środa, 28 sierpnia 2013

O tym i owym

Mam sporo do powiedzenia. Miałam opisać ślub i wesele Darii już w niedzielę, ale byłam śpiąca, więc nie miałam sił, a wczoraj byłam w kinie na Miasto kości, a dziś niedawno wróciłam z wykładów prawo jazdowych ( ok, to nie najpoprawniejsza polszyczyzna, ale wiecie o co mi chodzi, a przynajmniej taką mam nadzieje), tak więc do komputera usiadłam dopiero teraz.
1. Ślub był naprawdę wspaniały, ale może nie jest obiektywna, bo Daria jest moją najlepszą przyjaciółką i wyglądała na taką szczęśliwą, że niczego mi nie brakowało. Jej suknia piękna, do ziemi, biała, tradycyjna. Tom robił zdjęcia, a Angela zajęła się płakaniem, choć to powinna być rola mamy Darii, która jednak nie płakała. Gdy Daria wymówiła słowa przysięgi to było niesamowite. Aż mi się łza w oku zakręciła, a zwykle nie ryczę ( nie płakałam na titanicu, ani żadnym romansidle). Po prostu tak mnie wzięło, że moja naj przyjaciółka jest już mężatką i w ogóle. Jakby coś się zmieniło, choć przecież to tylko sformalizowanie tego co jest od dawna.
2. Wesele. Tańczyłam z Tomem i Maksem. Tak, Maks też tam był. Przybył z Weroniką, z którą jest aktualnie parą. Clio nie była tym zachwycona, ale musiała się z tym pogodzić. Tym bardziej, że przy jej boku kręcił się Dawid, który był jej osobą towarzyszącą. Tom niechętnie wypuszczał mnie z ramion, a ja niechętnie wypuszczałam się z jego ramion, choć przyznaje, że jeśli miałabym wybierać, to byłyby to właśnie ramiona Maksa. Angela nie miała problemów. Zatańczyła raz z Maksem, ale prawdziwą euforie przeżywała, gdy tańczyła z Ernestem i przysięgam czasami miałam wrażenie, że ćwiczy swój taniec weselny. Choć niedawno mówiła, że zaczeka z tym aż Ernest skończy medycynę. Każdy ma jednak marzenia. Maks natomiast wyglądał na zadowolonego z sytuacji, tańczył ze wszystkimi, zachowywał się sympatycznie w stosunku do wszystkich, raz posłał mi powłóczyste spojrzenie mówiące " z chęcią zatańczyłbym tylko z tobą", ale jednak większość tych spojrzeń zachował dla Weroniki. Właściwie zabawa skończyła się około czwartej nad ranem, i każdy zaczął się zbierać. Ernest nie pił, by jak obiecał bezpiecznie odwieźć nas do domu. Tak, jest nie należy jeździć po alkoholu. Taki mały mądry przekaz.
3. Byłam na mieście kości na podstawie powieści Casandry C. Angela, ja i Daria. Jak za starych dobrych czasów. Daria nie jedzie na miesiąc miodowy. Przynajmniej na razie. Brak kasy i takie tam powinny wam to wyjaśnić. Tak czy inaczej poczułam się lekko. Bałam się, że teraz D. będzie spędzać swój czas głównie z Adamem, ale oni nadal pozostali tymi ludźmi, którymi byli. Hip hurra! Czyli życie toczy się dalej, mimo iż Daria Winchester jest teraz Darią Sanders. Nazwisko nic nie zmieniło, a Daria jest starą wesołą, nieco złośliwą, najlepszą przyjaciółką pod słońcem. Film dobry. Oczywiście możemy narzekać, ale po co? Lepiej szukać zalet niż wad, a Simon, Jace i Clary to niewątpliwe plusy. Akcja + rozrywka+ przystojniacy+ romans= lepiej pójdź do kina i sama to obejrzyj :).
4. Prawo jazdy. Prawa strona, lewa strona, kurczę kto by to spamiętał? Tak więc lepiej uważać, gdy zacznę jeździć.
  Tak na koniec. Sporo się działo, i dziać będzie. Zbliża się październik mój własny ślub i o zgrozo też będę mężatką. Nie ma się co martwić. Na pewno nie zostanę w domu by gotować mężowi obiadki ( już prędzej on mi, znając mój złośliwy, jędzowaty charakter), i raczej na pewno nie spoważnieje. A jak będzie nudno to może i rozwód się przytrafić ( wypluć to słowo, lub odpukać w niemalowane, którego nigdzie nie mogę znaleźć). Tak czy inaczej uważam, że nic się nie zmieni. Ja i Tom to mieszanka wybuchowa. Ciągle się kłócimy. Nigdy nie rozstaniemy. Nie pozwolę by paczka się rozpadła. A życie będzie się toczyć dalej.
Ps: Przestaje pisać, bo zaczynam pieprzyć głupoty. Pozdrawiam!

 
 
Ps2: Obiecane zdjęcie sukni ślubnej Darii z rocznym poślizgiem. To z witryny sklepowej, bez twarzy jak zwykle. Suknia piękna, prawda? Jak marzenie. Sama chciałabym taką mieć.

niedziela, 25 sierpnia 2013

Ach wesele

Byliście kiedyś w stanie na pół hipnotycznym? ( to się pisze razem czy oddzielnie?) no bo ja tak. Dzisiaj. Jak inaczej wytłumaczyć dodane przeze mnie wcześniej wpisy? byłam tak śpiąca. Ale teraz męczy mnie słodka bezsenność. Można to wytłumaczyć faktem, że wstałam o 16. tak, o 16. Jestem sową, ale nie aż taką. Wczoraj było wesele Darii. Wyglądała prześlicznie, ( zdjęcie sukni jutro) ale radość na jej twarzy bezcenna. Nie wypiłam ani kieliszka alkoholu, ale zabawa była przednia. Ernest to cudotwórca auto wyczarował. Angie była nieziemska wyśpiewała karaoke. Niech żyje Daria Sanders! Więcej jutro.

Czy chłopaki dbają o siebie?

2010.08.15

Angela jak nikt zawsze potrafi podnieść mnie na duchu. To chyba jej dar. Gdy byłam przygnębiona tym, że mam paskudne i niewymiarowe stopy potrafiła szybko poprawić mi humor. Nawet Tommy w takich chwilach na nic się zdaje, bo jak to facet nie rozumie problemu. Niedługo mamy razem z Angelą iść na zakupy. Gdy skończyłyśmy rozmawiać o trampkach, które są modne w tym sezonie i co jest ważne, a czego mój miś kompletnie nie rozumie doszło do dyskusji na temat dbałości facetów o swój image lub wygląd. No i my z Angelą obstawałyśmy przy tym, że facet kompletnie nie dba o swój wygląd, ale Thomas zaciekle bronił mężczyzn twierdząc, iż po prostu nie poświęcają na to całego dnia, ale to nie znaczy, że nie dbają. Dobre sobie! Że niby kobiety tak robią? Dobry żart. My po prostu się staramy przypodobać, bo powiedźmy sobie szczerze kobieta nie podrywa faceta, tylko facet ją, a żeby tak się stało, ona musi się sporo napracować, niestety. Panowie myślą, że łatwo jest codziennie odmawiać sobie wszelkich przyjemności, wciskać w ubrania o numer mniejsze i malować się czy chodzić na obcasach? Chciałabym zobaczyć jak to facetom wychodzi. No normalnie byłby ubaw po pachy! Oczywiście nie jesteśmy do niczego zmuszane, ale natura stworzyła nas do tego by o siebie dbać. Przykre, lecz prawdziwe. No dobra, może nie przykre, bo facetem bym być nie chciała. Takie to chodzi w podkoszulkach przez trzy dni i dziwi się gdy ktoś wspomni że to długo. Nie zrobi sobie kolacji a w jego pokoju mieszka dziesięć tysięcy różnego rodzaju bakterii. Zdecydowanie to nie dla mnie. Nie lubię kurzu, mam na niego alergię. A gdy pojawiają się pająki znikam. Moi rodzice się ze mnie śmieją, ale taka jest prawda. Nie potrafię tego zmienić. Paraliżuję mnie strach przed pająkiem.

O czasopismach

Ostatnio zaczęłam się zastanawiać jakie spojrzenie na życie kreują różne kolorowe czasopisma dla nastolatek. Po prostu śmiać mi się chciało gdy zobaczyłam nagłówki kilku gazet. Młode dziewczyny nie myślą wcale tylko o chłopakach i kosmetykach! No i o ciuchach. Śmiechu warte. Nie ma tu czasu na miłość. Czternastolatka pyta o prezerwaty i chce uprawiać seks ze swoim chłopakiem. A gdzie słynne " poczekam z tym do ślubu"? Ja wiem, że miłość może przyjść w każdym wieku, ale to wcale nie znaczy, że nie myśli się o przyszłości. Żadna z nas przecież nie ma ochoty zakładać rodzin w takim wieku. Chcemy zrobić karierę. Dobra. Ale nie popadajmy w paranoję kolorowej prasy, że jeśli nie masz chłopaka w wieku pietnastu lat to na pewno "coś ze mną nie tak", a jeśli nie używam makijażu to "jestem kompletną kretynką".
                                                                                       Ciao wasza kochana Sunny
                                                                                                                           

Życiowe dziwności w zwykłym dniu

12.04.10

Niesamowitym wydaje mi się taka zwykła rozmowa z Angelą i Thomasem jednocześnie. Czuję się tak jakbym z rok krążyła po orbicie w kosmosie, albo sama była kosmitą. Oni żartują, oni gadają, oni są po prostu tacy
normalni. Jak cała reszta. Gdy gadałam wczoraj wieczorem z Jennifer T. i umówiłam się, że do niej wpadnę bardzo się ucieszyła, bo chciała zapytać o jakąś bluzkę, którą chce pożyczyć i poprosiłabym przyszła z Angelą, bo chce nam coś powiedzieć. Nam! Dla mnie to kosmos, a dla innych normalka. Myślę, że w życiu innych ludzi takie rzeczy się nie dzieją. Rozumiem nie być w temacie, ale czy ja byłam na orbicie ponad planetarnej? Jasne, to uderzenie w głowie trochę mi zamieszało w głowie, ale nie rozumiem jak mogło mi przyjść do głowy, że Angela i Tom są parą. Śmieszne. Jednak może wcale nie? Może rzeczywiście tak mogło by być? Może to moja podświadomość dała mi takie właśnie ostrzeżenie. No nie to jakaś żenada. Bardziej wydaje się prawdopodobna myśl, że ja w głębi duszy jestem zazdrosna o Toma i Angelę, a więc taki właśnie miałam sen. Powiedźmy sobie szczerze nikt nie jest idealny, więc jak kochając Toma, mogłam być absolutnie nie zazdrosna o Angelę? To śliczna i żywiołowa dziewczyna o dużej inteligencji i poczuciu humoru. Na dodatek jego najlepsza przyjaciółka. Każdy na moim miejscu byłby zazdrosny, ale nie ja. A jednak... jak się okazuje jednak byłam. Myślę, że podobnie sytuacja się miała z Marshallem. W głębi duszy go kochałam. Więc wyobraźnia podsunęła mi te wizje z nim... A jednak nawet teraz go kochałam, tyle że jak starszego brata. Myślę, że potrzebowałam tego snu by to zrozumieć. A co do Maksa... sprawa była bardziej skomplikowana. Podejrzewałam, że to co się zdarzyło było prawdą. Nie miałam powodu by myśleć inaczej. No dobra miałam, ale pominę tę kwestie milczeniem. Uważam, że to prawda, bo nadal kocham Maksa. Gdyby to był sen, nie czułabym teraz tego uczucia. Dopiero teraz zrozumiałam, że uczucia, które czułam we śnie ulotniły się zaraz po przebudzeniu. No może nie końca, ale nie odczuwam ich już z taką intensywnością jak we śnie, a miłość do Maksa wciąż pali jak ogień. Teraz łatwiej będzie mi odróżniać jawę od snu i wszystko co się tam stało. Chcę mieć jakieś zwierzątko, jednak mama się nie zgadza. Zastanawiam się jak ją przekonać. To nie fair! Chcę mieć wiernego przyjaciela a pies złocisty lablador znakomicie by się do tej roli nadawał. Mama mnie ogranicza. Myślałam, że chce bym była szczęśliwa, ale nie chce spełnić tego jednego małego marzenia. Wymiguje się tym, że nie będę chciała go wyprowadzać na spacer. Nieprawda. Pogadam z Angelą i zapytam jak przekonała swoją. Nawet wiem jakbym mu nadała na imię. Cezar.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Uciekaj co sił w nogach!

Cóż, ostatnio zrobiłam coś naprawdę przerażającego. Przerażającego dla mieszkańców cicho i spokojnego Salem, nie dla mnie. Moi drodzy, zapisałam się na prawo jazdy i nawet już byłam na pierwszej lekcji. Na razie tylko teoria. Wykłady no cóż, nie wiem czego się spodziewałam, ale źle nie jest. W każdym razie uczę się postaw i aj, dużo się trzeba nauczyć. Tyle, że zapisanie się to nie jest taka prosta sprawa otóż najpierw wyrobiłam profil na kierowcę. Do tego potrzeba
- zaświadczenia od lekarza, że jestem zdolna do prowadzenia auta zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym - tj. nie będę z morderczą miną ganiać przechodniów samochodem.
- dowód osobisty - i nie ukryje się wieku :(.
- wniosek z urzędu - dużo wypełniania, ale czegoś się nie robi by jeździć autem.

Ponoć teoria jest teraz trudniejsza, nie da się jej nauczyć od tak. Nie wiem. W każdym razie chcę usiąść za kółkiem i jechać w stronę zachodzącego słońca albo wschodzącego, no nieważne, może na razie tylko do Toma. Ciao.
Ps: Mam prośbę. Nie wychodźcie pod koła samochodu. Nie chcę przejechać osób, którzy czytają moje wpisy.
Ps2: Nie chcę nikogo przejechać. Chcę zdać egzamin, a gdyby nie było tych przepisów... ;)

niedziela, 18 sierpnia 2013

Zakupy!

Moi drodzy. Mam prośbę. Bądźcie mili dla swoich mam. Po prostu są kochane czy czasami się z nimi kłócimy czy też nie. Moja na przykład zrozumiała moje kłopoty finansowe i pożyczyła mi kasę na zakupy. Ruszyłam więc z Angelą na zakupy i zakupiłam taką śliczną niebieską. Zdjęcie poniżej.
 
 
 
 
Pozdrawiam sklep ....! Bez reklam kochani, bez reklam, bo za dużo reklam mamy w tych czasach. Natomiast Angela postawiła na fiolet i wygląda naprawdę cudownie. Zdjęcie ze strony reklamowej sceny poniżej.
Bez twarzy pełna anonimowość. Tak czy inaczej. Ładna prawda? Pozdrawiam. Trzymajcie się cieplutko, co dzisiejszego dnia ( 30 stopni C) nie powinno być trudne ;).
 
 
 
 

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Znowu razem!

10.04.10

Najdziwniejszy w życiu sen. Rozmawiam z Angelą i czuję się dziwnie. Rozmawiam z Tomem i czuję się dziwnie. Rozmawiam z nimi obydwojgiem na raz i wciąż zastanawiam się czy to sen. Jak inaczej wytłumaczyć to wszystko co miało miejsce? Zaledwie parę godzin temu rozmawiałam z Genie, a teraz... Tylko czy z nią rozmawiałam? Możliwe, że jednak mam wstrząs mózgu o którym wspominała Angela, choć doktor Lucas Dolan zapewnił mnie, że wszystko ze mną w porządku. Czy to możliwe, że tyle rzeczy nigdy nie miało miejsca. Co ważniejsze jak mam odróżnić co miało miejsce, a co nie? Czy każde świństewko jakie robiłam Tomowi, na przykład pocałunek z Marshallem miało miejsce czy też nie? Pogubiłam się już totalnie. Czyżbym miała aż tak bujną wyobraźnie? Nigdy siebie o to nie podejrzewałam, lecz na to wychodzi. Mocne uderzenie w głowę naprawdę może zamieszać ludzkim życiem. Nie wiem jak się układają sprawy z Maksem, niby mnie poznał, ale może byłam dla niego koleżanką, tylko koleżanką, która towarzyszyła mu na feralnej imprezie i dla niego pocałunek nie miał miejsca? Może mu się nie podobałam? Czy powinnam się z tego cieszyć? Absolutnie nie miałam pojęcia jak odpowiedzieć na te pytania. To zaczyna być denerwujące. Poczułam jednak mdlący ucisk w żołądku gdy pomyślałam o Maksie, a przecież nadal kochałam Toma. Kochałam go tym bardziej, że nigdy mnie nie zdradził. Mimo wszystko jestem egoistką, gdyż wiedziałam czego chcę, a chciałam ich obu. Każdy reprezentował sobą coś co sprawiało, że go pragnę. Sytuacja stała się irytująca bo nie wiedziałam co począć. Nie powiem schlebiało mi ich zainteresowanie. Ale pod tym kryło się coś więcej. Miłość. Kochałam dwóch facetów i nie wiedziałam jaka jest sytuacja tego drugiego wobec mnie. Czy rzeczywiście był mną zainteresowany? Totalny chaos. Teraz gdy wszystko stało się na powrót
idealne. Śmieszne jak mogę nazywać chaos w mej głowie idealnym? Ale przecież tego właśnie pragnęłam. Żeby Tom nigdy nie zdradził mnie z najlepszą przyjaciółką, żeby był czuły i wesoły. Taki jak dawniej. Czego mogłam chcieć więcej? To coś co dostaje się raz w życiu, drugą szansę. Dar od niebios. Czemu więc jestem tak niewdzięczna i nie zadowolę się tym jednym? Czemu pragnę wciąż więcej? Miłość nie rządzi się prawami logiki. Zastanawiałam się przez chwilę czy wystarczyłaby mi przyjaźń Maksymiliana. Tą myśl mąciła druga, która uparcie przypominała mi smak jego ust. Cholernie dobrze całował. Lepiej by było abym go nigdy nie poznała. Przynajmniej dla związku mojego i Toma. Raptownie przypomniały mi się słowa Toma, które wypowiedział dawno temu i które okazały się tylko snem jak wiele innych rzeczy „Gdyby nie ty myślę, że moglibyśmy być razem i być przy tym szczęśliwi, bo nie znałbym miłości, ani swojej drugiej połówki. To uczucie które było by między nami mylnie brał bym za miłość i było by to dla mnie ok.". Zastanawiałam się chwilę, ale ty tylko chwilę czy nie jest tak aby było ze mną, ale w końcu doszłam do wniosku że nie, bo ja naprawdę kochałam Toma, nawet teraz, gdy już znałam Maksa. Nie wytrzymałabym długo bez niego. To on by mnie rzucił gdyby dowiedział się, że kocham Maksa. Albo może nie. Może by o mnie walczył i by mi wybaczył. W moich omamach tak właśnie powiedział. Nie wiem na ile można było im wierzyć. Może taka właśnie była moja podświadoma nadzieja. Wątpiłam w to. Nie zamierzałam tego sprawdzać. Maks zostanie tylko moim przyjacielem. Taką miałam nadzieje, gdyż nie miałam pewności, że feralny pocałunek nie miał miejsca. Nie było sposobu by się dowiedzieć. Czas rozwiąże tę sprawę.

Wieczór filmowy

Umówiłam się wczoraj z Tomem na wieczór. Mieliśmy oglądać "Hansel i Gretel: łowcy czarownic". Kto lubi fantasy niech obejrzy. Paskudne czarownice i dzielni wojownicy, którzy je zabijają po prostu dobra rozrywka. A co po za tym? Nie zauważyliście, że wszystko w filmie zapamiętałam? Bo po za tym była tragedia. Tom usnął, a ja... smutne to. Dziewczyna nie powinna oglądać filmu samotnie. Nigdy.

piątek, 9 sierpnia 2013

Czas na letnią pracę? tj. auć na koncie

Piątek jest jednym z moich ulubionych dni. Nie mam pojęcia, ale jest tak od bardzo dawna. Tom był dzisiaj u mnie i oznajmił mi, że zamierza poszukać pracy, ale mówiąc między nami widziałam, że nie ma na to ochoty, bo praca na lato to nic przyjemnego. Gdy inni leniuchują ty musisz pracować, a zarobki do tego nie zachęcają. Jak stwierdził jednak mój ukochany musi zarobić parę groszy na kilka drobiazgów, jak sobie uświadomiłam miał na myśli nasz ślub, a raczej to co będzie po nim czyli miesiąc miodowy. Nie żebym wymagała czegoś specjalnego, jestem daleka od kapryszenia, ale miło mi, że Tom o tym pomyślał. Nie pytałam za wiele, bo chcę niespodziankę. Ostatnio pomyślałam o tym by kupić sobie kreacje na ślub Darii, ale po przejrzeniu swojego stanu konta i zobaczeniu tam strasznej absolutnej tragedii finansowej postanowiłam nie szaleć, co w moim wypadku oznacza ostrożne stąpanie po finansowym błocie. W każdym razie nie zamierzam wspominać o tym ani Angeli ani Darii ani w ogóle nikomu, bo to jest straszne, że nie mam kasy. Może faktycznie czas poszukać sobie jakiegoś zajęcia.

sobota, 3 sierpnia 2013

Zdrada czyli zły dziwnego początek

10.04.10

To że Genie mnie zdradziła wywołało u mnie... jedynie lekkie zaskoczenie. Chyba ostatnio za dużo przeżyłam w sferze uczuciowej, by coś mogło mnie jeszcze zranić. Miłość nie rzecz i nie przechodzi sama nam - śpiewano w piosence, którą dawniej i nawet teraz bardzo lubiłam. Genie wciąż była zakochana w Tomie. Nawet jeśli tego nie chciała. Czyżby grała nienawiść? Nie wiem. Może naprawdę chciała go nienawidzić za to co jej zrobił, ale minęło tyle czasu, a Genie nie należy do osób pamiętliwych. Po za tym może uznała, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, gdyby nie ta chora gra nigdy nie poznałaby Franka. Może uznała, że zdrada jest nie fair nawet wobec Toma? Może poprosił ją by sprawdziła jak to jest w mojej sferze uczuciowej? W końcu uznał, że komu jak komu ale Genie z takiej sprawy się zwierzę. W końcu nigdy Toma nie znosiła. Albo mnie się tak wydawało. I nagle poczułam ból w sercu gdy przyszła mi do głowy kolejna możliwość. A jeśli cała nasza przyjaźń była udawana? Powiedźmy sobie szczerze zakochani bywają ślepi, jak więc Genie mogła dostrzec tę grę? Ktoś musiał jej powiedzieć, ktoś z zewnątrz. Nieważne czy Tom już dawno zaprzestał gry czy też nie, Genie nadal grała swoją rolę. Tyle że on być może nigdy tej gry nie zaprzestał. Historia zatoczyła koło. Kto mógł powiedzieć o wszystkim Genie? Gdy dopuściłam do siebie tę możliwość poczułam się tak jakbym dostała kopniaka prosto w żołądek. Zaczęłam sobie wmawiać, że się mylę. Czyż w jakimś filmie nie mówiono, że usta nie kłamią? Ale zdałam sobie sprawę, że ja bardzo chciałam wierzyć, że mój świat nie był budowany na kłamstwie i uwierzyłabym każdemu kto potwierdza tę tezę. Nagle stwierdziłam że muszę porozmawiać z jedyną osobą, która musi znać całą prawdę. Mama miała rację, że powinnam to zrobić już dawno i że nie odkłada się spraw na później, bo później tworzy się taki bałagan, że już nie można posprzątać. Tym razem jednak mogłam to naprawić. Musiałam spotkać się z Angelą i z nią szczerze porozmawiać, bo tylko ona miała odpowiedzi na wszystkie dręczące mnie pytania. Ktoś mógłby zapytać jak mogłam wierzyć, że powie mi całą prawdę, ale ja w to wierzyłam. Wierzyłam, że tym razem mnie nie okłamie, mimo tego że tak wiele razy to zrobiła. Każę jej przysiąc i myślę, że nie złamie przysięgi. A ja musiałam się dowiedzieć czy Marshall, Jossie, Lucas o tym wiedzieli. I dłuzej o tym myslałam tym bardziej byłam przekonana że tak. Świadczyły o tym wypowiedzi Marshalla, tylko ja nie chciałam tego widzieć. Teraz to dostrzegłam i nie chciałam być okłamywana przez najlepszego przyjaciela. Nie chciałam już być okłamywana przez nikogo. Teraz już to wiem. Rozmowa z Angelą była bardzo dziwna i gdy zakończyła się uściskiem... To było naprawdę niewiarygodne! Gdyby ktoś powiedział mi tydzień temu, że... ba, gdyby powiedział mi rano, że tak to się zakończy nie uwierzyłabym. Pomyślałabym, że to jakiś wariat czy coś w tym rodzaju. Cały ten dzień wydał mi się absolutnie dziwaczny i mogłam sobie z łatwością wyobrazić, że rozmowa z Genie nie miała miejsca. Albo że odbyła się miliony lat świetlnych temu i dotyczyła innej osoby. Taka śpiąca... chyba się położę.

czwartek, 1 sierpnia 2013

O nowym tytule

Zastanawiam się nad zmianą tytułu bloga. Mógłby brzmieć "dawno, dawno temu w odległej galaktyce...", gdybym się urodziła jakieś trzydzieści lat wcześniej zanim twórca "Gwiezdnych wojen" zaczął pisać scenariusz. Po za tym nie podobna jestem do Luke S., więc chyba odpada, choć moje życie przypomina życie gdzieś tam w kosmosie. Może powinnam zacząć od "kawa na Plutonie"? Chyba odejdę od tematyki kosmicznej, zajmę się chyba czymś bardziej przyziemnym. Gdy zapłonie zimny ogień? A może "Życie słodkie jak czekolada". Mogłabym też coś o uczuciach w nazwie " Gdy mocniej bije mi serce..." Nie mam pojęcia. To nazwa testowa. W każdym razie dość "po prostu Sunny". Zbyt szare, nic nie mówiące.

Link do ocenialni

http://ocenialna-blogow.blogspot.com/2013/07/odmowy-ocen-blogow-i-am-butterfly.html?showComment=1375356114576#c7507287593025388277