wtorek, 30 września 2014

Na depresje - przyjaciółka

10.05.2013

No dobra mój ostatni wpis był przesadzony ( mam przynajmniej taką nadzieje) i nie jest tak źle. Lepiej mi jednak gdy nie patrzę w lustro. Na ratunek przybyła mi Angela, która zaproponowała, abyśmy się wybrały do fryzjera, kosmetyczki i nieważne, że wydamy tam masę kasy, jeśli to podniesie mnie na duchu to będzie warto. Dodała, że to może być, ale nie musi przedślubna depresja, która owszem, mogłaby się pojawić we wrześniu, ale w maju to na nią stanowczo za wcześnie i że jest wiosna, więc nie mam prawa zamartwiać się głupotami. Tak czy inaczej pomogło. Zadzwoniła Daria, która zrobiła romantyczną kolację dla Adama i stwierdziła, że powinnam zmienić kolor włosów na coś bardziej optymistycznego. Na przykład blond. A przynajmniej zafundować sobie pasemka, tak więc nie miałam wyboru ( to znaczy miałam mogłam siedzieć w domu i w samotności użalać się nad sobą) musiałam wybrać na miasto by poprawić sobie urodę. Angela po fryzjera zabrała mnie na zakupy. Chciałam kupić czarną koszulkę z napisem " Chyba nie jest tak źle?", ale niestety nie mieli takiej. Po zjedzeniu loda ( naprawdę małego, nadal muszę dbać o linię, nawet jeśli mam depresję) humor mi się poprawił. Życie jest piękne. Mam Toma i przyjaciół i nawet jeśli źle wyglądam, to oni zawsze skłamią, że jest ok. Przyjaciele to najlepsze co mnie spotkało. Życie jest piękne, a ja przyjaciół moich kocham od lat dla nich zawsze śpiewam, dla nich gram. No dobra, kończę, bo chyba oszaleję. No i Angie idzie. Chyba ten wieczór będzie babskim wieczorem z colą i komedią romantyczną. Fajnie, prawda? Ach sama sobie zazdroszczę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz