czwartek, 14 sierpnia 2014

Człowieka ogranicza tylko wyobraźnia czyli o tym jak Angela zyskała przyjaciela, A Ernest rywala

Życie jest jak niezapisana, biała kartka i tylko wyobraźnia ogranicza człowieka. Zazwyczaj nie pozwalam by mnie ograniczała, życie jest o wiele łatwiejsze gdy dasz się ponieść fantazji, a rozwiązanie problemów przychodzi zwykle niespodziewanie. "Kiedy znajdziemy się na zakręcie, co z nami będzie? Świat rozpędzi się niezbepiecznie, co z nami będzie? Nawet jeśli życie dawno zna odpowiedź, może lepiej gdy nam teraz nic nie powie" Jak śpiewała Sylwia Grzeszczak.
 Otóż, ostatnio wydarzyło się coś. Coś przez duże C. Jak już mówiłam Angela i Ella nie pałały do siebie sympatią, i choć próbowałam nie mogłam sprawić, żeby się pogodziły. Nawet złościłam się z tego powodu na Angie, ponieważ z Darią nie miała takich problemów. W końcu musiałam się poddać i starałam się, aby te dwie się nie spotykały. Zazwyczaj mi się to udawało, bowiem gdy kończyłyśmy pracę w schronisku Ellie bywała czasami zbyt zmęczona by robić cokolwiek innego. Ostatnio jest dużo pracy, bowiem ludzie zostawiają zwierzaki, sami wyjeżdżając na wakacje, i uważają, że psy, koty to po prostu ich zabawki, które gdy im się znudziły można zostawić. Nie można! To wbrew naturze, lecz wracając do tematu po pracy mogłam się spotykać z Angelą. Ta uparcie nie wymawiała imienia Elisabeth tylko nazywała ją co najwyżej dziewczyną ze schroniska, lecz najczęściej po prostu udawała, że Ella nie istnieje. Bywało to irytujące. Wczoraj Angie zadzwoniła do mnie zapłakana i błagała o pomoc. Powiedziała, że znalazła psiaka, który wygląda na pobitego i "O Boże, ona nie wie co ma zrobić". Powiedziałam jej by przywiozła go do mnie. Był wieczór, wątpiłam by jakikolwiek weterynarz jeszcze pracował. Nie znałam numeru, kompletnie nie wiedziałam co robić. Wiedziałam natomiast jedno, że nie mogę zostawić Angie i psa samych sobie. Zadzwoniłam po Ellie. Ella przyjechała błyskawicznie, niedługo po Angeli jeszcze nie zdołałam jej dobrze uspokoić. Zajęła się psem fachowo. Opatrzyła rany, nakarmiła, napoiła. Po prostu fantastyczna dziewczyna z niej. Ella wyznała, że studiuje weterynarię i że to naprawdę nic wielkiego. Skromność, nie ma co. Angie patrzyła w nią cielęcym wzrokiem. Uspokoiła się dopiero, gdy przekonała się, że psu nic nie będzie. Moja ciemnowłosa przyjaciółka El stwierdziła, że ma znajomego weterynarza i że jutro mimo wszystko pies powinien tam trafić. Największym problem okazało się, gdzie pies będzie mieszkał. Oświadczyłam, że u mnie może zostać do jutra. Jutro mama z pewnością każe mu się eksmitować. Problem rozwiązał się sam po chwili, ponieważ Angela nie wyobrażała sobie rozstania ze swoim nowym pupilem. Miejmy tylko nadzieje, że Ernest nie jest uczulony na psią sierść. Wtedy powstałby problem. Dla Ernesta oczywiście. Zdaje się, że chłopak znalazł konkurencje. Przesłodką, milutką, siersiatą konkurencje.

                                              
Tak wygląda pies Angeli ( jeszcze nie pozwala sobie robić zdjęć stąd
pobrałam z internetu zdjęcie psa podobnego do tego znalezionego) otrzymał
imię Bursztyn. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz