środa, 6 września 2017

Rutyna czyli o czym śni Maks

Praca. Dom. Praca. Dom. Normalna rutyna, no nie? Niezupełnie, choć mogę dodać, że nawet gotuję obiady. Tyle, że nie dla męża tylko Maksa, a czasami mam wrażenie, że on nadal mnie kocha, a czasami że chciałby sobie sprowadzić do domu dziewczynę i powstrzymuje się ze względu na mnie. Nie wiem co gorsze. Wczoraj nocowałam u Angeli, ale nie mogę tak codziennie, a do domu wrócić nie mogę mam swoją dumę. U Toma też nie mogę nocować, żeby nie czuł się winny, że nie ma kasy na wspólne mieszkanie ( wiem, że ten mój książe z bajki biedny jest, ale i tak go kocham). Tak, więc czeka mnie kolejna bezsenna noc z myśleniem o Maksie i jego haremie istniejącym lub nie. A może to ja jestem w jego snach. Miła myśl. Przynajmniej trochę. Muszę to przyznać. No, ale mam nadzieje, że nie jestem jedną z wielu lasek w jego snach. Muszę mu się lepiej przyjrzeć. Jak mrówce pod lupą. Zgłębić męską psychikę. Brrr.