czwartek, 31 lipca 2014

Podsumowanie miesiąca - czy wszystko wróciło do normy?

Ostatni wpis w tym miesiącu. Cieszę się, że lipiec okazał się w miarę pozytywnym miesiącem. W każdym razie odzyskałam przyjaciółkę i zyskałam nową przyjaźń. Północ. Znów piszę późną nocą. W dzień nie miałam czasu. Wciąż pomagam w schronisku, a popołudniu wybrałam się maraton po sklepach z Angelą i Darią. Niespodzianka. Nic nie kupiłam. Oszczędzam kasę, której nie mam. Naprawdę muszę rozejrzeć się za jakimś zajęciem, ale jeszcze nie w tym miesiącu. Tylko w następnym. Naprawdę chcę wakacji. Pogadałam z dziewczynami. Na szczęście Angela nie wspomniała o powodzie mojego ostatnio kiepskiego humoru, mimo że Daria pytała czemu się nie odzywałam. Bąknęłam coś pod nosem. Nie chciałam się tłumaczyć. Po za tym jednak było fajnie. Tak dziwnie po staremu. Jednak nie mam zamiaru się zmieniać. Ellie jest i będzie moją przyjaciółką i znajdę dla niej czas. Moi przyjaciele i mój chłopak muszą się z tym pogodzić.

Kogo wybrać? czyli wróżka to jedyna nadzieja

12.04.2013

Deszcz pada, a Tom jest zajęty. Angela i Daria przepadły jak kamień w wodę, zajęte przygotowaniami do mojego wesela, więc mogę się zająć swoimi myślami, a naprawdę mam dużo do przemyślenia, bo w końcu zbliża się mój ślub, a ja naprawdę nie mam weselnego nastroju. Wszystko przez to, że Maks jest ostatnio taki kochano- irytujący. Z jednej strony go rozumiem, bo wciąż daję mu nadzieję mimo że od października będę już mężatką. Z drugiej strony przecież od początku wiedział na czym stroi i naprawdę nie wiem co powinnam w związku z tym zrobić. Może rzeczywiście w końcu powinnam się zdecydować i powiedzieć Maksowi " Nie, Maks, nie kocham cię i możemy być tylko przyjaciółmi", co w pewnym sensie już zrobiłam, albo powiedzieć Tomowi " Pocałowałam Maksa, kochanie, co ty na to?". W obu opcjach czuję się jak najpodlejsza istota na ziemi, która nie zasługuje na żadnego z nich. Może powinnam iść do wróżki i zapytać co mnie czeka? Lustereczko powiedz dziewczynie, z którym z chłopaków szczęśliwe życie minie?

Kino, Tom, ja

02.04.2013


Tom zabrał mnie do kina. Jak podejrzewam dlatego by udobruchać mnie po tym jak cały dzień spędził z Kate. Owszem byłam z Maksem, ale to nie ma znaczenia, bo ja z Maksem nie będę a on i Kat byli parą. W każdym razie wybrał film, który według niego mi się spodoba i ku mojemu zaskoczeniu trafił w dziesiątkę, bo lubię adaptację powieści S. Meyer. Tytuł nic mi nie mówił. Film pt " Intruz" mi się podobał, zwłaszcza, że mogłam trzymać rękę Toma i się do niego przytulać, a on był cały mój. Pozostaje mi tylko wybrać się do biblioteki i wypożyczyć książkę. Ale najpierw muszę podziękować Tomowi. Bardzo mocno mu podziękować! To był cudowny dzień.  
Ps: A sam film całkiem, całkiem. Fajnie wyglądał ten aktor grający Iana :).

poniedziałek, 28 lipca 2014

Woda, woda, woda

Istnieje chyba jakaś kosmiczna siła, która nie pozwala mi się zrelaksować. Dzisiaj na przykład postanowiłam sobie zaserwować kąpiel pełną bąbelków, popijać sok pomarańczowy ( wiem, że na filmach zazwyczaj jest to szampan, ale mówi się trudno) i po prostu zapomnieć o problemach. Nagle słyszę dzwonek. Pomyślałam sobie nawet by udać, że mnie nie ma, ale wtedy pomyślałam, że jeśli to sąsiad, który przyszedł pożyczyć słoik cukru ( którego nigdy nie pożyczał, a po za tym z pewnością by nie zwrócił) to na pewno wie, że jestem w domu i że to by było niegrzeczne tak się zachować, tak więc niechętnie wyszłam z wanny. No i co się okazało? To jakaś beznadziejna pomyłka. To znaczy ktoś szedł do sąsiada i zadzwonił do naszego mieszkania przez pomyłkę. Ellie pewnie by stwierdziła, że powinnam skupić się na tym co pozytywne. Angela, że takie rzeczy się zdarzają, a ja po prostu umówiłam się na wieczór z Tomem, czego od dawna nie zaznałam. W ogóle to nie rozumiem ludzi, którzy wolą prysznic od dobrej, przyjemnej kąpiel w wannie. No może z rana gdy spieszę się na uczelnie to tak, wybieram prysznic, ale gdy tylko mogę, to uwielbiam się moczyć. Nie będę tu wspominać o basenie, na który chciałam się zapisać i chodzić przez wakacje. Nie umiem pływać i mam pewną niechęć do wody, z powodu tego, że kiedyś o mało się w niej nie utopiłam. Myślę jednak, że przyjemnie jest się pluskać. Chyba daje to pewne poczucie wolności i pozbawia ograniczeń. Ja jednak będę się trzymać lądu, bo inaczej kolejnego wpisu mogłoby nie być z powodu mojego niechybnego utopienia się w morskich czeluściach. Co po prawdzie byłoby dosyć romantyczne, bo o ile pamiętam to Afrodyta ( ta z mitologii greckiej chyba) urodziła się wyłaniając morskiej piany, a była boginią piękności. Co jedno ma wspólnego z drugim? Chyba tylko morskie fale i malownicze krajobrazy, bo ja pływająca wśród fal, zielona na twarzy lub trupio blada, sama nie wiem jakby to wyglądało, na pewno nie kojarzyłabym się pięknością. Za chwileczkę zapodam piosenkę, która ma równie wiele wspólnego z wodą jak ja z urodą bogini piękności, ale cóż, mnie się podoba i jest taka wzruszająca, że aż mi się płakać chcę ( choć w sumie nigdy przy piosenkach i filmach nie płaczę i raczej nie zacznę).



No i jeszcze piosenka dzisiejszego wieczoru, którą wielbię, bo jest świetna, a Tom jeszcze nie wyszedł z łazienki, więc mam czas. Później nie będę mieć, bo będziemy robić... To tajemnica. W każdym razie to będzie mój sekret.



Mam tajemnicę.
Potrafisz jej dotrzymać?
Obiecaj mi, że zachowasz ją dla siebie.
Najlepiej zamknij ją w swojej kieszeni,
zabierając ją do grobu.
Jeśli ujawnię ją Tobie, to wiem że jej nie powtórzysz,
bo dwoje może utrzymać sekret,
tylko jeśli jedno z nich nie żyje."*

Właśnie dlatego nie wyjawię tutaj co będę robić z Tomem, bo tak trudno dotrzymać tajemnicy, nawet jeśli wiedzą o niej tylko dwie osoby. Słyszałam kiedyś takie zdanie, że jeśli o czymś wiedzą dwie osoby, to tajemnica, jeśli wiedzą trzy to już plotka i wie o tym cały świat. Kocham moich przyjaciół, wiem, że by mnie nie zdradzili, ale... cicho sza! Tom idzie. 

* tekst zaczerpnięty z http://www.tekstowo.pl/piosenka,the_pierces,secret.html

niedziela, 27 lipca 2014

Problemy matematyczne czyli o czym nie uczą w szkole / Problemy matematyczne o jakich nie uczą w szkole

17.03.2013

Ostatnio postanowiłam, że nie będę zaniedbywać Maksa, tyle, że to trudne, bo nie chcę o tym mówić Tomowi. Jednak mimo wszystko umówiłam się z Maksem ( nie na randkę! mówię to do tych co uważają mnie za nie wiem kogo) i miałam spędzić noc w jego domu ( nie z tego powodu co wszyscy myślą). Maks był w złym nastroju, mimo że pogodził się z Weroniką swoją eks. Cały czas narzekał na Mary i resztę rodziny, ale tak naprawdę myślę, że był zły na mnie. Oczywiście zaprzeczył gdy go zapytałam, ale dlaczego faceci bywają w złym nastroju?
a) bo ich ulubiona drużyna przegrała mecz, ale z tego co wiem Maks nie jest fanem sportu
b) coś im nie wyszło w pracy. Nie wiem czy Maks pracuje, ale muszę to jak najszybciej sprawdzić
c) Bo pokłócił się z dziewczyną. Zaraz ja jestem jego miłością, choć dopiero co się pogodził z Weroniką, więc to może być to, ale kurczę wychodzi z tego jakiś czworokąt matematyczny. Szkoda, że nie uczą w szkołach co zrobić w takiej sytuacji. Przedmiot mógłby się nazywać " Jak się zachować gdy zakochasz się w dwóch facetach jednocześnie" w skrócie "Idiotka, która komplikuje sobie życie". Dobra, będę od dziś lepsza dla Maksa. To moje postanowienie wielkopostne.  

Tu i nigdzie indziej

09.03.2013

Ten wpis nie jest prowadzony z więzienia. Na szczęście Tom załapał, że na kolacji nie życzę sobie widzieć Kat, czy nawet o niej rozmawiać. Gdy dzwoniła nie odebrał telefonu, przynajmniej snuje taką fantazję, bo gdy ktoś dzwonił Tom odrzucił połączenie, a ja mam nadzieje, że to była ona. Nie pytałam kto dzwonił, nie chciałam sobie psuć humoru. Następny dzień też był miły. Wybrałam się z nim na miasto, po czym poszliśmy do kina. Tom pozwolił mi wybrać film i było naprawdę cudownie. Żałuję tylko tego, bo wciąż miałam wrażenie, że był nieobecny myślami. Nie chciałam go dręczyć, nie pytałam o nic, ale czułam, że zwiałby stąd gdybym go nie pilnowała no i że chciałby być gdzie indziej. Może z Kat? Odpukać w niemalowane drewno. Tyle że nic takiego nie mam pod ręką. W każdym razie myślę o tym jak sprawić by przypomniał sobie jak cudownie jest nam we dwoje. Żeby chciał być przy mnie i nigdzie indziej.

środa, 23 lipca 2014

Dwudziestoletnia optymistka

Poprzedni wpis nie był w moim stylu. Nie jestem pesymistką. Będę żyć marzeniami i będę wiecznym dzieckiem, choćby nie wiem jak świat mi dokopywał. Maile, które mówią, że nie osiągnę sukcesu i nie stanę się drugą Stephanie Meyer, cóż pisać można wszystko, a ja będę pisać mimo wszystko. Marne opowiadania, durnowatą poezję i tandetne scenariusze. Za sto lat będziecie się o mnie uczyć. No może przesadziłam. Wasze wnuki będą. Wasze szczęście, ich pech. Nie będę się tym przejmować. Kocham i jestem kochana, robię to co lubię. Czy można osiągnąć większe szczęście? Pewnie tak. Można by było na tym zarabiać, ale sza! Nie będę tu mówić o pieniądzach. To takie papierki za które można kupić wiele, ale nie mnie i szczęście. Ja mam wszystko czego potrzebuję. Dobre pióro, mnóstwo pomysłów i chęci. Mam też miłość i przyjaciół, którzy nie pozwalają mi się dołować. Tak więc w zdecydowanie lepszym nastroju piszę do was nocą, by mówić: Nie rezygnujcie z marzeń, nawet gdy inni mówią inaczej. Jeśli robicie to co kochacie, jeśli daje wam to szczęście to róbcie to. Ma się przecież tylko jedno życie. By zrobić coś dobrego. Kochać. Żyć. Nie wolno go marnować na smutek i żal. Na nienawiść. Na ludzi, którzy nas nie doceniają lub ranią. Po prostu iść do przodu i dawać z siebie wszystko. Tak myślę. Tak, więc chyba powinnam powiedzieć dobranoc. Jednak ostatnie zdanie muszę napisać najdroższy pamiętniczku, jeśli życie jest snem, to chcę śnić tak długo jak będę potrafiła kochać i będę się cieszyła z małych rzeczy takich jak słońce na niebie czy obecność Toma, tyle czy to faktycznie małe rzeczy? To wręcz niesamowite jak wiele rzeczy nie doceniamy. Co musi się stać by słońce wstało i to jak zwykle ze wschodu? Bym mogła trzymać Toma w ramionach i szeptać mu, że go kocham? Kończę te wynurzenia filozofa. Myślę, że piosenką dosyć starą, ale mnie się podoba i muszę ją Darii dać do posłuchania.

Mamy po 20 lat Halina Benedyk

Moje rozdmuchane ego

Czasami lepiej nie czytać poczty. Dzisiaj dowiedziałam się, że choć mój tekst nie jest zły, to nie jest na tyle dobry by być wydany, co oznacza, że jest przeciętny, co jest dołujące. Wszystko co jest przeciętne jest nudne. Odkryłam jednak jak prosto zrobić zakupy na empik. com. Po prostu się klikasz i już. Dzisiaj naprawdę nie będę pisać wiele, jednak muszę przyznać, że to dołujące dowiedzieć się, że nie jest się nikim ponadprzeciętnym. Mówią idź za marzeniami. Łatwo mówić, gdy jest się utalentowanym i wszystko ci wychodzi. Gorzej gdy talentu brak, a próby kończą się porażką za porażką. Dobra. Nic mnie to nie obchodzi, bo nie zamierzam rezygnować z tego co kocham, a kocham pisać. Zadowolę się pisaniem bloga i pisaniem do szuflady. Jednak miałabym dobry pomysł na scenariusz filmu krótkometrażowego. Świat straci. Przynajmniej mam taką nadzieje, choć to może to tylko moje rozdmuchane ego.

wtorek, 22 lipca 2014

Taniec, kino i co to ma wspólnego z "przyjacielską" rywalizacją

Dzisiaj Ellie zaciągnęła mnie do kina. Chociaż mówiąc szczerze zaciągnęła to nie jest dobre określenie. Bardzo chętnie bowiem zgodziłam się z nią pójść, bo film, który wybrała od razu z tytułu przypadł mi do gustu " Step up 5". Uwielbiam tę serię i tak chciałam go zobaczyć. W ostatniej części mają występować wszyscy bohaterowie z poprzednich, no może nie wszyscy, ale większość. Po za tym uwielbiam taniec i dlatego oglądam te filmy, aby podpatrzeć fajny układ, którym mogłabym przyszpanować na jakiejś imprezce, ale muszę się przyznać, że jak dotąd tylko mocno rozdziawiam buzię ze zdziwienia i nie potrafię powtórzyć żadnych kroków. Nie tylko jednak dla filmu poszłam dziś do kina. Zrobiłam to dla Ellie, bo ostatnio cóż odbyłyśmy poważną rozmowę. Chodziło głównie o to że odkąd Ella dowiedziała się, że Angela wróciła obawiała się, że przestaniemy się kumplować i wszystko będzie po staremu. Chciałam jej więc udowodnić, że tak nie będzie, choć to nie jest proste, bowiem doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny, a ja nie umiem się sklonować ( nawet gdybym umiała to jest to zabronione przez prawo, po nieszczęsnej słynnej owieczce Dolly). Może powinnam postarać się by Elisabeth zaprzyjaźniła się z Angelą i wtedy nie musiałabym wybierać. Tylko jak sprawić by się polubiły skoro obie są jak ogień i woda? No i z góry traktują się jak rywalki tylko tym razem przedmiotem jest moja przyjaźń, co jest dla mnie irytujące. Wystarczy, że rywalizują ze sobą Tom i Maks, nigdy nie sądziłam, że to samo grozi mi ze strony dwóch przyjaciółek. W ogóle to nie mam zamiaru wybierać. Obie są moimi przyjaciółkami i koniec. Angela musi się przyzwyczaić, że mam też innych znajomych. A Ellie musi przyzwyczaić się, że... no cóż, że też jestem jej przyjaciółką. Wszystko byłoby inaczej gdyby Angela nie wyjechała. Nie ma prawa teraz rządzić moim życiem, prawda? Ach przydałby mi się terapeuta/doradca, który powiedziałby mi co mam robić. Na razie kieruję się tym co dyktuje mi serce. Mam nadzieje, że to dobry doradca, w każdym razie najlepszy jakiego w tej chwili mam.  


czwartek, 17 lipca 2014

Czyżbym popełniła błąd?

Angela jest zdziwiona na tym, że jako wolontariuszka pomagam w schronisku, spytała nawet czy chciałabym tak zarabiać na życie, a ja pomyślałam sobie, że może faktycznie źle wybrałam kierunek studiów. Nie umiem zajmować się dziećmi, ale zwierzęta kocham. Zawsze żałowałam, że nie mam żadnego, tak wyszło, ale brakowało mi takiego futrzastego przyjaciela. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Po prostu być może odkryłam własne powołanie. Może. Nadal nie wiem kim chce być. Uwielbiam czytać i pisać. Na tym jednak zarabiać się nie da, a szkoda. Mimo wszystko nie zrezygnuje z pisania. Nigdy. Jeśli mi się uda, to będę rozwijać pasję. Słyszałam kiedyś takie zdanie
"jeśli chcesz rozbawić Boga, powiedz mu o swoich planach". Nie sądzę, aby tak było. Ale wszystko ma swój cel.  

niedziela, 13 lipca 2014

Jak muszą albo nie muszą nazywać się moi znajomi

Wbrew wszelkim przypuszczeniom niedzieli nie spędziłam w towarzystwie Angeli, choć wczoraj rozmawiałyśmy długo, długo. Dzisiejszy dzień spędziłam w towarzystwie Ellie i Damona. Naprawdę bardzo ich polubiłam i nie widziałam powodu, by teraz nagle porzucić ich towarzystwo. Włóczyliśmy się po mieście, a później wypiliśmy kawę. U mnie, bo mama wyszła do znajomych wraz z Artystą, który patrzył na mnie podejrzliwie, jakby myślał, że coś knuje. Wcale nie kombinowałam, bo przecież mam prawo zaprosić do domu dwójkę znajomych, którzy nie nazywają się Daria, Tom, lub Angela, prawda? W każdym razie moi rodzice jeszcze ich nie poznali, choć chyba domyślili się już, że mam nowych znajomych. Nie znaczy to że zerwę stare przyjaźnie, tyle że tak czuję bezpieczniej.
  Może wydać się dziwne, że nie chciałam gadać z Darią, ale mogę wyjaśnić tę nagłą niechęć. Otóż, gdy Angela wyjeżdżała to gadałam sobie z Darią na ten temat i Daria mnie zbyła mówiąc szczerze, nie potraktowała poważnie i w ogóle nie pomyślała, że może mi być smutno z tego powodu, że moja najlepsza przyjaciółka wyjeżdża. Więc się na nią wkurzyłam. Chyba trochę niesłusznie, ale potrafię być uparta. Tak po prostu.

sobota, 12 lipca 2014

Jak odzyskałam przyjaciółkę

Dzisiaj wiele się wydarzyło. Do południa siedziałam w domu popijając kawę i ciesząc się myślą o nadchodzącym dniu, gdy nagle zadzwonił dzwonek i do mojego domu, wparowała, nikt inny jak Angela. Byłam w szoku, bo zostało jej jeszcze tydzień wakacji i w ogóle minę miała wkurzoną. Pomyślałam sobie, że jej wakacje z Ernestem nie wyszły i może się z nim pokłóciła i takie tam. Nawet przez chwilę pomyślałam, że będę ją musiała pocieszać, choć przyznam nie wyglądała na smutną. Tyle że ona od progu się oświadcza, że o kurczę żyjesz Sunny i wyglądasz na zdrową. Po chwili zasypała mnie gradem pytań między innymi zapytała słodkim tonem czy mi komórka działa. Na to jej odparłam jasne czemu nie? No i się zaczęło. Angela mi wygarnęła, że się martwiła i czemu niby do jasnej anielki nie odbieram i nie odpisuje na smsy. Poczułam, że jestem zła. Nie miała prawa robić wyrzutów, bo to ona wyjechała sobie w silną dal. Powiedziałam jej więc o tym, że nie była przy mnie w ważnym dla mnie momencie ( takim jak obrona licencjatu) że byłam zajęta, mam nowych znajomych i wcale nie muszę jej odpisywać. Angie usiadła zmartwiona i zaczęła mówić bardzo cichym głosem, że przecież nie miałam nic przeciwko jej wyjazdowi, że trzymała za mnie kciuki i chciała dowiedzieć się jak mi poszło, ale bateria jej padła i nie mogła akurat tego dnia, a później nie odbierałam. Jak była markotna cały tydzień, bo nie wiedziała czemu z nią nie rozmawiam, a Tom jej nie pomógł, bo powiedział, że jego telefonów też nie odbieram. Jak próbowała podpytać Darię o to co się dzieje. Ale przede wszystkim zapytała czemu mam do niej żal i zapytała co robiłam cały ten czas. Jej mina i cała postawa mówiły, że jest tym wszystkim zainteresowana. Wiem, że odzyskałam przyjaciółkę z powrotem. Zaczęłam jej wszystko opowiadać.

czwartek, 10 lipca 2014

Jestem kobietą wykształconą

Obroniona! Nareszcie mam prawdziwe wakacje! Zaraz zadzwoniłam do Artysty ( który od początku wiedział, że tak będzie) mamy, Ellie i Damona. Ellie oświadczyła, że musimy to oblać. Wieczorem mamy wpaść do knajpki i zaszaleć. Oczywiście ona sama żałowała, że nie ma tego jeszcze za sobą. W każdym razie mam już wykształcenie wyższe. Jestem kobietą z klasą, na poziomie, a przede mną jest cała przyszłość z różnorodnymi możliwościami, które czekają na absolwenta studiów. Mam nadzieje, że nie jest to bezrobocie. W każdym razie zastanawiam się czy nie napisać do Angeli. Czy ja wam pisałam, że Angela już zaliczyła? Udało jej się. Oczywiście żałowałam, że nie było jej dzisiaj ze mną, ale cóż... poradziłam sobie bez niej. Życie. Nie wszystko musi być idealne. Lecz dzisiaj mówiąc szczerze jest! Obroniona. Cudownie.

poniedziałek, 7 lipca 2014

Jak minął weekend czyli czemu jestem okropna

Nie wiem dlaczego czuję się tak dziwnie. Na komórce wyświetla mi się coraz więcej połączeń nieodebranych, wiadomości, których nie przeczytałam. Jestem okropna, i wiem o tym. Po prostu nie rozumiem czemu nie chcę gadać z Angelą, czemu wciąż olewam Darię i nie chcę rozmawiać z Tomem. Nie chcę się na nich mścić, ale po prostu nie chcę słyszeć ich głosów. Mama stwierdziła dzisiaj, że jestem milcząca. Tyle, że rzadko rozmawiamy tak szczerze. Zbyt dużo czasu spędzam z innymi ludźmi, tak że mam wrażenie, że nie mam o czym z nią rozmawiać. Ona mnie po prostu nie rozumie. Mam wrażenie jakby wszyscy dookoła traktowali mnie jak własność. Robią co chcą, a potem gdy im się o mnie przypomni to z łaskawości zadzwonią. Ellie jest inna. Zaproponowała mi, aby spędziła weekend z nią i Damonem. Pojechaliśmy za miasto. Było świetnie! Poznałam Ashley Tail. Bardzo sympatyczna dziewczyna, blondynka o niebieskich oczach ( serio!) wyglądająca jak te modelki z okładek czasopism. Naprawdę świetnie się bawiłam i zauważyłam, że przychodzi mi to z łatwością. Nie mówiłam mamie, że spędzę czas z Ellie i Damonem. Nie musi o tym wiedzieć. Z łatwością akceptuje moją przyjaźń z Angelą, ale z nieufnością podchodzi do nowych znajomych. Po za tym nie muszę jej się spowiadać. Jestem dorosła. Czuję się wolna. Mogę robić co chcę.

czwartek, 3 lipca 2014

Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło

Te "wakacje" nie zaczęły się dobrze. Właściwie to jeszcze nie są wakacje. Jednak dla mnie lato i lipiec rozpoczęły się w smutku. Po pierwsze nadal muszę się uczyć co jest dla mnie samo w sobie okropne, to dzisiaj tuż po obronie Angie wyjechała z Ernestem. Jeśli twoja najlepsza przyjaciółka wyjeżdża na wakacje to masz dwa wyjścia. Pierwsze pojechać razem z nią, ale to byłoby dziwne biorąc pod uwagę, że miała to być romantyczna wycieczka. Po za tym nie mam kasy i to zakrawało na pewnego rodzaju chorobę umysłową. Wybrałam, więc opcję dwa zostać w domu i spędzić czas z innymi osobami, bo może mi nie uwierzycie, ale mam innych przyjaciół. Zadzwoniłam do Darii, ale nie odebrała, Tom ma treningi, a Maks... do niego nie dzwoniłam. Jakoś nie mogę się zmusić, aby do niego zadzwonić. Może powinnam, w końcu gdy ostatnio u niego byłam nie było między nami nieporozumień, nie rozstaliśmy się w gniewie i pewnie by się nawet ucieszył, ale nie mogę. To by wyglądało jakbym się go błagała o spotkanie. Czekam, aż on zadzwoni. Wciąż. No tak, ale po za tą trójką znam jeszcze kilka osób. Osób, które zaniedbałam, bo wciąż spotykałam się tylko z Angie, Darią, Tomem lub Maksem. Są inni ludzie na świecie i niekoniecznie mówię tu o nieznajomych czy coś. Na przykład taka Callie Miller. Nie widziałyśmy się od roku, a wcześniej byłyśmy przyjaciółkami. Oczywiście pomyślałam też o Lisie, ale zrobiło mi się głupio. Od razu domyśliłaby się dlaczego do niej zadzwoniłam. Wiem, że Angela jej powiedziała, że wyjeżdża. Nie jestem desperatką.  No może jestem, ale cały świat nie musi o tym od razu wiedzieć. Mówię o tym, aby naświetlić sytuację i dać się zatopić w wir ponurych rozmyślań jakie mnie ogarnęły tego popołudnia. Łaziłam bez celu i właściwie myślałam, że nikt o mnie nie myśli. To wszystko wydawało się takie smutne! Wtedy usłyszałam wołanie za swoimi plecami. No i kogo spotkałam? Elisabeth Stanley zwaną przez wszystkich Ellie, dziewczynę Damona Mastera, kumpla Ernesta i Toma. Nie znałam jej za dobrze, ale wydawała się miła. To znaczy tego popołudnia wszyscy, którzy ze mną rozmawiali wydawali mi się mili. Zaproponowałam jej byśmy poszły na kawę i pogadały. Oczywiście się zgodziła i całe szczęście, bo chyba bym oszalała, albo popadła w depresję. Być może i jedno i drugie. Zaczęłyśmy gadać i gdy rozmowa zaczynała mnie naprawdę wciągać, a my przestałyśmy gadać o niczym, Ellie powiedziała, że musi iść. Nie byłam na to gotowa. Nie mam na myśli takiego bycia gotowym jak na związek emocjonalny, ale po prostu nie chciałam być sama, chciałam się wygadać i wyżalić, a Ellie była jedyną istotą ludzką, na tyle znajomą, że mogłam to zrobić. Zapytałam, więc z grzeczności gdzie tak się spieszy, a ona odparła, że pomaga w schronisku dla zwierząt jako wolontariuszka i że jeśli chcę też mogę pomagać. Oczywiście nie od razu, muszę wypełnić kilka formularzy ( gdzie brakuje biurokracji) ale mogę dziś z pojechać i zobaczyć jak to wygląda. Od razu przystałam na tę propozycję. Na miejscu przekonałam się od trzech rzeczach. W schronisku jest mnóstwo zwierzątek, które są słodkie i patrzą tymi swoimi smutnymi oczami, śmierdzi tam niemiłosiernie, a potrzeby są wielkie, każda para rąk się przyda. No i po trzecie to właśnie chcę robić w wakacje. Pomagać zwierzętom. Tak, więc przez cały dzień pomagałam Eli, która tłumaczyła mi co i jak robić, a po za tym szczegółowo wyjaśniła jak zgłosić się do bycia wolontariuszem. Po pracy poszłyśmy do domu, potem wpadł Damon i w trójkę zamówiliśmy pizzę. Obejrzeliśmy film. Pod koniec dostałam smsa od Angeli z opisem wrażeń pierwszego dnia wakacji. Jakoś nie czułam potrzeby by odpisać. Okropna jestem prawda? Właściwie to miałam ochotę wyłączyć komórkę. Nie chciałam gadać z żadnym z moich przyjaciół z magicznej czwórki ( no może za wyjątkiem Maksa, ale byłam niemal pewna, że on nie zadzwoni). Czułam się dobrze w towarzystwie na nowo poznawanych przyjaciół. Po za tym Damon obiecał, że opowie mi o kilku swoich przygodach z Tomem i Ernestem w roli głównej. Może być ciekawie. Jak najbardziej. Może te wakacje jednak nie będę to takie złe.