wtorek, 14 października 2014

Tylko wyobraźnia?

W piątek wpadłam do Aśki i co się okazało? Zdecydowała, że wyjeżdża. Zrobiło mi się smutno, bo ostatnio dobrze się dogadywałyśmy, a gdy wyjedzie to już nie będzie tak samo. Dodatkowo zamierzają z Kubą wynająć swoje mieszkanie, więc nie będę mogła wpaść tutaj na kawę jak teraz. Próbowałam Aśkę przekonać, żeby nie wyjeżdżała, ale ona stwierdziła, że tutaj z Kubą ( znowu to wkurzające 'my') nie mają perspektyw. Na szczęście nim zdążyłam całkowicie dać się pochłonąć ponurym rozmyślaniom przypomniałam sobie o spotkaniu z Maksem. Potem jednak przypomniałam sobie o Weronice i wypiłam dwie szklanki soku z pomarańczy. Życie bywa dołujące, prawda? Właśnie, nieprawda! Przekonałam się o tym, gdy tylko spojrzałam w twarz Maksowi. Była sobota, dzień słoneczny. Poprosiłam Maksa byśmy pojechali za miasto. Nie po to by się ukrywać. Po prostu tam jesteśmy obydwoje sobą, a tego mi było trzeba. Po głowie chodziły mi takie myśli jak w piosence Myslowitz 'Dla ciebie"

                 

Gdy tak siedziałam z Maksem w aucie, a on skupiał się na kierowaniu pomyślałam o komedii romantycznej. To znaczy Tom o mnie dba, kocha mnie, rozumie i jest dla mnie całym światem. W komediach romantycznych powinien być nierozumnym chamem, który nie zasłużył na miłość, abym bez wyrzutów sumienia spokojnie mogła odjechać z Maksem w silną dal przy ogólnym poklasku ze strony Darii i Angeli. Tyle, że to się nie stanie. Jak już mówiłam Tom taki nie jest.

W każdym razie mnie zastanawia dlaczego w książkach, filmach jest to takie proste. Jedno spojrzenie w oczy i już wiadomo, że to ten jedyny, partner aż po grób, no po prostu bratnia dusza. Może to ze mną jest coś nie tak. Mam wrażenie, że to nie tak powinno wyglądać. To znaczy mam na myśli, że nie powinnam tak się czuć przy Maksie, jeśli kocham Toma i na odwrót, nie powinnam czuć motyli w brzuchu przy Tomie, jeśli kocham Maksa. Może nie kocham żadnego? Tylko czemu bez żadnego nie wyobrażam sobie świata, tak jak nie wyobrażam sobie nieba bez gwiazd, gdy zapada noc? Gdy patrzyłam jak Maks zaciska palce na kierownicy, jak zerka na mnie i szybko odwraca wzrok, czułam, że robi mi się gorąco. Czy potrafimy być przyjaciółmi, będąc tak szaleńczo w sobie zakochani, a jednocześnie, tak bardzo dla siebie niedostępni? Maks opowiedział mi, że ma problemy z Weroniką. Mówił nie patrząc mi w oczy, patrząc na trawę, koc, wszystko tylko nie na mnie. Jednak gdy spojrzał, mogłabym przysiąc, że czas się zatrzymał, a krew w moich żyłach przestała płynąć. W jego oczach płonął ogień, gdy mówił, że nie potrafi być z Weroniką. "To nie jest dziewczyna dla mnie" stwierdził jakby to było wyzwanie. Jakby chciał powiedzieć, powiedź coś. Zrób. Myślałam, że oszaleję. Nie powiedziałam tego co powinnam, że powinien o nią walczyć. Wiedziałam, że jej nie kocha. Miłość otwiera serca, kłamstwo je zamyka. Musiałam zamknąć oczy. Nie chciałam patrzeć na Maksa, bo wtedy... no właśnie co? Co bym zrobiła? W końcu jest tylko moim przyjacielem! On mnie pocałował. Zerwałam się z miejsca. Nie mogłam pozwolić, aby to trwało, choćbym tego pragnęła. Nie, jeśli chcę zachować godność, spojrzeć w lustro. Odbiegłam. Wracałam na pieszo. Maks mnie dogonił. Przepraszał. Ja kazałam mu zamilknąć. Wyznałam mu, że ja Natalia Sanders nie jest taką dziewczyną.... i cóż pocałowałam go. Po czym wsiadłam do samochodu i gadaliśmy bardzo długo jak dwójka najlepszych przyjaciół. Jakby nic się nie wydarzyło. Może się nie wydarzyło. Może to tylko moja wyobraźnia.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz