niedziela, 7 lutego 2016

A ja czekam i czekam i czekam..... czyli szalone nożyczki w akcji

Byłam dzisiaj w teatrze, bo trzeba się ukulturalnić ( jeśli takie słowo nie istnieje to ja je natychmiast opatentowuje). "Szalone nożyczki", bo tak się zwie sztuka, na którą poszłam nie sama, a w towarzystwie Toma, Angeli z Ernestem i Darii z Adamem. Byłam zachwycona, bo było śmiesznie, a mnie się przyda trochę śmiechu po tym ohydnym zimowym semestrze, a zwłaszcza okrutnej sesji. Akcja się dzieje w salonie fryzjerskim ( gdzie nawiasem mówiąc dawno nie byłam) gdzieś w pobliżu popełnione zostaje morderstwo zacnej pani Richter ( na piętrze wspomnianego salonu to morderstwo, w mieszkaniu wspomnianej pani R.). W każdym razie uważam, że teatr to miejsce magiczne, bo byłam nieźle wkurzona ostatnimi poczynaniami rządu i pewnym programem z + w nazwie, a teatrze zapomniałam o bożym świecie. To fascynujące, nieprawdaż? Jak sztuka potrafi oczyścić z negatywnych emocji. Warto iść, obejrzeć. Można się ze mną podzielić wrażeniami, bo czemu nie? Ja chętnie wysłucham. Jestem prawie jako psychoterapeuta, tylko nie biorę kasy i jestem mniej znudzona. Jeśli uraziłam w tym momencie jakichś psychologów bądź psychoterapeutów sorry. Może nie jesteś znudzony, ale pieniądze raczej bierzesz, więc patrz mój pierwszy argument. Mogę wysłuchać też na inny temat każdy. Na privie też. Czekam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz