05.03.2013
Tom i Kat, Kat i Tom niczym Clark Kent i Louis Lane w Supermanie. Bywają wręcz irytująco nierozłączni. Oczywiście Tom niczego nie dostrzega. Idziemy do kina, Kat idzie z nami. Idziemy na kawę Kat idzie z nami. Jak doberman broni Toma przed sam na sam ze mną. Bywa to nieznośne. Tyle, że mój miś się krzywi gdy coś mówię, "przesadzasz skarbie". Mam go ochotę walnąć czymś ciężkim. Wpadłam więc na pomysł by urządzić romantyczną kolację przy świecach. Jeśli przyjdzie z Kat to go zabiję, a następny zapisek będzie z życia w więzieniu.
O życiu słodkim jak czekolada: raz gorzkiej, raz słodkiej jednak zawsze pełnej smaku z nutą pozytywnego zaskoczenia i rozkoszy. Przy tym filiżanka dobrej kawy lub herbaty by wywróżyć sobie przyszłość z fusów. Życie zawsze jest pełne magii, jeśli tylko umie ją dostrzec. Życzę wydzielania endorfin przy czytaniu!
piątek, 28 lutego 2014
Ukochany pod lupą
25.01.2013
Powrót do domu jest zawsze dziwny. Jakbym przybyła z kosmosu na obcą planetę. Nie powiem wszystko wydaje się szare ( nie aż tak jak w Szkocji), ale nigdzie nie ma lepiej niż w domu. Na serio. Tym bardziej, że Tom coraz częściej uśmiecha się do Kat, są w podejrzanie dobrej komitywie odkąd go zostawiłam samego. Od razu to zauważyłam jak wróciłam, choć Tom oczywiście udaje króla niewiniątek " O czym ty mówisz?" itp., znacie to, prawda? Angela nie może nic stwierdzić, bo wyjechała sobie z Ernestem na weekend, a na tygodniu nie miała czasu się spotykać z moim misiem, ale stwierdziła, że kobieca intuicja nie zawodzi. Nie twierdzi, że powinnam od razu rzucić się na niego do bicia, ale uważnie obserwować. Jak naukowiec mrówkę pod mikroskopem. Każdy gest ma znaczenie. Taka mrówka to ma życie. Taka królowa na przykład. Jak znajdzie sobie faceta, to ma kompletny brak konkurencji
Powrót do domu jest zawsze dziwny. Jakbym przybyła z kosmosu na obcą planetę. Nie powiem wszystko wydaje się szare ( nie aż tak jak w Szkocji), ale nigdzie nie ma lepiej niż w domu. Na serio. Tym bardziej, że Tom coraz częściej uśmiecha się do Kat, są w podejrzanie dobrej komitywie odkąd go zostawiłam samego. Od razu to zauważyłam jak wróciłam, choć Tom oczywiście udaje króla niewiniątek " O czym ty mówisz?" itp., znacie to, prawda? Angela nie może nic stwierdzić, bo wyjechała sobie z Ernestem na weekend, a na tygodniu nie miała czasu się spotykać z moim misiem, ale stwierdziła, że kobieca intuicja nie zawodzi. Nie twierdzi, że powinnam od razu rzucić się na niego do bicia, ale uważnie obserwować. Jak naukowiec mrówkę pod mikroskopem. Każdy gest ma znaczenie. Taka mrówka to ma życie. Taka królowa na przykład. Jak znajdzie sobie faceta, to ma kompletny brak konkurencji
Etykiety:
Wpisy z pamiętnika
Sama w Edynburgu czyli Kevin sam w domu 5?
24.12.2012
Najsmutniejsze święta w całym moim życiu. Sama w obcym kraju. Brzmi jak początek pięknego melodramatu. Albo jak kolejna część kevina tym razem w żeńskim wykonaniu. Tyle że nikt się nie próbował włamać. Nawet telefon nie zadzwonił. Jakby wszyscy o mnie zapomnieli. To naprawdę smutne. Aż mi się łezka w oku kręci i opada jak płatek śniegu. Chyba sobie pod choinkę sprawię nowego chłopaka. Takiego cudownego, wyrozumiałego co o mnie nie zapomni. I nowych przyjaciół. Behhehehe ( to mój szloch). Gdyby to była kartka papieru rozmazana byłaby od łez. Jaki ten świat cudowny! ( ironia).
Ps. Tom właśnie zadzwonił. Świat jednak jest cudowny ( już bez ironii)!
Ps2.: Angela przysłała mi smsa, a Daria zadzwoniła nas skype. Jednak drogi mikołaju zostaw tych przystojniaków dla kogoś innego :).
Najsmutniejsze święta w całym moim życiu. Sama w obcym kraju. Brzmi jak początek pięknego melodramatu. Albo jak kolejna część kevina tym razem w żeńskim wykonaniu. Tyle że nikt się nie próbował włamać. Nawet telefon nie zadzwonił. Jakby wszyscy o mnie zapomnieli. To naprawdę smutne. Aż mi się łezka w oku kręci i opada jak płatek śniegu. Chyba sobie pod choinkę sprawię nowego chłopaka. Takiego cudownego, wyrozumiałego co o mnie nie zapomni. I nowych przyjaciół. Behhehehe ( to mój szloch). Gdyby to była kartka papieru rozmazana byłaby od łez. Jaki ten świat cudowny! ( ironia).
Ps. Tom właśnie zadzwonił. Świat jednak jest cudowny ( już bez ironii)!
Ps2.: Angela przysłała mi smsa, a Daria zadzwoniła nas skype. Jednak drogi mikołaju zostaw tych przystojniaków dla kogoś innego :).
Etykiety:
Wpisy z pamiętnika
Ciężkie zakupy czyli po co faceci są silni?
Robienie zakupów jest ciężkie, zwłaszcza gdy nie ma się samochodu. Serio. Ciężkie są. Dlatego też obiecałam sobie, że będę zabierać ze sobą Toma albo Mateusza. W końcu po co innego chłopaki mają mięśnie i siłę? Chyba nie tylko po to aby się nimi na plaży popisywać latem. Dobra, wynarzekałam się.
Etykiety:
Aktualne wydarzenia
czwartek, 27 lutego 2014
Tłusty czwartek czyli o tym czy umiem robić pączki i jak je zrobić?
Dzisiaj jest tłusty czwartek, więc wraz z moją mamą ( która zadzwoniła do mnie i histerycznym tonem zapytała gdzie jestem) piekłam pączki.
Składniki:
* 4 szklanki mąki
* 60 g drożdży
* 60 g masła (stopionego i przestudzonego)
* 6 żółtek
* 4 łyżki cukru
* 400 ml mleka
Lukier:
* 2 szklanki cukru pudru
* 4-5 łyżek zimnej wody
Dodatkowo:
* marmolada różana
* 4 kostki smalcu
Drożdże łączymy z 2 łyżkami cukru, 2 łyżkami mąki i kilkoma łyżkami ciepłego (ale nie gorącego) mleka. Mieszamy i odstawiamy w ciepłe miejsce na około 20 minut.
Kiedy zaczyn wyrośnie, dodajemy do niego lekko podgrzane mleko, pozostały cukier, mąkę, masło oraz żółtka. Przez około 10 minut wyrabiamy gładkie i elastyczne ciasto, które następnie przekładamy do oprószonej mąką miski, przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na około 1,5 godziny.
Jeśli w czasie wyrabiania ciasto będzie mocno kleić się do rąk, należy podsypać je odrobiną mąki. Pamiętajcie jednak, że ciasto na pączki nie może być za twarde!
Wyrośnięte ciasto przekładamy na podsypaną mąką stolnicę i wałkujemy na grubość ok. pół centymetra. Z ciasta wykrawamy koła o średnicy ok. 8 cm, po środku każdego umieszczamy płaską łyżeczkę marmolady i sklejamy je tworząc kulkę. Należy dokładnie skleić ciasto, aby w czasie smażenia pączki się nie rozkleiły. Uformowane pączki odstawiamy na 30 minut aby wyrosły.
Jeśli smażycie pączki bez nadzienia, rozwałkujcie ciasto do grubości ok. 1 cm i wytnijcie koła o średnicy ok. 6 cm.
Pączki smażymy na małym ogniu do chwili aż zarumienią się z obu stron a następnie przekładamy na ręcznik papierowy.
Jeśli smażyliście pączki bez nadzienia, to należy nadziewać je gorące, zaraz po smażeniu.
Przestudzone pączki pokrywamy lukrem.*
* http://gotowaniecieszy.blox.pl/2014/02/Najlepsze-paczki-przepis.html.
Ale jeśli wam się szczerze nie chce piec i wolicie po prostu leniuchując zjeść pysznego pączka ( słyszałam z niezbyt pewnych źródeł, że zjedzone dziś pączki nie tuczą, a nie zjedzenie pączka przynosi pecha, więc warto się przełamać chyba i zjeść :)) idźcie i kupcie sobie pączki w najbliższym sklepie. No może być faworek. Tak czy inaczej życzę smacznego i słodkiego dnia!
Ps: Mateuszowi smakowały pączki, ale nie wspomniałam, że pomagałam w ich tworzeniu. Wkurzają mnie te jego miny, że niby nie umiem gotować ( co z tego, że to prawda), a potem wpadło towarzystwo i pochłonęło resztę pączków. Słodkiego miłego życia sobie życzę.
Ps2: Zawiesiłam swoją dietę na dziś. Nie będę ryzykować pecha. Wiem, wiem dobra, słodka wymówka.
Składniki:
* 4 szklanki mąki
* 60 g drożdży
* 60 g masła (stopionego i przestudzonego)
* 6 żółtek
* 4 łyżki cukru
* 400 ml mleka
Lukier:
* 2 szklanki cukru pudru
* 4-5 łyżek zimnej wody
Dodatkowo:
* marmolada różana
* 4 kostki smalcu
Drożdże łączymy z 2 łyżkami cukru, 2 łyżkami mąki i kilkoma łyżkami ciepłego (ale nie gorącego) mleka. Mieszamy i odstawiamy w ciepłe miejsce na około 20 minut.
Kiedy zaczyn wyrośnie, dodajemy do niego lekko podgrzane mleko, pozostały cukier, mąkę, masło oraz żółtka. Przez około 10 minut wyrabiamy gładkie i elastyczne ciasto, które następnie przekładamy do oprószonej mąką miski, przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na około 1,5 godziny.
Jeśli w czasie wyrabiania ciasto będzie mocno kleić się do rąk, należy podsypać je odrobiną mąki. Pamiętajcie jednak, że ciasto na pączki nie może być za twarde!
Wyrośnięte ciasto przekładamy na podsypaną mąką stolnicę i wałkujemy na grubość ok. pół centymetra. Z ciasta wykrawamy koła o średnicy ok. 8 cm, po środku każdego umieszczamy płaską łyżeczkę marmolady i sklejamy je tworząc kulkę. Należy dokładnie skleić ciasto, aby w czasie smażenia pączki się nie rozkleiły. Uformowane pączki odstawiamy na 30 minut aby wyrosły.
Jeśli smażycie pączki bez nadzienia, rozwałkujcie ciasto do grubości ok. 1 cm i wytnijcie koła o średnicy ok. 6 cm.
Pączki smażymy na małym ogniu do chwili aż zarumienią się z obu stron a następnie przekładamy na ręcznik papierowy.
Jeśli smażyliście pączki bez nadzienia, to należy nadziewać je gorące, zaraz po smażeniu.
Przestudzone pączki pokrywamy lukrem.*
* http://gotowaniecieszy.blox.pl/2014/02/Najlepsze-paczki-przepis.html.
Ale jeśli wam się szczerze nie chce piec i wolicie po prostu leniuchując zjeść pysznego pączka ( słyszałam z niezbyt pewnych źródeł, że zjedzone dziś pączki nie tuczą, a nie zjedzenie pączka przynosi pecha, więc warto się przełamać chyba i zjeść :)) idźcie i kupcie sobie pączki w najbliższym sklepie. No może być faworek. Tak czy inaczej życzę smacznego i słodkiego dnia!
Ps: Mateuszowi smakowały pączki, ale nie wspomniałam, że pomagałam w ich tworzeniu. Wkurzają mnie te jego miny, że niby nie umiem gotować ( co z tego, że to prawda), a potem wpadło towarzystwo i pochłonęło resztę pączków. Słodkiego miłego życia sobie życzę.
Ps2: Zawiesiłam swoją dietę na dziś. Nie będę ryzykować pecha. Wiem, wiem dobra, słodka wymówka.
Etykiety:
Aktualne wydarzenia
środa, 26 lutego 2014
Czy chciałabym więcej troski?
Przez parę ostatnich dni częściej bywam u Toma niż w domu. Nie sądzę by rodzice zauważyli. Są zbyt zajęci Mateuszem by w ogóle zwracać na mnie uwagę. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Czasami chciałabym ich troski i zainteresowania. Wiem, że gdy Mateo wynajmie mieszkanie będzie po staremu. Tyle, że na razie on tego nie planuje. Dobrze jest tak jest, a mnie... Jestem z Tomem i to mi wystarcza.
Etykiety:
Aktualne wydarzenia
sobota, 22 lutego 2014
Kim jest Mateusz?
Stosunki z rodzeństwem mogą być skomplikowane. Wystarczy spojrzeć na mnie i na Aśkę. Kłócimy się, ale potrafimy stanąć za sobą murem, a teraz gdy Aśka z nami nie mieszka jest w gruncie rzeczy bardzo dobrze. To znaczy potrafi mi doradzić tak po siostrzanemu i gadamy, a nie kłócimy się. Ostatnio mój brat wrócił ze Szkocji. Tak mam brata. Nie wspominałam o nim, bo wyjechał, a jego życie nie stykało się z moim. To znaczy jasne pisaliśmy na gg czy skype, ale nie odgrywał ważnej roli w moim życiu. Pojechał do pracy w wieku lat 21 i mój starszy braciszek Mateusz dawał o sobie znać tylko jako tekst na monitorze lub też wyświetlaczu w komórce. Oczywiście jak przyjechał to nie miał się gdzie zatrzymać i postanowił, że wróci na stare śmieci czyli do rodzinnego domu, a moim kochani rodzice nie mieli nic przeciwko temu. To naprawdę dziwne uczucie rozmawiać z kimś kogo nie widziało się ładnych parę lat. Tak czy inaczej powrót Mateusza przyspieszył moją decyzję o wyprowadzce. Chcę zamieszkać z Tomem. Nic, że nie mam ślubu. Po prostu chcę z nim być. Budzić się przy jego boku. Mam nadzieje, że on nie zmienił w tej kwestii zdania.
Etykiety:
Aktualne wydarzenia
poniedziałek, 17 lutego 2014
Bez mojej zgody
Polecam film "Bez mojej zgody". Porusza ciekawą kwestie. A mianowicie jak daleko można posunąć się aby ratować dziecko? I czy jeśli nasze drugie dziecko nie wyrazi zgody na np. przeszczep to czy naprawdę jest egoistą? Bo moim zdaniem każdy ma prawo decydowania o swoim życiu i zdrowiu. Nawet osoba niepełnoletnia. To tyle.
Etykiety:
Z notatnika czyli myśli niepoukładane
sobota, 15 lutego 2014
Miłość to nie pluszowy miś
Może powinnam była wczoraj więcej napisać, ale byłam zajęta czymś innym. "Miłość to nie pluszowy miś, ani diabeł rogaty, miłość kiedy jedno spada w dół drugie ciągnie je ku górze." Miłego słuchania.
piątek, 14 lutego 2014
Życie jest piękne czyli walentynkowa sztuka godzenia się
Dzisiaj jest bardzo fajny dzień. Nie mówię tego bez powodu. Po prostu pogodziłam się z Tomem i spędzamy bardzo miły czas. I nie będę pisać wiele. Po prostu życie jest piękne!
Etykiety:
Aktualne wydarzenia
środa, 12 lutego 2014
Teoria prawa jazdy
Zdałam teorie na prawo jazdy!!! Bardzo się cieszę, bo to trudne jest i dopiero za trzecim razem się udało ( w styczniu zrobiłam sobie przerwę, bo sesja była i w ogóle). Tak więc została mi tylko i jedynie praktyka, co wcale mnie tak bardzo nie cieszy, bo się jej boję strasznie. Tak czy inaczej dzisiaj świętowanie. Luty jest dla mnie miły, bo i sesja mi nie poszła tak źle ( jedna czwórka jak się okazało jest) i teraz teoria zdana. Dla zdających powiem jedno, żeby zaliczyć trzeba znać
1. pierwszeństwo przejazdu - nie chcę by mi kiedyś ktoś z was auto skasował.
2. Zawracanie, wyprzedzanie, holowanie itp. manewry
3. Prędkości z przyczepką i bez
4. Znaki drogowe
5. Dokumentację kierowcy
a resztę jak Bóg dopomoże będzie prosta ( pierwsza pomoc i inna wiedza specjalistyczna) i zdacie czego wam szczerze życzę, bo nienawidzę, gdy nade mną wisi jakiś egzamin i wiem, że to przyjemność żadna, tak więc kochani życzę wam abyście każdy egzamin zdawali za pierwszym razem! Pozdrawiam!
1. pierwszeństwo przejazdu - nie chcę by mi kiedyś ktoś z was auto skasował.
2. Zawracanie, wyprzedzanie, holowanie itp. manewry
3. Prędkości z przyczepką i bez
4. Znaki drogowe
5. Dokumentację kierowcy
a resztę jak Bóg dopomoże będzie prosta ( pierwsza pomoc i inna wiedza specjalistyczna) i zdacie czego wam szczerze życzę, bo nienawidzę, gdy nade mną wisi jakiś egzamin i wiem, że to przyjemność żadna, tak więc kochani życzę wam abyście każdy egzamin zdawali za pierwszym razem! Pozdrawiam!
Etykiety:
Aktualne wydarzenia
poniedziałek, 10 lutego 2014
O tym o czym nie powiem Tomowi
Spotkanie z Alexem było... Może zacznę od początku. Poszłam do niego i zaczęliśmy pić wino. Po kilku kieliszkach ( pamiętacie chyba, że nie mam zbyt mocnej głowy i co wyczyniałam " Pijana tancerka") byłam pijana. Zaczęłam się żalić na Toma, a Alex wręcz przeciwnie gadał jak nakręcony o udanym związku z dziewczyną i to mnie naprawdę zdołowało, więc zaczęłam płakać. Więc zostałam u Alexa na noc. Nie powiem o tym Tomowi. Niech się martwi a co. Tyle, że już nigdy, nie wezmę alkoholu do ust.
Etykiety:
Aktualne wydarzenia
sobota, 8 lutego 2014
Szablon
W związku ze zbliżającymi się walentynkami zmieniłam szablon mojego bloga. Ładny prawda? Ach marzy mi się taki wielki bukiet róż. Może dostanę w walentynki, co po kłótni z Tomem nie jest takie oczywiste. Chyba, że sama sobie wyślę. Ech, dobra idę do Alexa. Pozdrawiam!
Etykiety:
Aktualne wydarzenia
Pocałunek, kłótnia, i co zrobić w sobotni wieczór?
Życie jest chwilą, którą trzeba łapać. Nie czeka, a czas płynie i zostawia nas w tyle niezależnie jak szybko biegniemy. Mam wrażenie, że wszystko wokół mnie mija jak na filmie, tyle, że wcale nie jestem głównym bohaterem i nie znam swoich kwestii. Jak inaczej wytłumaczyć fakt, że siedzę sama w domu zamiast dobrze bawić się z przyjaciółmi? Dobra pokłóciłam się z Tomem, bo dowiedział się o moim pocałunku z Maksem, a ja jakoś nie potrafiłam zaprzeczyć. Co prawda zarzuciłam mu, że czuje miętę do Angeli, ale to nie wiele pomogło, ponieważ jakby na to nie patrzeć to jej nie całował. No i dodatkowo przygnębia mnie fakt, że czuję się dosyć płytką osobą, którą mniej ( lub w ogóle) interesuje fakt dzieci głodujących w Afryce jak to, że Tom może akurat całować się z Kathrine lub na złość mi z Angelą. Co więcej dręczy mnie poczucie winy, że nie ufam najlepszej przyjaciółce i mojemu narzeczonemu, ale jakoś nie mogę siedząc w domu w sobotni wieczór i obgryzając pazury ( jakoś nie mogę pozbyć się tego nawyku. Jeśli znacie sposób to dajcie znać w komentarzach, proszę!). Nie chcę dzwonić do Maksa, który zapewne zajęty jest Weroniką i co gorsza mógłby zaprosić mnie na wypad we trójkę gdzieś. Tego bym chyba nie zniosła, a przecież do Weroniki nic nie mam, więc coś jest chyba ze mną nie tak. W każdym razie tak sobie pomyślałam, że mogłabym zadzwonić do kogoś nieznajomego ( no może niezupełnie nieznajomego, jeszcze do końca nie zwariowałam) i wyjść gdzieś się zabawić. W każdym razie na chwilę zapomnieć, że mam chłopaka, który jest kretynem i nie jest tu teraz ze mną, tylko bawi w najlepsze beze mnie. Zabawa z nieznajomym nie byłaby jednak czymś złym. W końcu raz się żyje. No właśnie. Powinnam uważać. Ale... nie wytrzymam tu siedząc i waląc w klawisze przez całą noc! Prędzej wyskoczę przez okno. No właśnie, a może by zadzwonić do Alexa? Wyżalić się? Jest na tyle przystojny, że chyba to zrobię! O, i numer znalazłam. Alex, przybywam!
Etykiety:
Aktualne wydarzenia
poniedziałek, 3 lutego 2014
Dieta - czy słodycze muszą być dobre?
Przechodzę na dietę znów. Wczoraj oglądałam taki program o rankingu najbardziej seksownych osób w bikini i muszę przyznać szczerze stwierdziłam, że ja do nich nie należę. Ale to się zmieni. Aby się torturować przeglądam zdjęcia pysznych rzeczy i obiecuję sobie, gdy już będę niteczką to na pewno spróbuję, choć łyżeczkę tego cuda.*
* zaczerpniąto z http://smaker.pl/przepis-tort-kawowo-kokosowy,103829.html
Ps. Czy słodycze muszą być dobre? Nie mogły by smakować jak marchewka lub seler. Życie byłoby prostsze, a ja chudsza i ładniejsza. No cóż zaskoczę Toma latem, moim skąpym bikini i cudną figurą. Dotrzymam postanowienia i schudnę. Wszystkie głosy wsparcia mile widziane!
* zaczerpniąto z http://smaker.pl/przepis-tort-kawowo-kokosowy,103829.html
Ps. Czy słodycze muszą być dobre? Nie mogły by smakować jak marchewka lub seler. Życie byłoby prostsze, a ja chudsza i ładniejsza. No cóż zaskoczę Toma latem, moim skąpym bikini i cudną figurą. Dotrzymam postanowienia i schudnę. Wszystkie głosy wsparcia mile widziane!
Etykiety:
Aktualne wydarzenia
Subskrybuj:
Posty (Atom)