Dorośli są jak dzieci, tylko zgrywają twardych i po prostu łatwiej im jest zostawić coś bez odpowiedzi. Chyba nikt nie uniknął w życiu zdań typu " jak będziesz w moim wieku", "Nie pyskuj", i tak dalej. Wszystko jest proste gdy możesz się tak po prostu do kogoś odwrócić plecami i nie odpowiedzieć, gdy pytanie jest zbyt trudne. Oczywiście relacje naszych rodziców są bardziej skomplikowane, ale oni uważają, że decydując za swoje dzieci postępują słusznie. Tylko kiedy następuję moment, że pozwalają nam samodzielnie podejmować decyzje? Czy wtedy gdy będę potrafiła odróżnić dobro od zła, podjąć słuszną decyzję? Co to w ogóle znaczy? Czemu robiąc sobie tatuaż w wieku czternastu lat to prawie przestępstwo a to samo w wieku dwudziestu jeden lat jest do zaakceptowania? Może chodzi o konsekwencje, ale to zawsze będę moje konsekwencje, moje wybory, decyzje, z którymi będę musiała żyć. Ja, nikt inny. Gdy byłam młodsza i pragnęłam mieć psa, mama stwierdziła, że go dostanę, jeśli przez miesiąc będę wstawała o 5. Nie zdecydowałam się. Pewnie nie byłam odpowiedzialna, ale nie miałam motywacji. Nie czułam, że tak by było naprawdę. Nie pojechałyśmy do schroniska, wybrać jakiegoś psiaka. Nie widziałam nagrody. Jednak według rodziny po prostu nie byłam odpowiedzialna. Nie zasłużyłam na nagrodę. Nie mówię tu oczywiście o tym, że należy dzieci/młodzież zostawić bez opieki. Pozwolić decydować o wszystkim. Myślę o granicach wolności. Jeśli mam wolną wolę i jestem wolnym człowiekiem żyję w wolnym państwie to czemu muszę chodzić do szkoły? Nie namawiam tu do rzucenia szkoły. Szkoła jest ważna. Wykształcenie to papierek, który odróżnia geniusza od żula. Nie, nie, nie. Niezupełnie. Może być ktoś bez wykształcenia i być porządnym człowiekiem. Pracować i w ogóle być super. Nie o to chodzi. Łatwo nie zdobyć wykształcenia, każdy to potrafi. Zdobyć go już nie. O tym mówię. Dlatego zamiast buntem udowadniać komuś, że jesteś cool i nie chodzisz do szkoły. Pomyśl. Kto na świecie gdyby chciał nie zdobyłby wykształcenia? Wszyscy! Nawet ktoś z IQ 0 ( jeśli takie istnieje), ale zdobyć wykształcenie potrafią tylko inteligentni ludzie. Zaliczasz się do nich? Udowodnij!
No tak, ale obiegłam od tematu. Wolność. Czy jestem wolna? Po części: siedzę tutaj i piszę, choć nie muszę, ale chcę. To jest piękne. Jutro będę się uczyć, nie chcę, ale muszę, choć prawo mi nie nakazuje, ale chcę zdobyć wykształcenie, więc nauka to środek do celu. Reasumując poniekąd to wszystko (szkoła, praca, nawet pieniądze!) to pewien rodzaj kontroli chcesz pieniądze - pracuj! Pragniesz czegoś to rób co ci każemy, wtedy to osiągniesz. System nie do złamania. Tyle, że ja go nie chcę łamać. Tak musi być. Powinno się coś robić dla innych, bo inaczej życie robi się puste, prawda?
Czemu mnie tak naszło? To znaczy mam na myśli czemu weszłam na taki temat o tej porze? Otóż wasza kochana filozofka musiała się dziś uczyć masę cudzych myśli i definicji ( choć wcale jej się nie chciało, ale obrona to ważna rzecz) i pomyślała, że równie dobrze ona mogłaby wymyślić własne równie orginalne i wcale nie gorsze, zapewniam! Na dodatek musiała siedzieć sama i bez obecności Toma i swoich przyjaciół czuła się samotna. Uczenie się zaś nie podnosi poziomu endorfin w mózgu, co robi czekolada i teraz mam straszne wyrzuty sumienia. Jeśli więc będę gruba i w ogóle to nie będzie to moja wina, tylko tych głupich egzaminów. Aha i jeszcze jedno odkryłam czemu celebrytki są takie szczupłe! Otóż sekret tkwi w tym, że się wcale nie stresują żadnymi obronami czy egzaminami, bo a) już mają karierę i nie muszą się tym przejmować i b) nie mają egzaminów. Hip hip hurra! Jak zostanę celebrytką to będę wolna i spokojna, szczupła i ładna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz