piątek, 29 sierpnia 2014

telefon zazdrosnej (przyjaciółki?)

Zadzwonić czy nie zadzwonić, oto jest pytanie. Nie, właściwie to już nieaktualne, bo zadzwoniłam. Po prostu nie chcę, aby wyglądało, że jestem zazdrosna, podczas gdy jestem zazdrosna? Tak, więc bardzo powoli i starannie wykręciłam numer Maksa, aby zapytać co u niego, ale gdy odebrał, to się rozłączyłam. Nie wiedziałam co powiedzieć. Najgorsze jest to, że on wie, że ja dzwoniłam. Zawsze mogę ściemnić mu, że mam problemy z telefonem, ale... gdy słyszę jego głos to głupieję i mam pustkę w głowie. Po prostu nie umiem kłamać. Gdy on zadzwoni to ja po prostu... nie wiem, ale chciałabym go zobaczyć. Bardzo.
Ps: Obraz tła zapożyczony ze strony
http://www.tapeciarnia.pl/tapety/normalne/180794_zachod_slonca_filizanka_kawa.jpg. Dziękuję.

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Gdy związek schodzi na psy

No doprawdy, nie do uwierzenia. Gdyby mi to Daria opowiedziała to bym nie uwierzyła. Brazylijska telenowela jakaś. Wpadła do mnie dzisiaj Angela, w czym nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie była zapłakana i małomówna. W końcu wyznała, że Ernest dziwnie się zachowuje, i że chyba bardziej lubi Bursztyna niż ją. Szczerze, to zachciało mi się śmiać, ale się powstrzymałam. Zapytałam natomiast dyplomatycznie czemu tak sądzi. Otóż stwierdziła, że ostatnio kupił jakiś przysmak dla psa, i w ogóle jest gotów codziennie wyprowadzać go na spacer, a ona na serio nie pamięta, kiedy on chciał wyjść na spacer z nią lub kiedy też przyrządził kolację dla dwojga. " Nati, ja myślę, że jego miłość należy do przyszłości. On ze mną jest tylko ze względu na tego psa!" zakończyła, a ja starałam się nie zauważać jak groteskowo to zabrzmiało. Pies to nie dziecko, lecz w tym przypadku... Jak można powiedzieć przyjaciółce, że jej chłopak w ogóle nie lubi tego psa albo inaczej pies jego? To chyba moja wina, że Angela znalazła się dziś u mnie, z tą swoją smutną miną i oczami pełnymi łez. To ja doradziłam Ernestowi, żeby starał się zostać przyjacielem tego psa. Życie im skomplikowało odkąd ten pojawił się w domu Angie. W każdym razie powiedziałam przyjaciółce, że absolutnie nie jest możliwe, aby Ernest przestał jej kochać. Dowód znany mnie: Ernest błaga psa by go polubił. Dowód dla Angeli: Nie tak dawno pracowali razem i było świetnie. Parę dni temu byli na spacerze. Oczywiście nie wspomniałam o jego smutnych oczach podczas jego ostatniej u mnie wizyty. W ogóle o niej nie wspomniałam. Angela poczuła się w każdym razie raźniej, a ja cóż, chyba nie powinnam udzielać rad. W każdym razie dopóki nie poukładam spraw z Maksem. Nie zadzwonił. Ja też. To wkurzające czekać na telefon. Już więcej nie będę. Obiecuję to sobie.
Ps: Wczoraj byłam u Aśki, która zapytała mnie jak mi się układa z Tomem. To jej mówię, że jest super i tak dalej " miłość moja droga, jest jak powietrze, niezbędna do życia", na to Aśka, która jak się później dowiedziałam pokłóciła się z Kubą ( to jakaś plaga ostatnio czy co?) stwierdziła " A ty pamiętaj, że powietrze jest coraz bardziej zanieczyszczone i może nie być zbyt dobre dla zdrowia". Może faktycznie miłość nie jest najzdrowsza, ( choć czytałam ostatnio coś zupełnie innego!) to jednak aby trwała jak najdłużej!

Link do oceny blogów

http://oceny-blogow1.blogspot.com/

Banner Spis i ocena blogów


piątek, 22 sierpnia 2014

Potrzebuję rady

Obok zamieściłam ankietę, ponieważ zastanawiam się nad tytułem bloga, mam kilka pomysłów i pomyślałam kogo spytać jak nie was, kochani? Proszę, więc o radę.

Psi problem czyli kto tak naprawdę jest ważny w życiu kobiety

Dzisiaj miał być spokojny dzień, ale stało się coś niespodziewanego. Zadzwonił Ernest i zapytał czy nie mógłby wpaść. Zgodziłam się, lubię go. Od zawsze była między nami jakaś więź. Nie o tym jednak, miałam mówić. Gdy Ernest przyszedł, był mocno zdenerwowany, choć starał się to ukryć. Zaczęliśmy rozmawiać, lecz wiedziałam, że nie przyszedł tak po prostu pogadać. Nie chcę być źle zrozumiana, było mi przyjemnie, że Ernest mnie odwiedził. Po prostu nie rozumiałam czemu nie przechodzi do rzeczy i czemu ma taki zrozpaczony wzrok. Nawet bluza, była jakby wymięta, a wiem, że Ernest dba o wygląd. Po prostu kupka nieszczęścia, i choć wiem, że większość facetów chciałaby wyglądać jak Ernest w czasie gdy "wygląda jak cień samego siebie", to jednak było mi go żal. W końcu wychrypiał:
- Mam problem - ok, tego się spodziewałam, ale nagle zaczęłam się zastanawiać jaki to problem sprowadził Ernesta właśnie do mnie. W końcu miał Angelę gotową skoczyć za niego w ogień. Być może nie chciał jej martwić i z dwojga złego, zdecydował, że mnie może zmartwić. W końcu od czego się ma przyjaciół?
- Ernest, znamy się nie od dziś. Od razu się domyśliłam. W końcu nie wpadasz do mnie codziennie na kawę.- odparłam i po chwili pomyślałam czy to brzmiało jak wyrzut? Mam nadzieje, że nie pomyśli, że jestem zazdrosna. Nie jestem! Ernest byłby na trzecim miejscu wśród facetów, z którymi bym się umówiła. Oczywiście, gdyby nie był facetem Angie. Ernest znowu zaczął nerwowo pić z pustej już filiżanki herbaty.Z jednej strony miałam ochotę zaproponować mu kolejną ( herbatę, nie pustą filiżankę) z drugiej było mi głupio, że zwracam uwagę na takie szczegóły.
- Chodzi o Angelę - wydukał wreszcie. No, tego się nie spodziewałam, przyznaję uczciwie. Oni są parą idealną. Zerwali? Nie, to chyba niemożliwe. Oni nie mają problemów. Tyle, że Ernest przyszedł do mnie i stwierdził, że chodzi właśnie o Angelę. Zaraz, czy on myśli, że nie będę wobec niej lojalna? To się przeliczy. Raczej. Chcę tutaj powiedzieć, że patrząc mu w oczy wydał mi się szczerze zrozpaczony. To znaczy zakochany.
 W końcu opowiedział mi wszystko, jednym tchem, prawie nie oddychając, tak że bałam się, że się biedak udusi. Historia przedstawia się następująco:
 Parę dni temu Angie przyprowadziła Bursztyna do domu, a ten pokazał Ernestowi, kto naprawdę jest panem domu i serca dziewczyny. Sytuacja mogłaby być komiczna i w ogóle, bo pies wcale nie polubił chłopaka, traktując go jak rywala, do serca swojej nowej pani. Oglądałam kiedyś taki film, tam chłopak w końcu zakumplował się z psem, porzucając dziewczynę. Nie powiedziałam tego Ernestowi, bo chłopak ma problem, a ja dobre serce. Współczułam mu, mówiąc szczerze. Nie wiedziałam co poradzić. Jednego jestem pewna: Angela się psa nie pozbędzie. W końcu stwierdziłam, aby kupił mu jakiś smakołyk. Przez żołądek do serca psa, albo jakoś tak to szło.

czwartek, 21 sierpnia 2014

Sweet!

Ok, miałam zbadać temat sweet-fotek.  To ciekawe. Robisz zdjęcie samej siebie i naukowcy zbadali, że to uzależnia. Zrobiłam kilka na próbę. Fajne, ale nie wciąga.


 

wtorek, 19 sierpnia 2014

Co jest straszne czyli złote myśli

Zbliża się początek roku szkolnego, więc powiem parę złotych myśli, które przypadkiem wpadły mi do głowy. Otóż, moim skromnym zdaniem nie matematykę powinno się nazywać królową nauk. To pewne niedopowiedzenie. Matma się przydaje fakt, ale każdy kto skończył podstawówkę jest w stanie obliczyć wszystko, na codzienne potrzeby. Po co więcej? Nie mówię nie, jeśli ktoś to lubi, lecz jak dla mnie to strata czasu. Dzięki Bogu za tych co lubią matematykę, im oddaje swe konto bankowe i inne drobiazgi, związane z zaawansowaną matematyką ( na przykład projekt mojego przyszłego domu). Myślę, że królową nauk jest chemia. To naprawdę wspaniała nauka. Ile fajnych eksperymentów można przeprowadzić, a wszystko jest stałe, nie ma wyjątków. Jest tak cudownie obecna w codziennym życiu, i niezwykle ważna, na każdym etapie. W każdym razie... O mój Boże, ja mówię o szkole. Nie, nie, nie. Kończę. Już więcej nic nie mówię. Szok, mnie zdjął. Straszne. Ojej. Złota myśl o szkole. Nie mogę w to uwierzyć. Na dodatek w wakacje. To po prostu straszne. Nic dodać, nic ująć. Muszę zadzwonić do kogoś. Toma, Angie, nieznajomego. Kogoś. Kto mnie uratuje. Nie myśl. W każdym razie o szkole. Oddychaj. Kończ.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Przeczucie czyli czy znajdę jakieś perełki?

Mogłabym zacząć od tego, że przez dwa ostatnie dni sporo czytam. Postanowiłam się, więc podzielić się z wami, kilkoma pozycjami, do których warto zajrzeć kiedy ma się wolną chwilę czyli kiedy indziej jak nie wtedy gdy są wakacje czas relaksu i odpoczynku? Wiem, że nie dla każdego, ale nie o to przecież chodzi. Ważne jest to by zagłębić się w ciekawą lekturę, a o to kilka moich propozycji:
1. "Akademia wampirów" Richelle Mead - świetna seria, ale dla mnie najbardziej od kolejnych części, gdy pojawia się w niej przystojny Adrian Iwaszkow. Dla fanów wampirków. Tak, zekranizowana, ale co z tego? Czy naprawdę film może się równać z magią książki?
2. "Głos" Elizabeth Thornton - romans w dawnych czasach z nutką kryminału. Kobieta, na dodatek zakonnica, żeby było ciekawiej, pozbawiona pamięci, spotyka osobę, która zna jej prawdziwą tożsamość. Oczywiście na drodze do miłości głównej bohaterki stają różne przeszkody. Między innymi to że miłość jej życia może okazać się także zabójcą jej ojca, a także to że teraz może chcieć i ją zabić. 
Niezłe przeszkody, prawda? Cieszę się, że w moim przypadku to tylko codzienne treningi Toma. Miłość, trudna sprawa. Może nie jestem najlepsza w pisaniu recenzji książek, bo cały czas mam ochotę podzielić się z wami całością i tym co mnie najbardziej ekscytowało, a nie ma chyba nic gorszego niż zdradzenie końca na samym początku. W każdym razie zapraszam do biblioteki. Jutro się wybieram. Znów odkryję jakąś perełkę, tak czuję.   
  

czwartek, 14 sierpnia 2014

Człowieka ogranicza tylko wyobraźnia czyli o tym jak Angela zyskała przyjaciela, A Ernest rywala

Życie jest jak niezapisana, biała kartka i tylko wyobraźnia ogranicza człowieka. Zazwyczaj nie pozwalam by mnie ograniczała, życie jest o wiele łatwiejsze gdy dasz się ponieść fantazji, a rozwiązanie problemów przychodzi zwykle niespodziewanie. "Kiedy znajdziemy się na zakręcie, co z nami będzie? Świat rozpędzi się niezbepiecznie, co z nami będzie? Nawet jeśli życie dawno zna odpowiedź, może lepiej gdy nam teraz nic nie powie" Jak śpiewała Sylwia Grzeszczak.
 Otóż, ostatnio wydarzyło się coś. Coś przez duże C. Jak już mówiłam Angela i Ella nie pałały do siebie sympatią, i choć próbowałam nie mogłam sprawić, żeby się pogodziły. Nawet złościłam się z tego powodu na Angie, ponieważ z Darią nie miała takich problemów. W końcu musiałam się poddać i starałam się, aby te dwie się nie spotykały. Zazwyczaj mi się to udawało, bowiem gdy kończyłyśmy pracę w schronisku Ellie bywała czasami zbyt zmęczona by robić cokolwiek innego. Ostatnio jest dużo pracy, bowiem ludzie zostawiają zwierzaki, sami wyjeżdżając na wakacje, i uważają, że psy, koty to po prostu ich zabawki, które gdy im się znudziły można zostawić. Nie można! To wbrew naturze, lecz wracając do tematu po pracy mogłam się spotykać z Angelą. Ta uparcie nie wymawiała imienia Elisabeth tylko nazywała ją co najwyżej dziewczyną ze schroniska, lecz najczęściej po prostu udawała, że Ella nie istnieje. Bywało to irytujące. Wczoraj Angie zadzwoniła do mnie zapłakana i błagała o pomoc. Powiedziała, że znalazła psiaka, który wygląda na pobitego i "O Boże, ona nie wie co ma zrobić". Powiedziałam jej by przywiozła go do mnie. Był wieczór, wątpiłam by jakikolwiek weterynarz jeszcze pracował. Nie znałam numeru, kompletnie nie wiedziałam co robić. Wiedziałam natomiast jedno, że nie mogę zostawić Angie i psa samych sobie. Zadzwoniłam po Ellie. Ella przyjechała błyskawicznie, niedługo po Angeli jeszcze nie zdołałam jej dobrze uspokoić. Zajęła się psem fachowo. Opatrzyła rany, nakarmiła, napoiła. Po prostu fantastyczna dziewczyna z niej. Ella wyznała, że studiuje weterynarię i że to naprawdę nic wielkiego. Skromność, nie ma co. Angie patrzyła w nią cielęcym wzrokiem. Uspokoiła się dopiero, gdy przekonała się, że psu nic nie będzie. Moja ciemnowłosa przyjaciółka El stwierdziła, że ma znajomego weterynarza i że jutro mimo wszystko pies powinien tam trafić. Największym problem okazało się, gdzie pies będzie mieszkał. Oświadczyłam, że u mnie może zostać do jutra. Jutro mama z pewnością każe mu się eksmitować. Problem rozwiązał się sam po chwili, ponieważ Angela nie wyobrażała sobie rozstania ze swoim nowym pupilem. Miejmy tylko nadzieje, że Ernest nie jest uczulony na psią sierść. Wtedy powstałby problem. Dla Ernesta oczywiście. Zdaje się, że chłopak znalazł konkurencje. Przesłodką, milutką, siersiatą konkurencje.

                                              
Tak wygląda pies Angeli ( jeszcze nie pozwala sobie robić zdjęć stąd
pobrałam z internetu zdjęcie psa podobnego do tego znalezionego) otrzymał
imię Bursztyn. 

środa, 13 sierpnia 2014

Kilka słów wyjaśnienia

Dlaczego ten szablon zostanie? Bo kurczę nie mogę, nie mogę, nie mogę go zmienić. Nie dlatego, że nie umiem ( choć z moimi umiejętnościami nie byłoby to proste). Powodem jest mianowicie to, że lubię ten szablon, mimo iż nie jest profesjonalny i może wydawać się prosty, nierzucający w oczy i och, lubię go po prostu. To właśnie było kilka słów wyjaśnienia. Wynika z niego, że nigdy nie dostanę wysokiej oceny za bloga i tyle. Trudno. Jestem jaka jestem.

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Indila - piosenki

Usłyszałam trzy fajne piosenki, aż się chcę nauczyć tańca brzucha, takie indyjskie klimaty moim zdaniem. W każdym razie zapraszam do posłuchania piosenek Indila ( jakoś tak się pisze)




 



Miłego słuchania. No i powstaje nowa etykieta. Zgadnijcie jaka? Muzyka! To mi ułatwi życie, bo będę wiedziała czym już się z wami podzieliłam, a i dla was znalezienie jakiejś piosenki będzie łatwiejsze. 

niedziela, 10 sierpnia 2014

Pierwsze wrażenie? Auć.

Dzisiaj zostałam oceniona. To znaczy nawet nie ja, tylko mój blog. Bardzo się z tego cieszę, choć ocena nie była najlepsza. Za to zostałam pochwalona, że ciekawie piszę!
Według mnie, pisanie oraz publikowanie tego pamiętnika było bardzo dobrym pomysłem. Styl pisania autorki jest szczególny i charakterystyczny. Na pewno nie jest przeciętny. Stosowane słownictwo mogę zaliczyć do tego na wysokim poziomie, bo nie ukrywam, że czasami musiałam skorzystać z pomocy słownika. Cały pamiętnik, od pierwszego aż do ostatniego wpisu, kreuje niezależną i wartościową dziewczynę, później kobietę. Autorka stara się urozmaicać swoje wpisy o różne dodatki w postaci muzyki czy filmów, które ją inspirują. Jej notki są ciekawe, każda mówi o innym etapie jej życia. Czytelnicy mogą poznać ją bliżej, wciągając się w tekst pojedynczej notki, który nie jest ani za długi, ani za krótki, nie nudzi, ale w jakiś sposób interesuje. Autorka umiejętnie odtwarza uczucia towarzyszące jej w przeżywanych przez nią sytuacjach, które później publikuje na blogu. Cały pamiętnik czyta się bardzo przyjemnie. Pojawiają się również dialogi, które są urozmaiceniem opisów. Jedyne, co mi przeszkadza to rzadka, jednak pojawiająca się chaotyczność. Czytając niektóre wpisy nie potrafiłam połapać się o co w nich chodzi. Zwracam tu uwagę szczególnie na te początkowe."
Niestety za wszystko inne zostałam, że tak powiem... no muszę nad tym popracować. Zacznę od tego, że pierwsze wrażenie, które jest ważne, nie jest dla mnie korzystne. 
Pierwsze, co rzuca mi się w oczy po wejściu na bloga to — w porównaniu do postów — ogromny tytuł. Ale nie rzuca mi się on w oczy, bo jest duży, tylko raczej ze względu na błąd. „Ogni” nie piszemy przez dwa „i” na końcu, tylko przez jedno. Opis bardzo mi się podoba, ale kolejnym minusem jest szablon, a mianowicie jego brak. Tego, co oferuje blog na pierwszy rzut oka jest bardzo mało. Strona w żaden sposób nie zachęca mnie do czytania, kolorystyka jest dość ciemna i smętna — nawet nie wiem skąd wziął się tam kolor żółty/złoty w kilku postach. Już nie mówiąc o niebieskim odcieniu napisów pod postami. Wszystko wygląda w taki sposób, jakby autorka nie miałam kompletnego pomysłu na aranżację bloga. Nie pomyślała o żadnych dodatkach, które mogłyby zachęcić kogoś do czytania, ani nawet chociażby o szablonie. Tytuł bloga powoduje, że w głowie mam pustkę. Skoro jest to pamiętnik, tytuł powinien — a przynajmniej tak by wypadało — mieć związek z życiem autorki. Nie wiem, jaki związek z jej życiem mają zimne ognie, ale mam nadzieję, że dowiem się podczas czytania. Adres bloga nie jest za bardzo kreatywny, może to po prostu przez brak pomysłu? Nie wiem, co może oznaczać „sunny” w tym przypadku, ani także „1604”. Chociaż „1604” może być szesnastym kwietnia, czyli na przykład dniem narodzin autorki bloga. ".
Naprawiłam błędny tytuł i spokój ducha powrócił, choć niecałkowicie, bo demony pozostałych błędów krążą nad głową jak wygłodniałe ptaszyska. Na szczęście spodziewałam się niskiej noty za błędy i nie zostałam zaskoczona. Wiecie jak to ze mną jest. Po prostu robię źle. Oczywiście ocena była znacznie dłuższa, ale po co cytować wam błędy, które popełniam, a które zapewne znacie(?). Tej nocy mimo wszystko zamierzam spać spokojnie. Dowiedziałam się jednak paru ciekawych rzeczy dziś. 
a) Istnieją szablony profesjonalne i nie. Wiem czym się różnią. 
b) Mój tytuł bloga niewiele mówi o moim blogu
c) Moja wiedza o blogach jest niewielka
d)  błędy ortograficzne i interpunkcyjne mogą przeszkadzać w czytaniu 
e) wygląd bloga jest równie ważny jak jego treść
Co po za tym? Byłam w kościele jak to zwykle bywa w niedziele ( od razu się przyznam, że nie każdą, ale się staram). Aha i dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak selfie ( zdjęcia takie, chyba tak się piszę)  i muszę się tej sprawie bliżej przyjrzeć, bo mnie zainteresowała. 
Całość oceny na stronie http://internetowy-spis.blogspot.com/2014/08/ocena-009.html


niedziela, 3 sierpnia 2014

O czym rozmawiają chłopcy gdy są sami?

Powinnam zanotować to już w piątek, ale wolałam po prostu świętować. Małe przyjątko urządziłam i bawiłam się świetnie. Otóż, jestem już oficjalnie przyjęta na magisterkę. Niedługo więc będę musiała pisać pracę magisterką, ale nie zamierzam przerywać pisania dla przyjemności. Zbyt kocham to, aby zrezygnować. W każdym razie usilnie próbuję zaprzyjaźnić Ellie z Angelą. Chłopcy nie mają takich problemów. Damon i Tom spędzili pół wieczoru gadając w kącie, zapewne o piłce nożnej i innych rzeczach, o których gadają faceci. Nieraz pytałam o to Toma, a ten zawsze milczy, jakby to była jakaś tajemnica. Być może jest. Tom kiedyś chciał się dowiedzieć o czym rozmawiają dziewczyny, gdy nie ma chłopaków w pobliżu, ale dostał po nosie i przestał się dopytywać. Kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa i niech tak pozostanie.