sobota, 23 grudnia 2017

Renifer z Polski

Nie zapisałam ani jednej myśli od bardzo długiego czasu. Dopiero gdy nareszcie znalazłam wolny czas dorwałam się do klawiatury i zamarłam. Uświadomiłam sobie, że czas był mi potrzebny, aby zrozumieć, że jestem szczęśliwa. Mam chłopaka, z którym zamierzam spędzić jutrzejszy dzień i przyjaciółki, które pomogły mi w zakupach przedświątecznych, a jeśli przyjdzie co do czego mogę do nich zadzwonić w środku nocy, a one odbiorą nie po to aby mnie obsunąć, że ich budzę, lecz mnie wysłuchają. Mam też współlokatora, którego nie chcę jutro zostawiać samego. Tak, wiem on też ma przyjaciół. Ma też tą swoją przybraną rodzinkę, ale kto mu upiecze ciasto? ( no przynajmniej kupi gotowe). Kto przytuli i wsunie prezent pod choinkę? Przecież nie renifer z Laponii! Chyba, że tym reniferem będę ja! Tak więc plan gotowy: święta będą u nas. W domowej atmosferze. Bez spalenizny. Ja nie gotuję, ale zacznę w przyszłym roku. Nie czas jeszcze na postanowienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz