tego przez telefon, więc umówiłam się z nim, że spotkamy się na miejscu. Gdy mu powiedziałam Tom nie zrobił mi awantury, nic po za wielce zagadkową miną. Nadal ma tę swoją pokerową twarz, a ja nie wiem co myśleć. Boję się i nie śpię. Niech to się skończy!






czwartek, 17 listopada 2016

Śniadanie do łóżka

Dziwne jest budzić się rano z myślą, że w drugim pokoju śpi Maks. Jeszcze dziwniejsze jest wejść do kuchni i patrzeć jak on smaży jajka na śniadanie lub pyta czy mam ochotę na kawę. Nie mogę nawet sobie wyobrazić bym weszła tam w mojej koszuli nocnej lub przykrótkiej piżamie, tak więc od razu wpadam do łazienki by wziąć prysznic i ubrać się. No cóż Maks, się nie przejmuje. Wchodzi do kuchni w bokserkach lub jeansach w koszulce lub też bez. Nie wiem czemu moje głupie serce reaguje na ten widok przyśpieszonym biciem. Czym prędzej zagłębiam się w takich chwilach w płatkach z mlekiem i wlepiam wzrok w blat czy szafkę. Maks mnie rozśmiesza i jest taki rozluźniony jakby ta sytuacja była najbardziej naturalna na świecie. Być może jest. Jednak najgorsze jest to, że telefon milczy. Ok, nie powiedziałam Tomowi, że zmieniłam miejsce zamieszkania. Nie miałam szansy. Odkąd tu mieszkam jeszcze nie zadzwonił. Myślę, że już wie co się stało i jest wściekły. Pewnie ma prawo, choć przecież nie robię z Maksem nic złego. Nie, żeby Maks się nie starał. Rozmiękcza moje serce śniadaniami do łóżka, dowcipami i swoją cierpliwością. A ja denerwuje się coraz bardziej. W końcu ja będę musiała zadzwonić. Tylko co mu powiem? Prawdę. Pominę tylko fakt śniadań do łóżka, rozmów do późna i tego, że u Maksa czuje się jak w domu. Mój pokój w domu rodzinnym zajął Mateusz. Nie będę mieszkać z rodzicami w jednym skoro przyjaciel zaoferował mi lepsze rozwiązanie. Tak mu powiem. Jak tylko zadzwoni. Jeśli nie, zadzwonię i w ogóle będę musiała wydusić fakt, że nie mieszkam już w domu z rodzicami i naprawdę nie gniewaj się Tom, dobrze?


sobota, 12 listopada 2016

??????

W kilku słowach powiem, że zdarzyło się coś niespodziewanego i ja naprawdę jeszcze nie wiem jak to się stało, ale mimo iż nadal jestem z Tomem, to mieszkam u Maksa. Żeby jednak nie było jestem jego tylko współlokatorką i to z powodu trudnej sytuacji mieszkaniowej. Tak, więc jest dziwnie. Dziwniej niż zwykle gdy jestem z Maksem. Zobaczymy jak to będzie.

niedziela, 23 października 2016

Me before you

Usiadłam sobie i czytam. Czytam książkę Jojo Moyes "zanim się pojawiłeś". Nie będę pisać jak książka się zakończyła, ale wiem jak ja bym ją zakończyła. Najpierw jednak krótkie wprowadzenie
 26-letnia Lou podejmuje pracę jako opiekunka niepełnosprawnego Willa Traynora. Will ma paraliż cztero kończynowy, nie jest w stanie nawet samodzielnie jeść. Znajomość Dziewczyny z chłopakiem z czasem zmienia się w przyjaźń. Przypadkiem Louise dowiaduje się, że Will postanowił popełnić samobójstwo ( eutanazję). Lou ma pół roku na próbę zmiany decyzji przyjaciela. Czy jej się uda?
 Tak mniej więcej opisałabym tę książkę, ale czytając, wgłębiając się poznajemy problemy, z którymi mierzy się niepełnosprawny, a wraz z nim nasza bohaterka Lou. Nie będę komentować zachowania Willa, mówić, że cała idea jest egoistyczna ( na dodatek prośba by zrobili coś takiego jego rodzice jest okrutna) i dodawać, że taka decyzja to tragedia dla wielu osób, i można zrobić wszystko inaczej. Znaleźć cel. Nie, powiem raczej jak ja bym zakończyła książkę, nie mówiąc jak zakończyła ją autorka bo tego dowiecie się czytając. Oto moje zakończenie
Me before you zakończenie alternatywne:
- Will jesteś takim egoistą! - rozpłakała się Lou. - Nie możesz umrzeć. Nie teraz. Nie tuż po tym jak otworzyłam przed tobą swoje serce. Chce przeżyć swoje życie z tobą. Musisz mi pokazać jak mam żyć.
- Lou, to nie wystarczy. Ja nie mogę tak żyć, ciągle zależny od innych... - odparł Will z bólem na twarzy.
- Zależny ode mnie i od Nathana. Dwoje ludzi, których cię kocha. To mój wybór. Chce być z tobą. Takim jakim jesteś. - powiedziałam, ale widząc jego minę Lou zbladła jakby dostała policzek. Nie musiał ruszać ręką by ją zranić. Deszcz padał jej na twarz, była cała mokra. Krople deszczu mieszały się ze łzami. Lou zbiegła po hotelowych schodkach, nie zwracając uwagi na otoczenie. Nagle słychać było pisk, był to najgłośniejszy dźwięk jaki Will kiedykolwiek słyszał. Znacznie głośniejszy od tego, który sprawił, że znajdował się na wózku. Lou upadła na ziemie.
- Lou! - krzyknął Will podjeżdżając do leżącej dziewczyny. Z jej ust sączyła się krew. Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami.
- Will, obiecaj mi, że będziesz żył. - wyszeptała.
- Louise, proszę. Nie umieraj. Niech mi ktoś pomoże! - gorączkowo próbował namówić ją do walki. Nie mógł sobie wyobrazić życia bez jej uśmiechu, i całej kolorowej otoczki, która sprawiała, że przez ostatnie pół roku wstawał z łóżka. Louise musiała żyć. Nawet jeśli on miał umrzeć. Czuł, że jej serce bije coraz wolniej.
- Lou proszę. Kocham cię. Razem zobaczymy Paryż. Obiecuję. - szeptał jej obietnice, a na jej twarzy malował się delikatny uśmiech. Lekko przymknęła oczy. Will wiedział, że to już koniec. Nie umiał sobie wyobrazić życia bez niej. Nie umiał jednak sobie wyobrazić, że umrze, mimo tego, że Lou tak bardzo pragnęła by żył. Pocałował ją delikatnie w policzek.
- Spróbuję kochanie. Spróbuję żyć - szepnął słysząc w oddali sygnał nadjeżdżającej karetki.

                                                                The end

W drugiej części "Kiedy odeszłaś" ( tytuł zmieniony) pokazałabym jak Will walczy ze sobą by dotrzymać obietnice dane Lou. Zaczyna podróżować by pokazać Lou świat, w którym chciałby aby wraz z nim była, poznaje możliwości, a na końcu godzi się z tym, że jest niepełnosprawny. Ale to moja wersja. Która lepsza?

                                           
                                            

czwartek, 13 października 2016

Kobieta kocha bardziej

Gdybym była singielką być może objadałabym się teraz chipsami, oglądając komedię, w której jakiś facet dostaje wycisk, ale nie jestem. Pogodziłam się z Tomem. On przeprosił ( choć powiedział, że nie czuje się winny) ja mu wybaczyłam ( bo uważałam, że mimo iż jest winny to zasługuje na wyrozumiałość) i tak jakoś wyszło, że mnie pocałował, rozbroił i pozwoliłam mu zostać na cały wieczór. Obejrzeliśmy film, ale nawet nie wiem jaki, bo w głowie wciąż miałam myśl, że mimo wszystko ja i Tom się nie rozstaliśmy. Później Tom bawił się komórką ( być może wysyłał sms-y, ale nie jestem pewna), a ja czytałam oparta o jego ramię i było mi tak dobrze, że już kompletnie zapomniałam o co się pokłóciliśmy. Obiecałam sobie być bardziej wyrozumiała. W końcu to my kobiety mocniej czujemy i być może dlatego czasami (ale naprawdę rzadko) przesadzamy, ale ja mogę pohamować. Dla dobra naszego związku. Bo na rozstaniu traci ten komu bardziej zależy, kto bardziej kocha, a wydaje mi się, że tym kimś jestem ja. No powiedzmy szczerze myślę, że zazwyczaj jest to kobieta. Te wszystkie uczucia w naszych głowach. Gdyby facet miał przeżyć je przez jeden dzień to by już dawno wybuchła trzecia wojna światowa. Wierzcie mi na słowo.  

niedziela, 11 września 2016

Szukam przyjaciela

Jeśli myślisz, że nie masz dla kogo żyć to pomyśl o mnie. Ja zawsze szukam przyjaciół i nie pozbawiaj mnie szansy poznania własnej osoby.

piątek, 9 września 2016

Jeden gatunek czyli ja nie kura domowa, a on nie płacze

Faceci też mają serce. Faceci też kierują się logiką ( porzućmy na chwilę temat planet i tego, że oni są z Marsa, a my kobiety z pięknej życiodajnej Ziemi czy jak kto woli Wenus). Nawet mężczyzna nie może walczyć z tak nieubłaganą kobiecą logiką jaką zamierzałam Tomowi przedstawić. Otóż nie porzuca się miłości swojego życia ( w tę rolę wpisałam swoją skromną osobę, mając nadzieję, że to prawda nadal aktualna) z byle powodu, a właściwie beż żadnego powodu, bo te powody, które według Toma są przyczynami rozstania lub według niego dystansu to naprawdę nic ważnego! Kobiety i mężczyźni to jeden gatunek. Myślą tak samo. Przecież nie jest ważne ile czasu robimy zakupy! Te różnice nie mogą stać na przeszkodzie wielkiej miłości, tak więc jesteśmy tacy sami, powtarzałam sobie w drodze na spotkanie z ukochanym. Żeby lepiej wczuć się w męskie myślenie obejrzałam wczoraj mecz, co prawda bez piwa i kibicowania, ale biorąc pod uwagę moją niechęć do sportu to i tak wiele. Mecz niewiele mi pomógł po za tym jednym, że stwierdziłam, że bycie singielką ma swoje plusy, a jest nim niewątpliwie bycie władcą pilota od telewizora. Przez ostatnie dni byłam singielką pełną parą. Zachowywałam się jak... wolna kobieta. Poniekąd też zauważyłam, że niewiele to różniło się od bycia w związku, gdyż nigdy dla Toma nie byłam dobrą kurą domową lub też nowocześnie panią domu. Tak czy inaczej z mocnym postanowieniem walki o nasz związek dotarłam do drzwi, zadzwoniłam, zapukałam i zdążyłam się wkurzyć, że pewnie nikogo nie ma, gdy drzwi otworzyła mi mama mojego lubego wyjaśniając, że nie ma tylko powodu mojej wizyty czyli Toma, który o zgrozo wyszedł z kumplami! Nie powinien! Powinien płakać w poduszkę w samotności ( ewentualnie nie płakać, lecz obgryzać paznokcie czekając na telefon ode mnie). Zgodzę się by był tylko odrobinę smutny i zagubiony z tęsknoty, ale tak pójść sobie z kumplami? Co on sobie myśli? Może... on nie umie mi powiedzieć, że to już koniec? Była kiedyś taka polska piosenka coś "jak ja jej to powiem". O nie! Nie pozwolę na to. Ubiorę się sexi, a on zrozumie co stracił. Lub jego ewentualna dziewczyna dostanie ode mnie wiązankę przekleństw. Tak czy inaczej poczuję się dzięki temu lepiej.


wtorek, 30 sierpnia 2016

Po komu potrzebny dystans? czyli facet jak szampon

Tommy ze mną nie zerwał, ale postanowił zachować dystans, bo potrzebuje przestrzeni. Co do do świętej krówki ma znaczyć? W końcu nawet nie mieszkamy razem, i jak na moje oko ma sporo przestrzeni. Niby żyć mu nie daje? Nie jesteśmy jak stare dobre małżeństwo, w ogóle nie jesteśmy małżeństwem! Faceci to dziwny gatunek. Dystans mu potrzebny, myślałby kto. Niech go sobie weźmie i wsadzi... Nie będę tutaj wyrażać się wulgarnie. Obejrzę sobie więźnia labiryntu, a co. Tom niech żałuje. Mógłby tu być... Ja będę zadowoloną z życia singielką. Taki plan mi się podoba. Faceci są z Marsa, a kobiety z Wenus jak mówią. gatunek męski jest jak... dobry szampon. Nie znajdziesz takiego, który robił wszystko co jest potrzebne, tylko trzeba wybrać jeden ( np. na gęste włosy), a zresztą się męczyć ( np. z rozdwojonymi końcówkami). Tyle, że dobry facet nie istnieje.

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Do połowy pusta szklanka

Co łączy optymistę i pesymistę ( no wiecie takiego z gruntu zawsze przekonanego, że wszystko jest na nie)? Obydwoje zgadzają się, że szklanka nie jest pusta, ani pełna, że ktoś napełnił ją do połowy i tak zostawił. To się nazywa realizm zdaje się. Dlatego gdy Tom zadzwonił po wielkiej kłótni i chciał się spotkać, to ja nie spodziewałam się wiele, no bo byłam realistką. Zamierzałam schować optymizm, oczekiwania i podejść do sytuacji na chłodno. Chciałam wypracować kompromis, bo choć ja i on byliśmy dla siebie stworzeni, to on nie powinien być podejrzliwy, a był. W stosunku do mnie i Maksa. Owszem może i go pocałowałam ( nie raz, a dwa razy nawet), ale Tom o tym nie wiedział, więc powinien mi ufać. To podstawa związku, tym bardziej, że kochałam Toma, a Maks to tylko przyjaciel, z którym od czasu do czasu się całuje. Kropka. Tak więc zachować dystans i ma mnie przeprosić. W końcu nie jestem puszczalska. Maks jest diabelnie przystojny, a ja... raz czy dwa uległam. Nie całkowicie tylko... doustnie, że tak powiem i ten drugi raz był wtedy gdy byłam śpiąca i zmęczona, więc się nie liczy, choć to dosyć miłe wspomnienie. Nie o tym jednak chciałam mówić. Po prostu musi mnie przeprosić. Jestem optymistką. Na pewno się uda, w końcu po co innego chciałby się spotkać? Daria ma pomysły. Może chce to definitywnie zakończyć. Boże, mam czarne myśli, a jeśli Daria ma rację? Może nie powinnam chcieć przeprosin? Może wystarczy mi, aby był przy mnie? Dystans i opanowanie, to moje drugie imię. A co jeśli? ....






niedziela, 7 sierpnia 2016

Miłość jak lody po prostu spróbuj!

Miłość jest jak lody. Każdy ma ulubiony smak i pewne oczekiwania. Można się rozczarować lub też pozytywnie zaskoczyć. Mogą mieć kwaśny posmak lub też szokować słodyczą, rozkosz może trwać chwilę lub natychmiast się skończyć. Jednak wiele zależy od nas. Od tego czego chcemy, na co jesteśmy przygotowani i czy jesteśmy gotowi wskoczyć na głęboką wodę i dać się zaskoczyć czy pozostajemy przy swoim smaku bojąc się ryzyka lub też jesteśmy na wiecznej diecie i po prostu przechodzimy obok nie wiedząc że tracimy coś "niepowtarzalnego". Miłość jest jak lody - warto "ich/jej" spróbować :)

poniedziałek, 25 lipca 2016

Iluzja 2 czyli byłam sobie w kinie

Byłam sobie w kinie. Byłam sobie w kinie z chłopakiem o imieniu Tom. Film to "Iluzja 2". Podobał mi się. Ci sami aktorzy ( z jednym wyjątkiem a szkoda) nowe sztuczki. Po prostu lubię. Warto zobaczyć.

niedziela, 24 lipca 2016

Po prostu Adrian

Jest przystojny i zachowuje się jak na niegrzecznego chłopca przystało. Jest kumplem Toma i chyba wpadłam mu w oko. Nie wiem czy jestem jedyną dziewczyną która wpadła mu w oko czy to jego typowe zachowanie przy osobie płci przeciwnej jednak faktem pozostaje, że mnie podrywał. Toma to wkurzało, ja wiem, ale mnie to pochlebia, bo no cóż, kiedy przystojniak cię podrywa, nawet jeśli podrywa każdą, to miło wiedzieć, że nie jesteś jakimś paskudnym wyjątkiem. No i naprawdę miło jest słyszeć komplementy od kogoś innego niż swój chłopak. To chyba ta letnia atmosfera, albo i nie. Adrian jest... To po prostu Adrian. Miło się z nim droczyć.



czwartek, 21 lipca 2016

Najlepszy chłopak na świecie

Babski wieczór, świętowanie dyplomu i w sumie... nie wiele więcej. To znaczy co teraz? Będę jednym z wielu magistrów poszukujących pracy... stop! Nieważne. Ważne jest to w jaki sposób świętowałam dyplom z T. Zabrał mnie nad wodę, z dala od innych ludzi i byliśmy tam tylko my i czy trzeba coś więcej dodawać? Absolutnie nie!

wtorek, 12 lipca 2016

Życie jest piękne - Tell you rossie

Jestem panią magister, mimo spędzania kilku dni sam na sam z Tomem. Wraca mi energia i ochota do życia, ale przede wszystkim znów mam czas na wszystko. Życie jest piękne!




Ta muzyczka poprawia mi humor w ten piękny dzionek Alle Farben - Please tell Rossie

piątek, 8 lipca 2016

Morderstwo mi obojętne

Oddałam pracę magisterską i muszę się uczyć do egzaminu, ale mam to gdzieś. Chyba zwariowałam, bo zamierzam zniknąć na kilka dni i z Tomem robić różne rzeczy. Nikomu nie powiem gdzie zamierzam być. To niespodzianka. Tom mówi, że mógłby mnie zabić, ale mnie to obojętne. Brzmi to wariacko. Jednak... potrzebuję odpoczynku w ramionach ukochanego. Czytam sobie "Gone". Jest mi dobrze. Pytania egzaminacyjne muszą zaczekać aż wrócę.

środa, 11 maja 2016

I tak spróbuje!

Karta miejska, po raz pierwszy w życiu z niej korzystam i okazuje się, że nie takie proste z niej skorzystać. Ale ja nie o tym. Okazuje się, że Tom jest kuzynem Ernesta! Ależ ten świat mały! Chcę pogodzić rodzinę. Może mieszam się w nie swoje sprawy, ale... i tak spróbuję.

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Sama, samotna

Poznałam ojca Ernesta to całkiem ciekawy facet i wydaje się... zamożny. Tym bardziej podziwiam Ernesta, który odwrócił się od pieniędzy taty i chce robić wszystko po swojemu. Ich relacje są w porządku. Po prostu przyjaciel wyjaśnił mi, że chce być samodzielny. Poznałam też siostrę Ernesta Rachel. Biedna, zagubiona dziewczyna. Ona nie chce mieszkać w Salem. Gdy się przeprowadzali musiała zostawić przyjaciół i zmienić szkołę, a tutaj jest sama. Chciałabym zostać jej przyjaciółką, ale może niepotrzebnie chce zbawiać świat. Tom nie ufa Ernestowi, a ja tak. Coraz bardziej.


niedziela, 24 kwietnia 2016

Długa noc

Powiedziałam ostatnio, że spędziłam noc u Maksa, co nie do końca było prawdą, bo około wpół do trzeciej w nocy wróciłam do domu Darii, bo tam miałam spotkać się z Tomem, który chciał się pogodzić po kłótni. W każdym razie rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Dowiedziałam się, że on zerwał z Weroniką, jakie piosenki lubi i jakie filmy. Flirtowaliśmy i było mi cudownie. Czułam się taka kobieca i... zadzwoniła Daria, żeby powiedzieć, że Tom do niej dzwonił i że powinnam przyjechać co mnie rozdrażniło i wcale nie chciałam wracać. Poczułam nawet żal do Darii, bo to ona namawiała mnie na spotkanie z Maksem. Trochę się bałam go zobaczyć, jakoś nie bardzo czułam się swobodnie przy tym, że miał dziewczynę. Podłe to z mojej strony biorąc pod uwagę, że mam chłopaka. Tak czy inaczej wsiadłam do tego auta, bo przekonał mnie do tego Maks, który przemówił mi do rozumu słowami, że "obydwoje zrobimy coś naprawdę głupiego, jeśli zostanę". Szczerze nie obchodziło mnie to. Tyle, że Maks zaczął mówić o szacunku do niego, do Toma i ja chyba... w końcu mnie przekonał, że ma rację. Tyle, że w aucie ja go... pocałowałam. Może to był sen, ale to było takie wyraziste. Tak, lepiej udać, że to nie miało miejsca. Rano gdy zadzwoniłam do Maksa, powiedział, że robi naleśniki. Mam ochotę na naleśniki.... Jednak pogodziłam się z Tomem o czym już mówiłam. Drogi pamiętniczku... to była długa noc.

piątek, 22 kwietnia 2016

Kochaj, skacz, wzleć

Świat, w którym słowo kocham jest zabronione, miłość jest chorobą, a lekarstwo na nią zbawieniem. Jest tam dziewczyna, samotna, i poznaje chłopaka Alexa. I okazuje się, że wszystko w co wierzyła to kłamstwo, a miłość to jedyna prawda... 
  To mój opis tej książki. Powiem tak serię przeczytałam całą i jestem trochę zawiedziona końcówką, bo nie odpowiedziała na niektóre z moich pytań. Polubiłam bohaterów Juliana, Raven, Hanę, Alexa. Główna bohaterka mnie wkurzała, ale nie o to chodzi. Zaczęłam się zastanawiać czym jest świat bez miłości? Wydaje mi się, że pustką. Miłość pcha do działania, a bez niej możemy coś robić, ale bez pasji nie ma tworzenia, nie kreatywności, sztuki. Miłość to owszem ryzyko, ale ryzyko, które może się opłacić, jak czytamy w książce cytat z pamięci " Miłość sprawia, że możemy spaść, owszem, ale możemy też wzlecieć do nieba". Nie można się bać, bo bojąc się ograniczamy się i nigdy nie dogonimy własnych marzeń. Nawet jeśli spotka nas cierpienie, to bez ryzyka, nigdy nie spróbujemy niczego dobrego. Jako dziecko ryzykujemy: próbujemy nowych smaków, podnosimy się mimo iż grozi to upadkiem. Czemu zanika to później? Kiedy strach przed upadkiem staje się straszniejszy od potrzeby spróbowania "lotu"? Stawiamy kroki, ostrożne, zbyt bojąc się, że wylądujemy na podłodze? Ucieczka? Nie budujmy murów! Ma się tylko jedno życie. Możesz je obejrzeć na szklanym ekranie lub nim żyć. Bierz życie w swoje ręce, wyrzuć strach, spełniaj marzenia. Uwierz w siebie, to zrobią to inni.



A gdyby tak?... czyli wysyłam w świat przesłanie

Gdyby tak sobie kupić bojówki? Gdyby tak sobie kupić je kupić i aby miały kolor szaro-biały? Ja tak zrobiłam, wybrałam się do sklepu, zakupiłam i dobrze mi z tym! W końcu jest wiosna czas rozkwitu i muszę wyglądać pięknie. Lecz pamiętam by nie czynić tego kosztem bliźniego i nie kupuję tam gdzie wykorzystują pracowników.  To znaczy tam gdzie wiem, że dają pracownikom marne grosze i karzą pracować ponad siły. Są tacy ludzie. Wiosna. Piękno. Nie tylko ciała lecz duszy. Żyj i daj żyć innym. W życiu pieniądze nie są najważniejsze. Liczą się owszem. Dają możliwości. Lecz nigdy nie zrobią ze mnie swojego niewolnika. Przynajmniej postaram się, aby tak nie było. Wolność, to w życiu cenię i miłość, rzecz jasna. Ona też daje możliwości, a nikogo nie rani. No i potrafi uszczęśliwić. Powiem to głośno Kocham! I niech to przesłanie leci w świat.




czwartek, 21 kwietnia 2016

Nauka z filmów czyli ekranowa mądrość

Moi drodzy filmy bywają bardzo pouczające naprawdę i oto kilka rzeczy, których możesz nauczyć się z ekranu.
1. Wygląd nie ma znaczenia, tylko wtedy gdy jesteś naprawdę piękna/y. Przedstawmy sobie balkonową scenę z Romea i Julii w roli Romea Brzydal w roli Julii Paskuda. I wszyscy żyliby długo i szczęśliwie, bo Julka poślubiłaby faceta, choć dla kasy to jednak nawet ciacho. No fakt mógłby być milszy, ale miłość od pierwszego wejrzenia by nie zaistniała, a Szekspir nie byłby dziś obecny w kanonie lektur ( oczywiście jest jeszcze Makbet, ale to inna sprawa).
2. Branie pigułek od nieznajomych nie jest dobrym pomysłem, nawet gdy ten ktoś mówi ci że jesteś wybrańcem. Serio każdy kto oglądał Matrixa widział tę scenę, gdy M. proponuje Neo dwie pigułki. I on je wziął! Szaleństwo. Nic dziwnego, że później miał wizję maszyn, agentów i... czy to nie przed tym ostrzegają nas rodzice? No i jeszcze to kultowe zdanie " weźmiesz ... pigułkę to wrócisz do domu i nie będziesz nic pamiętał". Brzmi strasznie. Nie róbcie tego w domu.
3. Do akcji specjalnych najlepsi są przestępcy. Mówię tu akcje policyjne. Przykładami są bohaterzy szybkich i wściekłych, lot skazańców.
4. Cel uświęca środki. Żeby przeszkodzić bandycie w zniszczeniu miasta możesz zniszczyć to miasto gorzej niż zrobiłby to sam złoczyńca, ale przecież robisz to w dobrym celu. Przykłady to... większość filmów akcji.
5. Nie ma znaczenia jak wiele ciosów otrzymasz, bo i tak gdy przypomnisz sobie sposób obrony to pokonasz przeciwnika, nawet leżąc nieprzytomny i związany z połamanymi kościami. Widzimy to w każdym filmie w stylu mordobicie. Aha i przymusowo przeciwnik musi mieć przewagę liczebną inaczej walka nie była fair, prawda?
6. Choć spotykasz nieznane zwierzę/istotę/potwora/kosmitę to jako jedyny potrafisz przewidzieć jej ruchy i dokładnie wiesz jak się zachowa. Praktycznie każdy horror.
7. Nie biegnij w przeciwną stronę niż główny bohater. Nie bądź wredny. Nie zachowuj się naturalnie, tylko biegnij tam gdzie żaden normalny człowiek by nie pobiegł, np. do jamy potwora by ratować nieżywego przyjaciela. To jest gwarancja przetrwania stosowana przez wiele głównych bohaterów. Aha i koniecznie walcz o zwłoki z potworem, który akurat wlezie do jaskini.
8. Odwołanie przyjęcia w chwili gdy grasuje niebezpieczny rekin/krokodyl/ pirania jest niedopuszczalne. No i oczywiście wzywasz eksperta, który mówi ci, że to konieczne, bo giną turyści. Oczywiście nie wierzysz, bo naprawdę ta głowa mogła się sama odłączyć od ciała i takie tam, a zdjęcie rekina, jest niewyraźne ( zawsze mam ochotę w takim momencie powiedzieć to sobie zrób wyraźne facet!) i ten twój ekspert ma jakąś plamę w życiorysie, którą koniecznie teraz wykorzystaj. Brzmi znajomo? No właśnie.
9. Samochody się psują, a komórki nigdy nie działają ( nie mają zasięgu lub są rozładowane) kiedy naprawdę są potrzebne. Pustkowie, pustynia, lasy, puszcze. Czy naprawdę telefonii komórkowych filmy nic nie nauczyły?
10. Gdy goni cię psychopata z siekierą lepiej nie opierać się o drewniane drzwi.

Oczywiście to wszystko należy traktować z przymrużeniem oka. Nie pisałam o Zmierzchu, bo o wampirach już kiedyś było. A wy czego nauczyliście się z filmów?  

Rozstania i powroty

Jestem w trakcie ostatniego miesiąca kłócę się i godzę z Tomem, ale coraz bardziej mnie to nuży. Ile razy można? Powody naszych kłótni to:
a) wyłączyłam telefon na parę dni i nie dałam znać, że jadę odwiedzić babcię. Tom wkurzył się, że nic nie powiedziałam, mimo iż i tak by ze mną nie pojechał, bo miał trening. Nie wiem naprawdę w czym widzi problem? Martwił się o mnie? Serio?
b) spędziłam noc u Maksa. Tak, dobrze przeczytaliście, ale to nie to co myślicie. Naprawdę. Po prostu chcieliśmy obejrzeć film. Tom ma przyjaciółkę Angelę, ja mam przyjaciela Maksa. Czy to nie brzmi jak zwykła hipokryzja?
  No, ale koniec końców jesteśmy razem. No i nie jestem w ciąży. Pomysł Darii, który podchwycił Tom. Cóż, niemożliwe, ale to dla mojego chłopaka nic nie znaczy.

czwartek, 31 marca 2016

Mam plan czyli co można,a co nie można zrealizować bez wsparcia przyjaciół

Ostatnio moje przyjaciółki rzadko się do mnie odzywają. Nie zrobię jednak pierwszego kroku. Może za jakiś czas. Zadzwoniłam do Ellie i postanowiłam, że warto po świętach zacząć uprawiać sport. Zacznę od kupienia dresu i butów, a później co rano będziemy razem biegać. Oczywiście E. była trochę sceptyczna patrząc na mój dziki entuzjazm do tego planu, ale tym razem się nie ugnę. Bieganie to fajna sprawa, zdaje się, a ja mam motywację. Chcę być piękna. Samemu to tak smutno, biec przed siebie, a z przyjacielem zawsze raźniej.

wtorek, 29 marca 2016

Bywają takie dni czyli po świąteczne zmęczenie

Bywają w życiu takie, które nazywam "Niech to się nigdy nie wydarzy" lub "Niech on się skończy". Ostatni mój tydzień brzmi właśnie tak. Czuję po świąteczne zmęczenie, znacie to? No cóż dziób do przodu i wszystko jest możliwe.


środa, 16 marca 2016

Luźny wierszyk na ten wieczór

Chciałabym mieć psa 
i butelkę wina
psa bym głaskała
a wino wypiła




Wierna

Byłam w kinie. Sama. Nie kupiłam popcornu. Łamie stereotyp. "Wierna" czyli trzecia część niezgodnej. Film nawet fajny. W każdym razie tego się spodziewałam. To znaczy, że Tris skopie parę tyłków, będzie akcja, a nieszczęsny Caleb nie okaże się najgorszym bratem na świecie. Tak, więc było fajnie. Niech sobie Tom idzie na jakąś bijatykę filmową, ja pozostanę przy wiernej.



wtorek, 8 marca 2016

poniedziałek, 7 marca 2016

Dieta, racjonalność ciąg dalszy

Dieta dla każdego coś innego. Ja na przykład nie powinnam jadać kolacji, gdy się odchudzam, albo bardzo małą. Nie muszę sobie za to odmawiać kawałka czekolady ( ponoć kawałek wzięty od kogoś nie tuczy :)). Angela stwierdziła, że nie muszę w ogóle niczego zrzucać ( to znaczy chodziło jej o wagę), bo nie mam zbędnego tłuszczu. Tak przynajmniej twierdzi tabelka dodana do wagi, gdzie można sobie sprawdzić ilość mięśni, tłuszczu i wody ( po za podstawowym wskazaniem wagi). Jest dobrze. Tom się ze mnie śmieje. Ha! To facet nie zrozumie powagi sytuacji. Sylwetka idealna wymaga poświęceń, ale bez przesady. Mam cel kilogram mniej. Gdy spadnie to rzucam odchudzanie. Akurat na święta :).

poniedziałek, 29 lutego 2016

Racjonalność, dieta czyli nowa ja

Jak zwykle na wiosnę postanowiłam wziąć się za odchudzanie. Kolejna dieta cud? Nie, dziękuję. Cudowny specyfik? Niestety, nie działają ( przynajmniej na mnie). Po prostu wezmę się zdrowe odżywianie. Racjonalność. Oto słowo tego roku. Oczywiście w moim wydaniu. Nie przesadzajmy. Z czekolady nie zrezygnuje. A w bikini i tak się wcisnę. Polskie plaże nadchodzę! Brawo ja!

piątek, 26 lutego 2016

Brak zrozumienia czy brak czasu oto jest pytanie

Tommy, Tommy, Tommy. Och, czy ja jestem egoistką? Czy naprawdę uważasz, że ja cię nie kocham? Przecież mówiłam, że jestem zajęta. Czemu nie chcesz tego zrozumieć? Dlaczego faceci nie rozumieją kobiet? Ja się tak staram... Och, och, och. Wszystko mnie męczy. Prześpię ten tydzień i może wszystko się odkręci.



niedziela, 21 lutego 2016

Złote przemyślenia o rynku pracy

Nie chcę pracować za jedzenie. Chcę żyć i się bawić. To znaczy nie chcę być niewolnikiem, a praca ( kto ją lubi ręka do góry) to wcale nie jest coś o co chcę żebrać. Nie żyjemy w świecie idealnym. Nie wierzę w loterie. Wierzę w sprawiedliwość. Może pewnego dnia ktoś da mi odpowiednie wynagrodzenie za pracę. Tuż po tym uderzy asteroida w ziemie. Lisa ma rację. Rynek pracy to bagno im głębiej wchodzisz tym mniejszą szansę masz, że wyjdziesz cały i zdrowy. Godność? Zapomniana idea. Kiedyś była, teraz jej nie ma. Wszyscy oczekują ode mnie zbyt wiele, a już nie czuję się dobrze w swym ciele, w swej duszy i w ogóle chciałabym być inną osobą, byle kim byle nie sobą. Inni mają gorzej wciąż mi powtarzają, lecz pewne rzeczy się nie zmieniają: chcą od ciebie wszystkiego nie dając niczego.

środa, 17 lutego 2016

Co boli najbardziej na świecie?

Czasami największym wrogiem jest twój najlepszy przyjaciel. Gdy powierzamy swoje zaufanie to po trochu i serce, a nic nie boli bardziej niż złamane serce. Parę dni po walentynkach ( święto tak strasznie komercyjne, że aż niedobrze się robi) więc przemyślenia jak najbardziej na czasie. Miłość... to słowo tak wiele znaczy i jednocześnie jak mało. Jak można odczytać czy ktoś nas kocha, tak naprawdę? Słowo kocham może znaczyć wszystko i nic. No cóż, a ja po prostu kocham.

sobota, 13 lutego 2016

Motywacja non stop

Cóż zabieram się za wiosenne odchudzanie. Idę za radą piosenki Możesz iść szybciej niż niejeden chciałby biec ( akurat w moim przypadku wątpliwe) Możesz mieć wszystko czego tylko chcesz ( super! I przysiad). Pokaż na co cię stać ( skłon) ale nie jeden raz ( czy on mi kurde czyta w myślach?). Macie motywacje? Moja zdechła po jednym dniu. Przejdę na dietę. Po ptasim mleczku. Uwaga ptasie mleczko, wbrew nazwie jest kaloryczne ( i niezbyt zdrowe jak jego krowi odpowiednik). Jak mawia mama najlepsza dieta to NŻT czyli po prostu Nie Żryj Tyle. Tak czy inaczej w tym roku na lato będę laską. Wbrew naturze, która mnie tą urodą nie obdarzyła. No cóż mam chłopaka, który mówi mi że jest piękna. Tak więc kto by się przejmował naturą, która być może jak to kobieta była trochę nieobiektywna, a któż lepiej oceni kobiecą urodę niż przystojny facet? Lustro, moi drodzy, lustro.

niedziela, 7 lutego 2016

A ja czekam i czekam i czekam..... czyli szalone nożyczki w akcji

Byłam dzisiaj w teatrze, bo trzeba się ukulturalnić ( jeśli takie słowo nie istnieje to ja je natychmiast opatentowuje). "Szalone nożyczki", bo tak się zwie sztuka, na którą poszłam nie sama, a w towarzystwie Toma, Angeli z Ernestem i Darii z Adamem. Byłam zachwycona, bo było śmiesznie, a mnie się przyda trochę śmiechu po tym ohydnym zimowym semestrze, a zwłaszcza okrutnej sesji. Akcja się dzieje w salonie fryzjerskim ( gdzie nawiasem mówiąc dawno nie byłam) gdzieś w pobliżu popełnione zostaje morderstwo zacnej pani Richter ( na piętrze wspomnianego salonu to morderstwo, w mieszkaniu wspomnianej pani R.). W każdym razie uważam, że teatr to miejsce magiczne, bo byłam nieźle wkurzona ostatnimi poczynaniami rządu i pewnym programem z + w nazwie, a teatrze zapomniałam o bożym świecie. To fascynujące, nieprawdaż? Jak sztuka potrafi oczyścić z negatywnych emocji. Warto iść, obejrzeć. Można się ze mną podzielić wrażeniami, bo czemu nie? Ja chętnie wysłucham. Jestem prawie jako psychoterapeuta, tylko nie biorę kasy i jestem mniej znudzona. Jeśli uraziłam w tym momencie jakichś psychologów bądź psychoterapeutów sorry. Może nie jesteś znudzony, ale pieniądze raczej bierzesz, więc patrz mój pierwszy argument. Mogę wysłuchać też na inny temat każdy. Na privie też. Czekam.