poniedziałek, 8 września 2014

Burza uczuć

Gdy mówi się, że człowiekowi pogoda nigdy nie dogodzi, to nie ma się na myśli mnie. Ja tam kocham każdą pogodę. No dobra, na przykład taka burza chyba nie ma żadnych plusów, prawda? Nic bardziej mylnego! Otóż, gdy zadziała wyobraźnia, to szybko można dojść do wniosków, że to nie jest wcale zła pogoda.
  Ja dzisiaj wyszłam z Tomem na zakupy. Chodziliśmy po sklepach z entuzjazmem oglądając ciuchy. To znaczy ja z entuzjazmem, Tom z przymusem. W każdym razie zachmurzyło się i zaczęło grzmocić, błyskać się i takie tam. No, normalna burza. W każdym razie Tom wziął mnie za rękę i zaczęliśmy biec, wpadliśmy do domu, mokrzy i Tom mnie tak przytulił, żeby mnie ogrzać. Było tak dobrze, że pomyślałam, że niemal codziennie mogłaby być burza, a to wszystko mogłoby trwać, trwać... nawet tysiąc lat. Po prostu miłość. We mnie burza uczuć. Pocałunek, a później do łazienki, Miałam wrażenie, że Tom miał szeroki uśmiech na twarzy i to nie tylko z powodu całowania. Wyraźnie humor mu się poprawił po rezygnacji z zakupów. Burza przeszła po pięciu minutach. Szczęście w nieszczęściu. Jednak Tom został. Jest dobrze. Zawsze.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz