29.09.2007
Postanowiłam wybaczyć Jake'owi to jak mnie potraktował gdy zapytałam, go czy pójdzie ze mną na imprezę. Oznacza to mnie więcej tyle, że nadal będę się w nim skrycie podkochiwać. Mój gniew nie miał sensu, bowiem on zwyczajnie dalej mnie ignorował. Po za tym mogłam być zła tylko na są siebie, nie na niego. On nie zrobił nic złego. Przecież to nie on podszedł do mnie i nie złamał zasad. To ja zachowałam się jak wariatka. Z moich duchowym wybaczeniem wiążę się kolejna sprawa. Muszę iść na zakupy, by sprawić sobie ciuszki. Nie byle jakie ciuszki, lecz takie dzięki którym Jake, gdy tylko na mnie spojrzy padnie z wrażenia lub przynajmniej na kolana przede mną i będzie mnie błagał, bym została jego dziewczyną. Zabieram ze sobą Rachel ( zwaną przeze mnie Ray), ale ona nie musi znać powodu dlaczego chce wyglądać jak laska. Moja przyjaciółka od dawna twierdzi, że powinnam wyglądać jak dzika femme fatale niż szara myszka, która zlewa się ze ścianą szkolnego korytarza. To wszystko muszę uświadomić mamie, która musi zrozumieć, że pójście do szkoły ubraną w ten sposób jest naturalne i potrzebne. Oczywiście znając ją każe mi się przebrać. Znając mnie zgodzę się na to i nawet gdybym zebrała całą odwagę to powiem tylko "oj mamo". Na szczęście są jeszcze imprezy szkolne. Na które nie jestem zapraszana. To się zmieni. Już ja się o to postaram.
Nie mam pojęcia jak. Ale jeszcze o mnie usłyszycie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz