środa, 31 lipca 2013

Oto ja!

Ok, mój talent rysunkowy jest równy zero, ale wiecie o co chodzi, nie liczy się talent, a chęci, a mnie chodziło o to, żebyście wiedzieli jak wyglądam. Przynajmniej trochę. Włosy mam krótsze i ciemniejsze, ale kolor włosów Angeli oddać mi się udało.

O miłości do czekolady

Uwielbiam czekoladę, za to że jest czekoladą niczym mniej ani więcej.

poniedziałek, 29 lipca 2013

Zdrada

05.04.10

Ostatnio aby nie zwariować czytałam swoje stare zapiski w pamiętniku. Zapisek z dnia 06. 04 był taki dziwny. Nigdy więcej o tym nie myślałam. Aż do dziś. Bo dziś już znałam odpowiedź czemu wtedy Tom tak dziwnie się zachował. Po prostu spędzał upojne chwile z Angelą, a ja im tylko przeszkadzałam. Poczułam ból. Oszustwo, oszustwo dźwięczało mi w uszach. Przecież znałam prawdę. Czemu tak reaguje? Robię się dziwna. Ale chyba dlatego, że zrozumiałam czemu tak bezboleśnie przeszła mi miłość do Toma. Zbyt wiele razy musiałam mu wybaczać. Myślę, że o kilka razy za dużo. Już dawno powinnam była to zakończyć. Wydało mi się jednak śmiesznym zakończyć związek przez coś co wydarzyło się tak dawno temu, co zostało wybaczone i powinno być już zapomniane. Niektórych rzeczy nie da się zapomnieć. Nie da się zapomnieć kłamstwa. Kiedyś ktoś dużo ode mnie mądrzejszy w poetycki sposób powiedział, iż nie należy budować związku na oszustwie. Myślę, że miał rację. Ale na tym się nie kończyło. Trwaliśmy w kłamstwie. Jak inaczej wytłumaczyć fakt dlaczego pojechałam wtedy do Barcelony? Nie całujemy kogoś bez miłości. Tom całował się z Angelą długo po tym jak przyrzekał, że już nic do niej nie czuje. Jeśli jednak całował się z nią bez uczucia, tym gorzej dla niego. Oznaczało by to że zdradza mnie z moją byłą najlepszą przyjaciółką dla zabawy. Do chrzanu to wszystko. Gdybym nie była nienormalna to nie miałbym takich problemów. Dawno byłabym z Maksem, a moją najlepszą przyjaciółką byłaby no na przykład Mary albo Irma. Ta druga z pewnością bardziej by mnie lubiła, bo przecież dzięki temu, że nie byłabym z Tomem jej ukochana Angela byłaby znacznie szczęśliwsza. Zastanawiałam się czy Tom wróciłby do Angeli gdybym z nim zerwała. Gdy wyobraziłam ich sobie we dwoje poczułam gniew. Czułam się wykpiona. Czyli czytanie pamiętnika okazało się marną pociechą na moje problemy. Jeden chłopak, którego kocham nie chce mnie widzieć, a drugiego ja nie chce widzieć z powodu zdarzenia, które miało miejsce wiele miesięcy temu. Postanowiłam odwiedzić Genie. Jedyna istota, która wie, co czuję. O ile jest w stanie co czuję do Maksa nie wiem, ale zdradę zna jak nikt. W końcu to ona wyznała mi prawdę o moim chłopaku. Kolejny dowód na to jak nieszczera była jego pierwsza skrucha. Poczułam jednak dziwną obojętność na to czy była to prawda czy nie. Po prostu chciałam się wygadać i być może wypłakać na ramieniu kogoś, kto mnie nie wyśmieje. Nagle zauważyłam przerażającą wadę naszego osiedla. Zrozumiałam natychmiast czemu Genie się stąd wyprowadziła i zatęskniłam za tym by tu nie mieszkać. Było ono bardzo małe, a osób mieszkało tu niewiele. Nigdy wcześniej mi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie cieszyłam się z tego. Każdy się tu znał i mogłam iść w środku nocy do moich przyjaciół, na co gdzie indziej mama nigdy by się nie zgodziła. Jednak gdy się pokłócisz z kimś takim jak Tom to masz przechlapane. Nie masz żadnych szans by unikać jego lub jego znajomych którzy ostesyjnie cię ignorują i okazują taką obojętność jakbyś był słupkiem na ulicy. Nie masz nawet z kim pogadać. Ale może też być tak że robią ci głupie żarty i kpią z ciebie w żywe oczy. Tutaj popularność to przeważnie forsa lub jakiś talent. Jeśli tego nie masz jesteś zerem. Jak ja. Tyle że ja mam Toma, a jego znajomi są dla mnie mili ze względu na niego. Poczułam, że to strasznie nie fair. Ucieszyłam się, że mam D i Genie. One lubią mnie za to jaka jestem a nie za to z kim jestem. Miałam nawet dziwne wrażenie, że D nie lubi Toma, a z Genie nie miałam takiego wrażenia. Miałam pewność. Byłam wdzięczna za to moim dwóm najlepszym przyjaciółką. Powtórzyłam to kilka razy w myślach. Brzmiało wspaniale. Zawsze można liczyć że najlepsze przyjaciółki poprawią ci humor. Nawet jeśli nie ma ich przy tobie. Wystarczy że o nich pomyślisz.

Moja interpretacja piosenki Here witchout you

Notka z dnia 2010.03.28

Moja interpretacja piosenki Here witchout you

Choćbym żył ponad sto lat nie ujrzałbym piękniejszej twarzy niż twoja.
Rozglądałem się dookoła i już wiem, że chcę tylko cię.
Bez ciebie czuję się samotny
Jesteś gwiazdą z moich snów.

Bez ciebie skarbie czuję się taki samotny.
Myślę o tobie cały czas, jesteś w każdym moim śnie.

złamiesz moje serce jeśli zechcesz,
ludzie wokół mówię " Hello! Obudź się"
Mam nadzieję, że zrozumiesz
nie chcę więcej bez ciebie być.

ref
Bez ciebie skarbie czuję się taki samotny
Myślę o tobie cały czas, jesteś w każdym moim śnie.

Za każdym razem gdy odchodzisz wierzę,
że wrócisz, i przytulisz, pociesz.

Bez ciebie skarbie czuję się taki samotny
bez ciebie... myślę o tobie cały czas, jesteś w każdym mym śnie.

  

Apel

Drogie dziewczyny!
Spódnice. To właśnie wspaniały pomysł na gorące lato. Nie pocą się nogi i jest wygodnie, a zarazem seksownie. Tak, więc wkładajmy spódnice i niech nas upał próbuje przysmażyć. My się nie damy!
Ps: Drugi wspaniały pomysł to pojechanie nad wodę z przyjaciółmi, lub tylko z chłopakiem, a dla samotnych poznanie fajnych ludzi nad wodą.

niedziela, 28 lipca 2013

Wampiry, słońce i lody czyli lato w mieście

Nie powiem nienawidzę lata. Kocham lato. Słońce. Tylko czuję woń spalenizny i gdy patrzę, a okazuje się, że to moja skóra to naprawdę nie jest fajne. Mam jasną karnację i jak mawiają dermatolodzy nie powinnam się opalać. Mogę się na to zgodzić i wyglądać jak wygłodniały zombi wypuszczony akurat w środku lata. To naprawdę nie jest problem. Problem jest to gdy już muszę wyjść i iść przez słońce, a moja skóra zamiast opalać się na śliczny czekoladkowy kolor, zaczyna się różowić, a później strasznie piecze. Jasne są filtry ( dla mnie + 30), ale nie można spontanicznie pojechać nad wodę gdzie dziewczyny ( czytaj laski potencjalne rywalki) leżą opalone na czekoladowo. Nie, żebym tak chciała. Opalanie niszczy skórę i powoduje jej starzenie. Gdy większość tych dziewczyn będzie wyglądać na 70+ ja nadal będę piękna i młoda. No nie przesadzajmy z tą piękną, ale młoda na pewno. Ale nie powiem jak się dojedzie nad wodę to nie słońce gorące, och jakże gorące, sprawia najwięcej problem lecz wampiry. Prawdziwe krwiopijcze, wściekłe bestie wydające charakterystyczne bzyczenie i atakujące bez żadnego ostrzeżenia. Komary. Jest ich mnóstwo i naprawdę jestem już cała pogryziona, a bąbel chyba nie trzeba tego nikomu tłumaczyć nie wygląda uroczo, gdzie by się nie pojawił. Owszem można stosować jakieś środki, ale nie mam przekonania, że zadziałają. Tak, więc powtórzę kocham lato. Nie potrzebuję dodatkowych atrakcji w postaci latających wampirów i poparzeń słonecznych. Na szczęście są lody. Lato ma swoje plusy.
Ps.: Chociaż nie wiem czy lody to plus. Dodatkowa pokusa, dla i tak nie najsilniejszej woli, a w kostiumie i tak nie mogę się już pokazać. Pozdrawiam wszystkich, którzy nigdzie nie wyjeżdżają! Lato w mieście górą ;).  

piątek, 26 lipca 2013

Idealny prezent

06.03.2010

Zbliżają się moje urodziny. Tom jest coraz bardziej zdenerwowany. Być może dlatego, że uważa iż jestem zbyt wymagająca w kwestii prezentu. Stanowczo zaprzeczam tym plotkom. Nigdy nie powiedziałam, że coś mi się nie podoba. Mógł to wyczuć. Czyżby istniała męska intuicja? Oto lista prezentów, których wolałabym nie dostać od chłopaka:
1. Książka 1000 diet - że niby jestem gruba? Rany. Nie płacz. Mówiłaś, że się odchudzasz. Powinieneś zaprzeczyć, itd...
2. Książka - No bo doprawdy czy wiecie co może nas zainteresować? Tylko nie romans proszę.
3. Perfumy. - Nie wiem. Zawsze się dziwnie czuję jak dostaję piękną buteleczkę. Że niby śmierdzę czy jak? No chyba że to perfumy których na co dzień używam.
4. Ciuch. - Nie mam gustu? Powiedź wprost kochanie.
5. Wszystkie kartki typu jesteś jedyna i miśki w kształcie serca - Po prostu nie chce mu się o mnie myśleć. Bierze pierwszą rzecz z brzegu, byle by mieć spokój.

Podsumowując chłopak musi się zastanowić. Musi wiedzieć co lubię. Wtedy wszystko gra. Co bym chciała dostać?
1. Płytę z ulubionym wykonawcą.
2. Puchatego misia, w którego ramię mogłabym się wypłakać gdy on nie przyjdzie ( bo w głębi duszy jestem jak mała dziewczynka)
3. MP4
4. Album na nasze wspólne fotografie.
5. Bukiet czerwonych róż i romantyczną kolacje we dwoje.
6. Obejrzany we dwoje film na DVD
7. Wypad we dwoje, potańczyć i się przytulać.
8. Bilety do kina na fajny filmy
9. Cały dzień tylko dla mnie.

Krótko mówiąc urodziny z nim. I nie ważna jest sceneria. Czemu tak trudno to pojąć? Czasami nie rozumiem facetów. To jednak prawda. Faceci są z Marsa, a kobiety z Wenus.    

czwartek, 18 lipca 2013

O tym czego nie lubię czyli zakupowy szał

Poszłam dzisiaj na zakupy. Nie były do końca zaplanowane, ale po przejrzeniu szafy uznałam, że nie jest to kiepski pomysł. Zadzwoniłam po Darię i Angelę, ale Daria powiedziała, że jest umówiona z Adamem i nie może, po prostu nie może się od tego odmówić, bo przecież już niedługo jest jej ślub ( w sierpniu, modli się, żeby pogoda była ładna, bo ostatnio z tym trudno). W każdym razie poprosiła o wyrozumiałość i obiecała, że jak będzie miała wolny grafik to się z nami wybierze. Ok, byłam bardzo wyrozumiała i postanowiłam się na nią nie gniewać, bo dziewczyna ma na głowie mnóstwo spraw. Na miejscu to znaczy miejscowym targu, bo tak jest najtaniej wyłapać najfajniejsze ciuchy, wierzcie mi na słowo, zaczęłam się rozglądać za czymś powalającym. Szybko wyhaczyłam fajną bluzkę, a nawet dwie ( trzecią kupiła Angie z warunkiem że będzie mi ją pożyczać. Taka ładna seledynkowa). Taka biała, jest naprawdę śliczna i nic nie mogłabym jej zarzucić, gdyby nie fakt, że ( przykra prawda boli, ale i tak ją kupiłam) nadruk jej to twarz Justina B. Nie znoszę gościa muzyki ani w ogóle jego osoby. Gdyby mi przyszło iść na jego koncert za darmo to bym nie poszła, a teraz noszę jego łeb na T-shircie jakbym była największą fanką. No więc oznajmiam nie jestem! Jakby to powiedzieć w mowie facebookowej nie lubię. Szkoda, że innej nie mieli. Pech.

wtorek, 16 lipca 2013

Dieta cud ciąg dalszy

14.01.10

Kolejne cudowne diety. Przeglądając internet postanowiłam wybrać taką, w której będzie mało wyrzeczeń. Oczywista sprawa, że w takiej najdłużej wytrwam. Niestety takowej nie było : (. Postawiłam, więc na dietę kapuścianą. Średnio lubię kapustę, ale ogólnie jest spoko. Po kapuścianym śniadaniu, nie miałam najlepszego humoru. A nie powinno się nic zmienić. Na szczęście czekało mnie spotkanie z przyjaciółmi. Angela była dla mnie wyrozumiała, ale Tom... on się ze mnie śmiał! Jego wyobraźnia ( bardzo ograniczona) nie mogła pojąć dlaczego się katuje. Przecież jestem Piękna. No normalnie czemu facet nie zrozumie ile wysiłku to kosztuje? Obiad. Kapusta. Co za zaskoczenie. Chyba już wolę sobie ten cały obiad darować. Kolacja. Kapusta. Nie mogę na nią patrzeć. No nic daruje sobie kolację i poszukam w necie innej diety. Bo od tej to mój świat stanął na kapuście... oj głowie.

Dieta cud dzień pierwszy

13.01. 10

godzina 16.00

Po wielu perypetiach życiowych przemyślałam wszystko i chyba zostanę detktywem. Ale najpierw przejdę na dietę poświąteczną. Na pewno mi się uda. Włączam swoją silną wolę. Wystarczy ograniczyć spożywanie kalorii, tj. nie jeść zbyt wiele.

Godzina 19.00

Po diecie. Okazało się, że moja silna wola została w łóżku i śpi silnym snem zimowym. Brrr. Pogrzebię w internecie i znajdę jakąś inną. Zacznę znów od jutra.

środa, 3 lipca 2013

Iluzja czyli ja w kinie

Byłam wczoraj sama w kinie. Nawet nie jak palec, bo palec przeważnie ma czterech towarzyszy, przynajmniej ten na ręce. No nieważne. W każdym razie nie sądziłam, że będę się dobrze bawić. Byłam  na filmie Iluzja z Jesse Einsenbergiem w roli głównej. Tom tego nie czyta, więc mogę przyznać, że mam słabość do tego aktora. W każdym razie film świetny. Magia, akcja i przez chwilę zapomniałam o bożym świecie. Ku mojemu zdumieniu naprawdę dobrze się bawiłam, choć nie powiedziałam o tym Tomowi. Szczerze mnie wkurzył. Musiał pomóc koledze i dlatego wystawił mnie swoją dziewczynę mówiąc na dodatek "baw się dobrze skarbie". Chyba kpi. W każdym razie film polecam naprawdę. Niczego mu nie można odmówić. Po prostu to co koty lubią najbardziej.    

Misja niemożliwa

25.10.09

Gdy obudziłam się rano pomyślałam przez chwilę z nadzieją, że wczorajszy dzień był tylko snem, sennym koszmarem, który choć nieprzyjemny nigdy więcej się nie przyśni i nie przydarzy, więc należy o nim jak najszybciej zapomnieć. Nie miałam jednak odwagi zadzwonić do Maksa i powiedzieć mu dzień dobry jak dawniej. Nie mogłam mieć jednak dwóch chłopaków. To niemożliwe jak próba pogodzenia głodnego kota z myszą w klatce. Z trudem też zaczęłam sobie uświadamiać, a musiałam o tym myśleć czy chciałam czy nie, że Maks już nie będzie towarzyszył mojemu życiu. I nie tylko on, przypomniałam sobie z bólem. Przypomniałam sobie słowa ojca Edwarda, które wypowiedział przy pożegnaniu. Była to przerażająca prawda. Już nigdy nie zobaczę Belli ani reszty. Pomyślałam o jej ślubie. Wyobraziłam sobie jak prowadzi Edwarda do ołtarza, a wszystkie jej koleżanki szepczą wokoło z zazdrością. Miałam być tego świadkiem. Nie będę, bo pocałowałam Maksa, bo go pragnęłam. Bella to także moja przyjaciółka, poczułam, że boli mnie niesprawiedliwość świata. Czemu więc Maksymilian może być tam a ja nie? Odpowiedź była prosta: bo Maks musiał tam być, a ja nie. To w końcu do jego rodziny dołączała ta ciemnowłosa, wspaniała istota. Daj spokój, pomyślałam sobie, masz wiele przyjaciółek, masz D. Jeśli miałabym być szczera to nie o Bellę tu chodziło. Chodziło o to że nie mogę porozmawiać sobie z Maksem. No bo powiedźmy sobie między sobą, gdybym chciała to bym sama do Belli pojechała albo poprosiłabym ją aby po mnie przyjechała. Ale głupio bym się czuła tam bez Maksa. On zawsze ze mną był. Kochany był.   

Rozstanie

24.10.09

To dziwne jak wiele może zmienić jeden wieczór. Jak wiele potrafię zniszczyć jednym gestem, choćby trwał zaledwie sekundę. Ale nawet to bym zniosła, ale on ten gest zignorował a właściwie lepszym słowem byłoby zbagatelizował. Maks powiedział, że pocałunek nic nie znaczy, Że nadal możemy się przyjaźnić i że parą nie zostaniemy. Nic się nie zmieni twierdził, ale mimo to ja czułam, że zmiany się zbliżają i czułam strach, bo wcale nie chciałam zmian. A może chciałam?  I czułam się winna. Bo nie wiedziałam czego chcę, bo nie wystarczało mi to co miałam, bo nie wystarczała mi tylko przyjaźń Maksa, bo to była moja wina, gdybym nie przyjęła zaproszenia, albo gdybym nie wyszła się przewietrzyć.... gdybym nie powiedziała, że chcę mu pomóc przezwyciężyć strach przed bliskością wszystko ułożyło by się inaczej i Maks nie wykrzyczałby mi w twarz że nie chce mnie widzieć, a ja nie wyznałabym mu miłości. Ta część wieczoru wydaje mi się taka nierealna jakby nigdy się nie wydarzyła. Przecież zaledwie parę godzin wcześniej cieszyłam się, że Mary i Edward się pobierają. Jak to możliwe, że już więcej go nie zobaczę? Czemu do oczu cisną mi się łzy bólu? Czemu czuję taką pustkę? Maks był tylko moim przyjacielem powtarzałam każdemu, ale w tej jednej strasznej chwili zrozumiałam że to nieprawda. Gdybym mogła chciałabym uciec, tak jak kiedyś gdy Angela powiedziała mi parę niemiłych rzeczy, położyć głowę na kolanach Maksa i słuchać jego uspokajającego głosu mówiącego, że wszystko będzie dobrze. Gdy Frank odwiózł mnie do domu, leżąc w łóżku zrozumiałam jak wiele Maks zmienił w moim życiu, mimo że rozmawialiśmy zaledwie kilka razy w życiu. Zachował się jak prawdziwy przyjaciel, czego nie można powiedzieć o mnie. Wciąż tylko go raniłam i raniłabym dalej gdyby został moim przyjacielem. Postanowiłam, że więcej się nie zobaczymy. Postanowiłam tak mimo iż moje serce rozpadało się na miliony kawałków gdy tylko o tym pomyślałam. Dla jego dobra i aby spełnić jego ostatnie życzenie. Nagle poczułam się strasznie staro i po raz pierwszy uświadomiłam sobie jak to jest stracić przyjaciela. Straty Angeli nie opłakiwałam prawie w ogóle, gdyż zbyt wiele razy mnie zraniła, tak więc byłam przygotowana na to że nadejdzie taki dzień gdy nasza przyjaźń się skończy, ale na Maksa tak bardzo liczyłam. Maks był moją ostoją i wierzyłam, że będzie to trwało wiecznie. Poniekąd mogłam w to wierzyć, bo tak by było, gdybym tego nie zepsuła. Angela tak bardzo różniła się od Maksymiliana. Po pierwsze nigdy nie obdarzyła mnie uczuciem, nigdy nie odwzajemniła tego co ja do niej czułam, nigdy mi się nie zwierzała, dziś wiem dlaczego, nigdy mi nie zaufała i nie traktowała jak przystało na najlepszą przyjaciółkę, trudno się więc dziwić, że biorąc pod uwagę co zrobiła i ja przestałam ją tak traktować. Bóg mi świadkiem, że się starałam i wybaczyłam jej pierwszą zdradę i nawet przez chwilę pomyślałam, że może być jak dawniej. Tylko że ona tego nie chciała. Rozumiem ją. Ja też bym nie mogła. W końcu odbiłam jej chłopaka. Nie mogę zaprzeczać tej oczywistej prawdzie, nawet jeśli Tom mówi, że było inaczej. Nawet jeśli on twierdzi, że nigdy nie poznałby smaku prawdziwej miłości. Cóż my wiemy o miłości by tak twierdzić? Z pewnością prowadziłby inny związek niż ze mną, ale byłby to jakiś rodzaj miłości. Dzień szczerości? Jeśli miałabym być szczera to słowa Angeli zraniły mnie tak bardzo, bo były tak przerażająco prawdziwe. Bo byli razem szczęśliwi i że to ja byłam tą złą. To uświadamia mi, że i ja mogłabym być z Maksem szczęśliwa, ale nie ma co płakać nad tym co było i nie wróci. Kiedyś zastanawiałam się nad tym jak odwrócić czas. Teraz jednak zastanawiam się czy cofnęłabym czas gdybym mogła. Cholera, chyba nie. Mimo iż ja cierpię to dla Maksymiliana mojego najdroższego tak będzie lepiej. Kiedyś udawałam że z Angelą nadal możemy być najlepszymi przyjaciółkami, teraz wrócę do Toma i będę udawać, że nic się nie zmieniło. Że nadal jest jedynym facetem którego kocham. Być może nawet kiedyś uda mi się zapomnieć o Maksie. Być może to nie w porządku wobec mojego chłopaka ale nie zniosła bym tego wszystkiego sama. Wbrew nawet temu że będę się musiała uśmiechać, choć chcę mi się płakać. On jest czymś czego potrzebuję by zapomnieć. Nie mogę okazać smutku gdyż wiem, że Tom zaraz zapytałby co się stało a ja nawet na największych torturach nie mogłabym mu opowiedzieć co się stało, bo sama taka opowieść byłaby dla mnie największą torturom. Co gorsza nie mogłam się nikomu zwierzyć. Znów. Nikt by nie zrozumiał. Kompletnie nikt. Żałuje, że D jeszcze nie wróciła. Z nią mogłabym pogadać na każdy temat. Zrozumiałaby też miłość. Niestety nic by z tego chyba nie wyszło. Nie mogłam wyjawić jej sekretu młodego Forda a to komplikowało by wszystko. Także zwierzenia. Co miałbym jej opowiedzieć? Jak wytłumaczyć niektóre zachowania, pomijając ich jakże oczywiste rozwiązanie? Tak więc odkąd poznałam Maksa wiele razy zostawałam sama ze swoim problemem. Po pierwsze musiałam odpowiedź co czułam do Maksa. Nie mogę się oszukiwać, coś więcej niż przyjaźń. Czy gdyby było inaczej tak strasznie cierpiałabym po rozstaniu? No i powiedziałam mu to. Wyznałam mu miłość z czego chyba prosto wynika, że to nie tylko przyjaźń. Co czułam do Toma? Cholera, chyba też miłość. Czy można kochać dwóch facetów jednocześnie? Kiedyś w tv słyszałam że tak. Nie sądziłam jednak, że to prawda.  Ale ja naprawdę byłam gotowa porzucić Toma dla Maksa, więc to chyba do tego drugiego czuję większą miętę. Po za tym czuję ogromny żal, że skończyło się coś co miało być najprawdopodobniej długą przyjaźnią, a być może skończylibyśmy jako para. A ja zostałabym... Nie! To wcale nie musiałoby się tak skończyć. A nawet jeśli tak właśnie by było to w końcu moja kochana Mary jest taka szczęśliwa. Zdecydowała się na to mimo wszystko, sama. Ale to był koniec. Poczułam ogromną pustkę. Nie czułam nic, absolutnie nic. Kiedyś czytałam, że pacjenci po odpowiedniej ilości zapadają w dziwne odrętwienie, nie czują nawet smutku, bólu czy żalu po utracie bliskiej osoby. Czułam się podobnie. Mimo to łzy ciekły mi po policzkach. Zasnęłam mocząc poduszkę. Jeszcze nigdy w życiu nie czułam takiego bólu duszy, nie czując przy okazji nic. Gdybym mogła krzyczałabym, krzyczałabym jak nigdy w życiu. Wiedziałam jednak że to mi nie pomoże. Nie raz gdy czułam ból myślałam o tym by przestało boleć, ale nie wiedziałam wtedy co to jest. Nie wiedziałam jak to jest gdy boli cię to dusza. Dziś w nocy dorosłam. Żegnaj Maksymilianie, najdroższy! Kocham cię jak nikogo na świecie, choć to ty zraniłeś mnie jak nikt. 

Barcelona!

10.10.09


Niewiarygodne jak bardzo sytuacja potrafi się zmienić w parę dni. Gdybym nie tuliła teraz T. Trzymając go w ramionach i wyglądając jak na hiszpańskim niebie zachodzą chmury nigdy bym nie uwierzyła, że tu jestem. Cóż, gdy już wrócę do domu mama pomoże mi uwierzyć dając roczny szlaban. Troszkę to ja jej się jednak nie dziwię. W końcu znalazłam się tutaj nie mówiąc nawet słowa wyjaśnienia, a co dopiero prosząc o pozwolenie. Na dodatek Tommy okazał się najbardziej czułym i fantastycznym facetem pod słońcem. Gdyby tylko od czasu do czasu nie całował się z Angelą to byłby chyba zbyt idealny. Tak mnie pocieszył i długo ze mną rozmawiał, że mu to całkowicie wybaczyłam. Na dodatek Tom powiedział wiele komplementów na temat Darii i myślę, że nawiązali nić przyjaźni. Tym razem jednak nie boję się, że skończy się to pocałunkiem, gdyż ufam D. W stu procentach. Wiem, że aż tak by mnie nie zawiodła. Zadzwoniłam natomiast do Cally i jej podziękowałam. Zasłużyła sobie na to, bo zmieniła moje wakacje w najpiękniejszą przygodę życia, którą mogę dzielić z ukochanym. Inaczej chyba nie potrafiłabym się cieszyć tą podróżą. Pewnie też zepsułabym humor Darii,  bo płakałabym po kątach. A tak tryska ona entuzjazmem i optymizmem na prawo i lewo. Wciąż też gada o swoim facecie. Poznała też niejakiego Faitha czyli Adama Sandersa, który jest nieziemskim przystojniakiem. Na dodatek inteligentnym. Mamy go jutro poznać. Już nie mogę się doczekać.   

Koniec świata

02.10.09

Nie! Nie wierzę! Rodzice chcą się przeprowadzić i oczekują zrozumienia. Ja nie mogę, nie chcę tego zrozumieć. Moje uczucia się nie liczą. Nigdy nie będzie tak samo. Teraz wystarczy trzy kroki abym była u Angeli lub Toma. Nie zniosę tego. Nigdy nie polubię nowego mieszkania. Mój świat się wali.