niedziela, 23 czerwca 2013

Wariacki wypad

29.08.09

Niedziela z rodzicami nie wypaliła. Można by się było cieszyć w końcu rodzice będą szczęśliwi, a i mnie czeka super weekend spędzony z moimi przyjaciółmi, ale gdzie tam. Nikt z nich nie miał dla mnie czasu. Nawet mój kochany misiek wolał iść na jakiś koncert niż spędzić parę godzin ze mną sam na sam. Tłumaczył się że kupił tylko jeden bilet i że nie spodziewał się, że będę miała jednak dla niego czas. Niby prawda, nie mógł się spodziewać, gdyż ja oznajmiłam mu parę dni temu, że niedzielę spędzę z rodzicami, którzy inaczej mnie wydziedziczą lub wyrzekną jako córki, gdyż nie rozmawiałam z nimi od ładnych paru tygodni. No dobra, ale czy ten nie mógł zmienić planów gdy się okazało że jednak mam czas? Poczułam się strasznie samotna i opuszczona. Byłam pewna, że tej niedzieli nie stanie się nic ciekawego. Jak bardzo się myliłam. To była cisza przed burzą. Poszłam do parku pełna czarnych myśli, gdy zaczął mnie obwąchiwać śliczny pies. No ale do właściciela to się nie umywał. Nie wiedzieć czemu, gdy mnie zagadnął od razu zgodziłam się pójść z nim do pobliskiej kawiarni. Zwykle unikam konwersacji z nieznajomym. Nawet jeśli jest diabelnie przystojny. Cóż ktoś kiedyś powiedział, że mądrość i uroda nie idą w parze. Widać nigdy nie spotkał Maksa, bo tak miał na imię ów przystojniak. Gadaliśmy na różne tematy i nie wiedzieć kiedy uleciało kilka godzin. Maksymilian zaproponował mi wycieczkę do domu jego znajomych. Chyba mój mózg gdzieś wyparował bo zgodziłam się bez oporów. Czułam się jakbym znała go całe życie, choć w myślach nadal pojawiały mi się obrazy jego jako seryjnego mordercy i już pisałam wirtualny testament. Oczywiście postanowiłam wszystko podzielić pomiędzy Angelę i Toma. Wsiadając do jego samochodu nogi miałam jak z waty a mózg oszołomiony. Ten facet był chyba jakimś hipnotyzerem! W samochodzie, jeszcze w jednym kawałku, totalnie się rozgadałam i chyba opowiedziałam mu całą historię swojego życia i robiąc z siebie kompletną idiotkę. Nic dziwnego że cały czas się śmiał. Gdy dojechaliśmy na miejsce, zaczęłam przypominać sobie wszystkie znane horrory i porównywać z tym co zobaczyłam. Dom który ujrzałam był tak nie podejrzany i zwykły, że aż się wystraszyłam. To właśnie w takich dzieją się rzeczy najgorsze! Gdy zobaczyłam rodziców jego przyjaciela pomyślałam, że geny mimo iż ponoć nie spokrewnionego z nimi mojego nowego przyjaciela musiały ich jakoś łączyć. Jerome też był niczego sobie. Dziwnie tylko reagowali na mnie. Jakbym była jakimś dziwowiskiem czy coś. Owszem jestem dziwna, ale nie lubię gdy widzą to też inni, którzy nie widzą jak działa mój mózg i nie znają myśli. Gdy w nocy wracałam do domu, byłam tak zmęczona, że zasnęłam, opadając głową na ramię Maksa, i co dziwne było mi przyjemnie gdy się obudziłam. Poczułam się też głupio. Mama z pewnością da mi szlaban gdy zobaczy o której wróciłam. Albo właśnie gdy nie zobaczy.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz