niedziela, 23 czerwca 2013

O rany, ale ładne majtki

05.09.09

Nigdy więcej nie wyjdę z domu, postanowiłam w duchu, po nieudanej próbie utopienia się w szklance wody. Wszystko przez ten idiotyczny pomysł charytatywnej pomocy biednym. Ten „idiotyczny pomysł" wpadł mi do głowy gdy tylko wicedyrektorka poprosiła o jakieś propozycję. Każdy miał wykonać jakąś pracę i zaprezentować talent wokalny. Oczywiście zaraz się zgłosiłam. Nie miałam ochoty śpiewać, ale chciałam pomóc w przygotowaniach; zbierać ochotników czy pomóc przy ustawieniu głośników. Oczywiście po tym jak wszyscy zgodzili się pomóc podeszła do mnie Cecilia. Ciemnowłosa małpa, której wprost nie znoszę. Zaczęła tą swoją gadkę.
- Co nasze słoneczko nie będzie śpiewać? Może jednak? - zapytała i zachichotała szatańsko, a ja jej oczy błysnęły złośliwą uciechą. Wiedziałam co miała na myśli. Dawno temu, gdy podczas występu potknęłam się i upadłam na jakiegoś biednego staruszka siedzącego w pierwszym rzędzie. Moja przyjaciółka Alex dała mi jeszcze szansę i pozwoliła zagrać drzewo w przedstawieniu. Niestety „drzewo" zaczęło kichać podczas przedstawienia, gdyż okazało się, że jestem uczulona na kurz, który był w przebraniu. Tak skończyła się moja sceniczna kariera, czym Artysta był szczerze zawiedziony. Postanowiłam jednak utrzeć nosa Cecilii i zaśpiewać. Musiałam przygotować się bardzo, ale to bardzo dokładnie, żeby nikt nie mógł się do niczego przyczepić, i żeby wyszło idealnie. Wybrałam prosty utwór „ Stokrotkę", której tekst zna każde dziecko, więc nie było obawy, że zapomnę tekst w trakcie piosenki. Biegałam z Angelą po sklepach by kupić coś na tę okazję odjazdowego. W przebieralni wcisnęłam się w trzy numery za małe dżinsy, w których nie mogłam oddychać, ale warto było, gdyż moja przyjaciółka oświadczyła, że wyglądam bosko. W sobotę padał deszcz, modliłam się aby przestał. Moje modlitwy zostały wysłuchane, bo jeszcze w nocy się rozpogodziło. Rano wybiegłam bez śniadania, zbyt stremowana by coś zjeść. Jeszcze przed wejściem dokładnie myślałam czy wszystko jest ok. Żałowałam, że ani Angela ani Tom nie mogli przyjść, gdyż nie chodziliśmy do tej samej szkoły a u nich były normalne lekcje.  Gdy weszłam na scenę i spojrzałam na ludzi z mojej szkoły zachciało mi się uciec. Miałam kompletną pustkę w głowie. Wyjęłam kartkę na której miałam zapisane wszystko co mam powiedzieć. Ręce mi tak drżały, że ją upuściłam. Schyliłam się czerwona na twarzy aby ją podnieść i usłyszałam odgłos prucia. Modliłam się tylko aby nie sprawdziły się moje najgorsze obawy. Niestety chyba moja prośba nie szła do nieba w tempie ekspresowym, bo zobaczyłam swoje majki! Usłyszałam chichot, nie wiedząc co robić podniosłam się, a guzik u nieszczęsnych dżinsów się poddał, bo przestałam wciągać brzuch i spodnie opadły całkowicie. Całkowicie mnie zamurowało.
- O rany ale ładne majtasy - krzyknęło jakieś dziecko.
To mnie otrzeźwiło. Z przeraźliwym wrzaskiem rzuciłam się do ucieczki. Wpadłam na jakiegoś staruszka w pierwszym rzędzie i biegłam ile sił w płucach.  Niestety nie miałam żadnych ciuchów do przebrania. Jakaś staruszka bez słowa zdjęła chustkę z głowy ( była w zielone grochy i mi ją podała). Zakryłam się i biegiem pobiegłam do domu. Czy ktoś umie cofać czas, zaszyłabym sobie buzię i się nigdzie nie zgłaszała. Wariatka ze mnie. Ludzie zapomną. No dobra, nie zapomną, Cecilia z pewnością nie. Nigdy więcej występów publicznych.

1 komentarz:

  1. Jej, to wszystko brzmi nieprawdopodobnie. Dobrze, że ja nieproszona nie występuję na scenie, wypadłabym jeszcze gorzej. Ale ważne, że spróbowałaś. Nienawidzę ludzi, którzy krytykują, a sami nic nie robią ponadto i często kryją się za plecami znajomych. Owszem, ja też nie należę do śmiałych, ale przynajmniej nikogo nie krytykuję.

    OdpowiedzUsuń