Tak, więc łatwo zrozumieć czemu jakoś mnie nie zdziwiło czemu nie zaprotestowała, gdy Mati zechciał się z powrotem wprowadzić. No normalnie, super. Fakt mogłam nie wspomnieć, że się wyprowadził. Taki nieznaczący fakt, a może mr. Freud miał rację i nie ma czegoś takiego jak pomyłki, tylko przeczucie graniczące z pewnością, że mój kochany, acz nieodpowiedzialny braciszek nie pomieszka długo sam. Nie ma nic bardziej wkurzającego, uwierzcie mi na słowo, jak matka, która robi śniadanie dla braciszka, który na dodatek jest z tego powodu niezadowolony, bo
a) za rano
b) on nie lubi jajecznicy
Taka scena z rana jest naprawdę ciężkostrawna. Całe szczęście, że mam swój pokój. No i że czeka mnie spotkanie z Maksem. Nie jutro tylko pojutrze.
Ps: Nie wygrałam w lotka. A już się nastawiłam psychicznie. Życie.
Otrzymałam zgłoszenie do ocenienia tego bloga i dodania do spisu, jednak nie widzę spełnienia warunków jakimi jest zaobserwowanie bloga www.spisiocenablogow.blogspot.com oraz nie widzę nigdzie banneru, który należy umieścić.
OdpowiedzUsuń