piątek, 12 września 2014

O tej muszce co symbolizuje prawdę lub nie czyli o tym czy prawda gryzie, a w każdym razie bywa szalona

Pewne rzeczy muszą wyjść na jaw gdy się z kimś przyjaźnisz. Oczywiście możesz je ukrywać, ale jedno jest pewne: to tylko pogorszy sprawę. Najgłośniej krzyczy ten kto boi się ciszy. Tak po prostu jest. Trzeba skonfrontować się z prawdą ( a pisząc te słowa walczę z muszką, która usilnie próbuje wpaść mi do buzi, mogąc symbolizować ową prawdę bądź nie) i wyjść z owej potyczki zwycięsko lub z opuszczoną głową. Chodzi mi o to, że gdy poznałam Ellie i Damona, to przez przypadek wspomniałam im o Darii, i choć nie wstydzę się przyjaciółki ( za nic w świecie!) to jednak nieopacznie coś dodałam. Mianowicie powiedziałam im, że Daria pomogła mi w niecodzienny sposób odzyskać przyjaźń Maksa ( co jest prawdą, dobrze, że nie zostały blizny) i teraz kurczę oni sobie o tym przypomnieli i zapytali o co chodziło. Ja się wymigałam od odpowiedzi twierdząc, że się spieszę, co nie do końca było prawdą, ale jutro się spotykamy i będę musiała im coś powiedzieć. Tym bardziej, że oni są ze mną szczerzy, są moimi przyjaciółmi i kurczę, po prostu ich lubię. Nienawidzę oszukiwać przyjaciół. Tak, więc powiem im prawdę. Najwyżej uznają mnie za wariatkę. Przecież mnie nie ugryzą. Po prostu. Jak są przyjaciółmi to zrozumieją. Chyba.


                                                   Białe zamyślenie - obraz Katarzyny Kurki

Ps: To chyba pasuje. Myślę, więc jestem..... ( oby to nie był mój ostatni wpis).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz