środa, 27 grudnia 2017

Ho, ho wesołych świąt czyli życzę wam!

Zaprosiłam Maksa na święta. Przekonanie go stanowiło wyzwanie, ale przekonał go argument " że przecież należy do rodziny". Naprawdę rozpromienił się na te słowa i zgodził się przyjść, a ja poczułam wyrzuty sumienia, że jakoś na co dzień nie jestem dla niego milsza i nie mówię mu miłych rzeczy. No w każdym razie nie mogłam go zostawić na pastwę jego rodziny, bo ona go nie rozumiała i nie kochała jak ja. Nawet ucieszył się z ciepłych rękawiczek, które mu kupiłam. Mam wrażenie, że mama go polubiła. No i tak jakoś wydaje mi się, że teraz jest spokojniejsza wiedząc z kim mieszkam. No i ten tego: Życzę wam wesołych świąt i dobrych chwil, ale przede wszystkim spotykania na swojej drodze tylko dobrych i uczciwych osób, które swą dobrocią, życzliwością i optymizmem potrafią zarażać innych. 


                          

sobota, 23 grudnia 2017

Renifer z Polski

Nie zapisałam ani jednej myśli od bardzo długiego czasu. Dopiero gdy nareszcie znalazłam wolny czas dorwałam się do klawiatury i zamarłam. Uświadomiłam sobie, że czas był mi potrzebny, aby zrozumieć, że jestem szczęśliwa. Mam chłopaka, z którym zamierzam spędzić jutrzejszy dzień i przyjaciółki, które pomogły mi w zakupach przedświątecznych, a jeśli przyjdzie co do czego mogę do nich zadzwonić w środku nocy, a one odbiorą nie po to aby mnie obsunąć, że ich budzę, lecz mnie wysłuchają. Mam też współlokatora, którego nie chcę jutro zostawiać samego. Tak, wiem on też ma przyjaciół. Ma też tą swoją przybraną rodzinkę, ale kto mu upiecze ciasto? ( no przynajmniej kupi gotowe). Kto przytuli i wsunie prezent pod choinkę? Przecież nie renifer z Laponii! Chyba, że tym reniferem będę ja! Tak więc plan gotowy: święta będą u nas. W domowej atmosferze. Bez spalenizny. Ja nie gotuję, ale zacznę w przyszłym roku. Nie czas jeszcze na postanowienia.

środa, 6 września 2017

Rutyna czyli o czym śni Maks

Praca. Dom. Praca. Dom. Normalna rutyna, no nie? Niezupełnie, choć mogę dodać, że nawet gotuję obiady. Tyle, że nie dla męża tylko Maksa, a czasami mam wrażenie, że on nadal mnie kocha, a czasami że chciałby sobie sprowadzić do domu dziewczynę i powstrzymuje się ze względu na mnie. Nie wiem co gorsze. Wczoraj nocowałam u Angeli, ale nie mogę tak codziennie, a do domu wrócić nie mogę mam swoją dumę. U Toma też nie mogę nocować, żeby nie czuł się winny, że nie ma kasy na wspólne mieszkanie ( wiem, że ten mój książe z bajki biedny jest, ale i tak go kocham). Tak, więc czeka mnie kolejna bezsenna noc z myśleniem o Maksie i jego haremie istniejącym lub nie. A może to ja jestem w jego snach. Miła myśl. Przynajmniej trochę. Muszę to przyznać. No, ale mam nadzieje, że nie jestem jedną z wielu lasek w jego snach. Muszę mu się lepiej przyjrzeć. Jak mrówce pod lupą. Zgłębić męską psychikę. Brrr.

wtorek, 1 sierpnia 2017

Czy miłość ma swoje granice?

Leżę na plaży, a na moje ciało padają promienie słońca. Sączę powoli drinka i patrzę na wodę, mrużąc delikatnie oczy. Nie, nie, nie. Nigdzie nie wyjechałam, lecz to słońce zawitało do naszego kraju. Ja się nie opalam tylko przysmażam i czym prędzej pełznę do cienia, bo jutro albo może jeszcze dzisiaj wieczorem będzie mi złaziła skóra jak wężowi. Tom chichocze ze mnie. Dostanie z wody to przestanie, niech ma. Niech się śmieje. Nie zamierzam się więcej opalać. Nie, nie, nie. To w ogóle nie jest mi potrzebne do szczęścia. Słońce tak, opalanie nie. Tom mówi zawsze, że kocha mnie taką jaką jestem. Niech więc kocha wielkie białe yeti, które zajada się lodem śmietankowym z bakaliami. Sprawdzimy go czy mówi prawdę. Karty na stół panie Frost. Kocha mnie pan czy nie kocha?


poniedziałek, 17 lipca 2017

Wakacyjny wyjazd? Nie ze mną te numery!

Mam takie wrażenie, że miasto latem, w czasie wakacji wygląda jak po inwazji zombi. Przynajmniej popołudniu. W telewizji same powtórki, sklepy pozamykane, biblioteki także. Ludzi mało. Jakby wszyscy nagle postanowili wyjechać nad morze. Co tam jest czego tu nie ma? Muszelki? Wodę i słońce mam tutaj. Rybek i tak bym nie kupiła, bo najpierw musiałabym spojrzeć im w morskie zapłakane oczy, a tak z dala od wody mogę myśleć, że może nie wiedziały co się dzieje. No i tłok na plaży. Nie, nie, nie. No i najważniejsze. Tutaj mam ludzi, z którymi naprawdę świetnie się bawię. Nie wyjeżdżam. Będę pić soczek, leżeć na kocu i relaksować się całkiem za darmo. Nie podążę za modą wakacyjnych podróży. Zostawię to gwiazdom Hollywood, które mają zbyt dużo kasy i ... zostawię to im po prostu

niedziela, 16 lipca 2017

Co ja czytam ostatnio?

Kończę czytać Owocową serię Izabeli Sowy. Wakacje to dobry czas na książki lekkie i przyjemne z odrobiną humoru. Takie książki, które poprawią już i tak dobry humor i sprawią, że masz ochotę wyjść z domu o każdej porze. Horrory są dobre na zimę, bo wtedy możesz spokojnie drżeć ze strachu skryta pod grubym kocem, być może wtulona w swojego misia, oczywiście mówiąc mu, że to z zimna, nie ze strachu. Tak, więc sięgnięcie po książki Izabeli Sowy latem nie było błędem. Było wesoło, lekko i przyjemnie. Cała seria, choć powtarzalna ( podobna tematyka wszystkich trzech książek) mnie przypadła do gustu, ale ostatnio uwielbiam powtarzalność akcji, więc to może moja prywatna mania. Na przykład taka Kerrelyn Sparks i jej seria miłość na kółku. Po prostu uwielbiam postać Gregoria i dlatego polubiłam całą serię. Przydałby mi się taki przystojniak.


Mega przystojniak nie? Zdjęcie zaczerpnięte z z twittera Gregoriego Holsteina. 
Jeśli autor nie wyraża zgody na pojawienie się jego zdjęcia na moim blogu to przepraszam i proszę o kontakt to usunę, choć to przykre, bo to prawdziwy przystojniak. 

piątek, 14 lipca 2017

Desposito

Po za tym utworem despasito nie dodam nic więcej. No może tylko to, że słucham go razem z Tomem, a Maks dyskretnie się ulotnił.



poniedziałek, 10 lipca 2017

Gdy się nie ma tego co się lubi...

Jest taki moment w życiu kiedy należy, niektóre rzeczy uporządkować. Zwłaszcza, gdy mieszka się współlokatorem, który jest nie tylko nieziemsko przystojny, ale też jest twoim przyjacielem. Niestety w pewnym momencie uświadamiasz sobie, że chłopak to chłopak co niesie ze sobą pewną mieszankę genów, z którymi nie wygra, choć w pewnym sensie nawet nie walczy. Dlatego też pośpieszyłam dzisiaj do sklepu i zaopatrzyłam się w kubek, ale nie byle jaki kubek, tylko kubek z imieniem. Co mnie oburzyło to, to, że nie mieli kubka z imieniem Natalia ( co ja mam poradzić, że mama takie imię mi na chrzcie dała i z takim przyszło mi żyć?). No, ale od czego jest drugie imię czy trzecie. Tak więc zakupiłam kubek, a w sklepie obiecali, że zamówią wkrótce i z moim imieniem, tak więc teraz Maks, gdy będzie sobie robił kawę i brudził kubek to swój nie mój, bo jemu też kupiłam. Przezorny zawsze ubezpieczony.



czwartek, 29 czerwca 2017

Jak zwalczyć strach i pomóc koleżance?

Powinnam pomyśleć o wakacjach. Długich. O plaży, o słońcu o wszystkim do dobre. Nie myślę jednak o tym. Myślę o kimś i to nawet nie jest Tom, co byłoby zrozumiałe i naturalne jako, że go kocham i dosyć często o nim myślę. Nie myślę też o Maksie, który zajmuje pozycję numer 2 w moim zagmatwanym życiu i sercu. Nie o przyjaciołach, których kocham i za których zapewne gdyby trzeba było oddałabym życie ( choć może to tylko książkowy zwrot, nie wiem, nie wydaje mi się); czy rodzicach, którzy, choć kochani to potrafią naprawdę skomplikować życie. Poznałam nową przyjaciółkę. Ma na imię Jane i chyba opisała się dosyć trafnie "gdyby przeciętność miała imię to było to moje imię". Jest przeciętna, w dziwnym ogólnikowym tego słowa znaczeniu. Nie ma ukrytych talentów czy urody, która by urzekała, lecz lubię ją i dlatego dla mnie wcale nie jest przeciętna. Lecz ona się tym gryzie, a ja nie wiem jak pomóc, bo czy cokolwiek co powiem może jej poprawić nastrój? Być może to kwestia nie udanych związków lub niezbyt lubianej pracy, czy zbyt mało komplementów wypowiedzianych wtedy gdy były naprawdę potrzebne, ale Jane dołuje się tym, że nie jest kimś, lecz tylko tłem. Nie zauważam tego gdy rozmawiamy, lecz może powinnam, bo przecież ona tak czasem milczy, lub ma nerwowe tiki. Ona tak bardzo łaknie akceptacji, a ja ją daję, ale myślę, że ona nie do końca w to wierzy. Więc teraz zamiast myśleć o wakacjach myślę o niej. Bo nie chcę by była smutna. Rozumiem, że niedobrze jest być tylko tłem. Czasami po prostu człowiek chce być na pierwszym miejscu, albo przynajmniej drugim, Nie zawsze na szarym końcu. Człowiek powinien zauważać dobre strony, ale jak pomóc komuś je dostrzec? Zwłaszcza komuś kto tak bardzo się boi, że nie daje się poznać? Przypomniała mi się taka refleksja: potwór spod łóżka/z szafy nigdy nie znika, zmienia tylko formę wraz z naszym dorastaniem. Więc należy być wyrozumiałym dla kogoś kto się boi, mimo iż uważamy, że ten strach jest absurdalny, bo ta osoba jest jak dziecko, które pomimo swojego lęku idzie bardzo powoli by spojrzeć do szafy. Ono wie, że dorośli powiedzieli mu, że nic tam nie ma, ale chce samo sprawdzić. Po ciemku, idzie powoli i mierzy, ze swoim strachem. Tak samo my dorośli tylko nasz potwór to zwolnienie z pracy, szef, czy podwyżki. Jeśli tylko uwierzymy damy sobie radę ze wszystkim, a każdy koniec, może być początkiem czegoś dobrego. Lecz niektórzy tak się boją, że wciąż leżą z głową pod kołdrą. Boją się opinii innych, nowych sytuacji czy wyzwań. Jane powinna wiedzieć, że są ludzie, którzy jej nie zostawią i to są właśnie przyjaciele. Wtedy by się nie bała. Jednak jak sprawić by w to uwierzyła? Dam radę. Coś wymyślę.

niedziela, 23 kwietnia 2017

Świetna piosenka Lany de Rey

Ostatnio kocham tę piosenkę i muszę dodać, że odpowiada mojemu nastrojowi ostatnio.

Jak unikać nieproszonego gościa?

Wyłączona komórka co może oznaczać. Nie, nie walkę z nałogiem. Nie, nie, nie. Na dźwięk domofonu także nie reaguje, a do sklepu wymykam się pochylona, skulona, na ciemno ubrana. Ale po kolei. Moje życie wyglądało tak spokojnie. Balansowanie na granicy miłości do Toma i Maksa, pracą u szefa, który mnie nie lubi i którego nie lubię ja. Próbę ratowania moich relacji z rodzicami, którzy nadal nie do końca wybaczyli mi wyprowadzkę do Maksa. Czy też może w ogóle wyprowadzkę. Nie wiem. W każdym razie było spokojnie i relaksująco, aż tu nagle koniec. Wszystko zaczęło się gdy chodziłam sobie po sklepach, aż tu nagle słyszę głos, którego miałam nadzieje, nigdy więcej nie słyszeć. Odwracam się i okazuje się, że nie myliłam. Cecylie. Mój odwieczny wróg, truciciel mojego szkolnego życia i po prostu małpa w spódnicy. Gdy z nią gadam zawsze mam kłopoty. No cóż, jedno co trzeba o mnie wiedzieć to to że umiem robić dobrą minę do złej gry, tak więc uśmiechnęłam się kompletnie nieszczerze.
- Natalka, jak miło cię widzieć! - zaczęła i przez przeważającą większość rozmowy mówiła o sobie. Wprost nie mogła uwierzyć, że nadal jestem z Tomem. Z jej tonu wnioskowałam, że jest zdziwiona, że on ze mną nie zerwał, a nie, że ja z nim. Taki słodki chłopak powtarzała kilkakrotnie. Może jestem przewrażliwiona nie wiem, ale miałam wrażenie, że ma na niego ochotę. No, a na koniec dodała, że do mnie wpadnie. Tak, więc z grzeczności przytaknęłam, bo jestem głupia i nie chciałam jej mówić, że nie mam na to kompletnie żadnej ochoty. Więcej: większą ochotę miałabym na leczenie kanałowe, ale cóż dobre wychowanie przekazane mi przez mamę i artystę ( którzy teraz byliby ze mnie dumni) nie pozwoliło mi na to. I tak unikam gościa, który co prawda do tej pory nie zadzwonił i nie przyszedł, ale może to zrobić, a ja będę wtedy udawać, że mnie nie ma. Wyjechałam w bardzo ważnej sprawie i nie wiem kiedy wrócę.

środa, 19 kwietnia 2017

Po urodzinowy brak zmiany czyli co na zewnątrz a co w środku

Święta i po świętach. Niby wszystko po staremu, jestem jaka byłam ( no może tylko trochę szersza na boki) i nie czuję zmiany. Nie czuję żadnego olśnienia i nie czuję mądrzejsza. Byłam na warsztatach literackich by opisać ten stan żadnych- zmian- po- urodzinach. Za to zakupiłam czarny żakiecik i spódniczkę. Będę wyglądać poważniej, jeśli tak się nie czuję!

sobota, 8 kwietnia 2017

Co się wiąże z 26 urodzinami?

Siedzę sobie piszę, choć jest sobotni wieczór. Tak, tak zaraz idę potańczyć, ale najpierw muszę zapisać smutną refleksję jaka mi wpadła do głowy wraz z tańcem i drinkiem. Otóż za tydzień ( dokładnie 8 dni) skończę dwadzieścia sześć lat i jako poważna kobieta to ja już chyba nie powinnam chodzić sobie i tańczyć. Powinnam zainwestować w kupno czarnego poważnego żakietu i okularów. Bizneswomen w jeden dzień. To znaczy czysta powaga, bo już będę poważnym dorosłym człowiekiem, dla którego studia są już wspomnieniem zamierzchłej przeszłości ( rok temu ukończone, więc bardzo dawno temu). Za tydzień tylko poważne decyzje, ale dzisiaj zabawa! Zabawa! Zabawa!

czwartek, 6 kwietnia 2017

Historyczny moment

Ha! Dzisiaj historyczny dzień moja kochana mama, posłała swój telefon na emeryturę. Telefon miał 9 lat i chyba najwyższy czas aby samsung skończył swój telefoniczny żywot. Mamie szkoda, a ja no cóż kończy się pewna epoka.


poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Fray Never say never

Najpiękniejsza piosenka dla mnie przynajmniej ostatnio. Mogłabym słuchać godzinami. Postanowiłam się podzielić, ponieważ uważam, że każdy sposób na pozbycie się smutku jest dobry ( a dzięki tej konkretnej piosence, smutek szybko znika i czuję się lepiej). Gdy siedzę sama, a Toma nie ma ta piosenka sprawia, że mimo wszystko uśmiecham się i mam nadzieje, że na was ten utwór podziała na was podobnie.



niedziela, 2 kwietnia 2017

Nikt mnie nie oszuka! czyli prima aprilis dla cwanych

Wczoraj był pierwszy kwietnia czyli mój nie-najukochańszy-dzień w roku. Wstałam z mocnym postanowieniem, że nikt mnie nie oszuka tego dnia. Zazwyczaj mam naiwną naturę, które dawała się nabierać na stare sztuczki, ale tym razem zeszłam z łóżka z optymistyczną maksymą, skoro jest dzień oszustwa to ja się nie dam nabrać, bo nikomu nie będę wierzyć i już. Proste prawda? Ha! Nic bardziej mylnego. Byłam już wyszykowana do miasta, gdy mama weszła do pokoju ze swoim starym numerem pt. " masz plamę na bluzce". Ta, jasne. Nie ze mną te numery. Cwana bestia ze mną. Nie uwierzę w coś tak banalnego. Dopiero na mieście zorientowałam się, że rzeczywiście miałam plamę na bluzce. Tak, więc zacznę od początku. Jak ja nienawidzę prima-aprilis.

środa, 29 marca 2017

Łatwiej zakochać się na wiosnę

Muszę przyznać, że chyba robię się perfekcjonistką. Jak coś robię to się ciągnie jak guma, bo nie umiem skończyć wciąż i wciąż coś poprawiam i tak bez końca. Angela twierdzi, że to tik nerwowy, ale ja nie jestem pewna. Może to po prostu pierwszy krok do doskonałości? Tak naprawdę nie mam się czym denerwować, w pracy ok, w związku status w porządku. Mieszkam z Maksem, który jest świetnym współlokatorem i... no właśnie to chyba Maks jest przyczyną moich nerwów. Jest świetny i w tym problem. Angela twierdzi, że każdy ma jakieś wady, ale Maks cóż on zachowuje się nienagannie. Co jest złe, bo to jego zachowanie mnie oczarowuje, a ja nie chcę być oczarowana! Tym bardziej, że jest wiosna, a jak się mówi, łatwiej zakochać się na wiosnę.

wtorek, 21 marca 2017

Misja kobieta

Zniknęłam w próżni zwanej życie. Taka niekończąca się historia: praca, dom i przyjaciele. Chyba nawet nie mam czasu myśleć o miłości, choć Tom przychodzi, oczywiście. Czemu ma nie przychodzić? Nie pokłóciliśmy się, nie. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Przynajmniej tak się zachowujemy, możemy pogadać o wszystkim i to właśnie robimy, ale... no cóż, coraz częściej wyobrażam sobie, że gdybym była zaniedbana i siedziała w starej piżamie to on by tego nawet nie zauważył. Dlatego chcę się stać sexi, taka bardziej kobieca, a mniej najlepsza przyjaciółka. Taki plan pierwszego dnia wiosny dobrze zwiastuje. To dzisiaj wiosna przyszła czy wczoraj? Pogubiłam się. Och nieważne: misja kobieta ogłaszam oficjalnie za rozpoczętą! Zacznę od depilacji nóg. Auć.


 

piątek, 20 stycznia 2017

Jesteś super czyli motto na 2017 rok

Nie bój się iść własną drogą, bo idąc za tłumem osiągniesz przeciętność, a wielcy ludzie nigdy nie idą utartym szlakiem. I pamiętaj twoje zdanie jest ważne, bo jest twoje. Nigdy nie pozwól wmówić sobie, że nie jesteś super. Na świecie żyje tyle miliardów ludzi i każdy ma w sobie coś niepowtarzalnego. Nie dostrzegaj tego co jest na powierzchni i sięgaj głębiej inaczej nigdy nie dowiesz się jak wiele tracisz mijając kogoś na korytarzu, ulicy. Jeśli ktoś jest dla ciebie niemiły, zapomnij o nim, zamiast nienawidzić. Ignorancja boli znaczniej bardziej niż podłe słowa, a życie jest za krótkie na nienawiść i złość. Pamiętaj jesteś skarbem i postępując dobrze, podążasz właściwą drogą, a inni, ci co ranią słowami i czynem to smutni samotni ludzie, dla których nie warto marnować czasu ani łez.
Kobieta jest jak róża, zawsze piękna, przy kimś kto potrafi ją docenić rozkwita. Pamiętajmy, my kobiety zawsze jesteśmy piękne, a ktoś kto twierdzi inaczej. No cóż, nie każdego natura obdarzyła dobrym gustem.


                   



wtorek, 17 stycznia 2017