czwartek, 25 czerwca 2015

Gwiazd naszych wina czyli chyba się wzruszyłam

Miałam nie pisać. To znaczy miałam nie pisać dzisiaj, a nie w ogóle. Lecz gdy zamykam oczy i tak sobie myślę, to postanowiłam sobie, że jednak napiszę. Bo mnie poruszył jeden film. Wzruszył i chciało mi się płakać i tak pomyślałam, że ostatnio jakoś tak płaczę nad filmami i mówi się trudno, jeśli ktoś myśli, że to głupie. Obejrzałam "Gwiazd naszych wina" ( Muszę zdobyć książkę!) i ojej smutno mi. Nie będę spoilerować, ale cóż piękny film. Polubiłam głównych bohaterów, ich historię i nawet jeśli ktoś mówi, że to nieprawdziwe, to takie rzeczy się zdarzają. Róże rosną na spalonych lasach, by w końcu zwiędnąć i dać życie czemuś innemu. " Jeśli chcemy oglądać tęczę musimy pogodzić się z deszczem". Ta maksyma wpadła mi w ucho, gdy oglądałam ten film i być może to zdanko mogłoby się stać moim mottem życiowym. Gdy następuje ostatnie zdanie w książce to tak naprawdę nie jest koniec. Zakończenie jest, nawet jeśli autor myśli inaczej. Ja mam swoje, każdy ma swoje zakończenie. Dlatego kocham książki. Nawet jeśli według autora kończą się źle, to ja mogę to zmienić. Mogę znaleźć miłość samotnej, nieszczęśliwej singielce. Życia nie da się zmienić. Trzeba spróbować żyć tak, aby tego nie chcieć. Moja historia. Moje życie. Moje decyzje. Jutro będzie lepiej, jeśli zmienię na lepsze dzisiaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz