poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Do połowy pusta szklanka

Co łączy optymistę i pesymistę ( no wiecie takiego z gruntu zawsze przekonanego, że wszystko jest na nie)? Obydwoje zgadzają się, że szklanka nie jest pusta, ani pełna, że ktoś napełnił ją do połowy i tak zostawił. To się nazywa realizm zdaje się. Dlatego gdy Tom zadzwonił po wielkiej kłótni i chciał się spotkać, to ja nie spodziewałam się wiele, no bo byłam realistką. Zamierzałam schować optymizm, oczekiwania i podejść do sytuacji na chłodno. Chciałam wypracować kompromis, bo choć ja i on byliśmy dla siebie stworzeni, to on nie powinien być podejrzliwy, a był. W stosunku do mnie i Maksa. Owszem może i go pocałowałam ( nie raz, a dwa razy nawet), ale Tom o tym nie wiedział, więc powinien mi ufać. To podstawa związku, tym bardziej, że kochałam Toma, a Maks to tylko przyjaciel, z którym od czasu do czasu się całuje. Kropka. Tak więc zachować dystans i ma mnie przeprosić. W końcu nie jestem puszczalska. Maks jest diabelnie przystojny, a ja... raz czy dwa uległam. Nie całkowicie tylko... doustnie, że tak powiem i ten drugi raz był wtedy gdy byłam śpiąca i zmęczona, więc się nie liczy, choć to dosyć miłe wspomnienie. Nie o tym jednak chciałam mówić. Po prostu musi mnie przeprosić. Jestem optymistką. Na pewno się uda, w końcu po co innego chciałby się spotkać? Daria ma pomysły. Może chce to definitywnie zakończyć. Boże, mam czarne myśli, a jeśli Daria ma rację? Może nie powinnam chcieć przeprosin? Może wystarczy mi, aby był przy mnie? Dystans i opanowanie, to moje drugie imię. A co jeśli? ....






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz