czwartek, 9 października 2014

Kto w tym domu jest najważniejszy?

Jeśli ktoś z was ma rodzeństwo to wie, absolutnie, wie co czuję. W każdym domu jest tak zwany pupilek rodziców. No wiecie o co mi chodzi. Takie dziecko dostaje zawsze pochwały, rzadko jest karcone, a błędy zawsze wybaczone. W moim nie jest takim pupilkiem. Chyba kiedyś wspominałam, że oczkiem w głowie Artysty jest Aśka. Nie żebym kiedykolwiek odczuła, że Artysta nie ma dla mnie czasu. Nic z tych rzeczy. Po prostu tak jest i będzie. Koniec i kropka. Dla mamy taką osobą jest Mateusz. Gdy wrócił syn marnotrawny zza granicy to nawet wyrzutów mu nie robiła, tylko tak się ucieszyła, że szkoda gadać.
  Tak, więc łatwo zrozumieć czemu jakoś mnie nie zdziwiło czemu nie zaprotestowała, gdy Mati zechciał się z powrotem wprowadzić. No normalnie, super. Fakt mogłam nie wspomnieć, że się wyprowadził. Taki nieznaczący fakt, a może mr. Freud miał rację i nie ma czegoś takiego jak pomyłki, tylko przeczucie graniczące z pewnością, że mój kochany, acz nieodpowiedzialny braciszek nie pomieszka długo sam. Nie ma nic bardziej wkurzającego, uwierzcie mi na słowo, jak matka, która robi śniadanie dla braciszka, który na dodatek jest z tego powodu niezadowolony, bo
a) za rano
b) on nie lubi jajecznicy
Taka scena z rana jest naprawdę ciężkostrawna. Całe szczęście, że mam swój pokój. No i że czeka mnie spotkanie z Maksem. Nie jutro tylko pojutrze.

Ps: Nie wygrałam w lotka. A już się nastawiłam psychicznie. Życie.  


1 komentarz:

  1. Otrzymałam zgłoszenie do ocenienia tego bloga i dodania do spisu, jednak nie widzę spełnienia warunków jakimi jest zaobserwowanie bloga www.spisiocenablogow.blogspot.com oraz nie widzę nigdzie banneru, który należy umieścić.

    OdpowiedzUsuń