czwartek, 17 grudnia 2015

Czy warto marnować ciasto?

Postanowiłam się nie dołować. Wzięłam do ręki telefon i zaczęłam smsować z Angelą. Jak to w przyjaźni bywa, mimo że nie napisałam słowa skargi, przyjaciółka od razu odgadła, że coś mnie gryzie i kazała mi przyjść, bo ona nie może, bo ciasto piecze dla Ernesta. Na te słowa wybuchnęłam płaczem i zadzwoniłam do niej ze słowami, że faceci to świnie i że nie powinna tak się o niego troszczyć, bo pewnie Ernest, choć wydaje się miły, to nie wyjątkiem od reguły. Na to Angela dość przytomnie stwierdziła, że nawet jeśli jej ukochany na ciasto nie zasłużył to żal go zmarnować i my możemy go zakosztować, jeśli wpadnę. Przypomniałam jej, że jestem na diecie, ale zgodziłam się przyjść, a także przyznałam jej rację by nie marnowałam swoich kulinarnych zdolności i skończyła wypiek. Wychodzę, więc z domu, choć mróz ( no dobra, nie jest aż tak zimno). Czuję w kościach, że Angie ma plan jak poprawić mi nastrój.

środa, 16 grudnia 2015

Jakie słowo wystarczy za wszystkie tłumaczenia świata?

Coraz bliżej święta, coraz bliżej świata, a więc sprzątanie, gotowanie, pieczenie i... w sumie to czasami zastanawiam się co zostało z Bożego Narodzenia z przed lat. Była taka atmosfera, te listy do Mikołaja... ach, i jeszcze ludzie, którzy cię kochają, a nie lekceważą. Nie mówię oczywiście o kochanym Artyście, który dzisiaj wpadł do mnie z wizytą i patrząc jak sprzątam nie mógł sobie znaleźć miejsca. Przeganiałam go z miejsca na miejsce, będąc wściekła na Toma, a znęcając się nad nim, a mój kochany Artysta nic na to nie powiedział.
- Córeczko coś się stało? - zapytał ostrożnie.
- Nie - warknęłam. Byłam dla niego kompletnie niemiła! Teraz mam wyrzuty sumienia, bo... on przecież chciał dobrze. Taki kłopot z rodzicami, że często przychodzą nie wtedy co trzeba.
  Czemu jestem zła na Toma? Och byliśmy umówieni do kina, wyszykowałam się, a on pięć minut przed wyjściem zadzwonił, że jednak nie przyjdzie, że nie może, ale mnie kocha i jest pewien, że zrozumiem! Otóż, nie, nie rozumiem! Wcześniej mu telefon ukradli czy co? Mało tego, akcja działa się cztery dni temu, a on do dziś nie zadzwonił, aby się zrehabilitować. Kocha mnie, dobre sobie. Jakby przyszedł to by mniej kochał? Faceci wymagają wyrozumiałości, a sami nie są. Myślą tylko o sobie... faceci, to jedno słowo wystarczy za wszystkie tłumaczenia świata.