Jest swoboda, są wakacje, a ja zamiast być szczęśliwa przez duże S jak zawsze muszę mieć problemy. Muszę pogadać z chłopakiem, bo mnie wkurzył. No jak mogłam ustąpić skoro o ważnych rzeczach w jego życiu dowiaduje się od Angeli, a nie od niego? Ja, Daria i Angela urządziłyśmy sobie babski wieczór, który miał trwać całą noc. W czasie rozmowy gadałyśmy o chłopakach. No i Angela powiedziała, że siostra Toma wychodzi za mąż za Marshalla! AAAAA! No bo po pierwsze Marshall się, że żeni! Co jest takie dziwne, bo jakoś wciąż pamiętam jakieś czułam do niego miętę i te nasze przesłodkie rozmowy, ale życzę mu oczywiście jak najlepiej i strasznie się cieszę, że udało mu się kogoś znaleźć! Po drugie: O mój Boże Jessie wychodzi za mąż! Starsza siostra Toma wychodzi za mąż za mojego Marshalla. To jest mega słodkie i mega dziwne. Po trzecie: Co? Oni biorą ślub? Po czwarte: Zaraz, zaraz. Czemu właściwie Angela o tym wie, a ja nie? Po piąte: Czemu, kurde, czemu Tom mi nie powiedział? Już mnie nie kocha? Nie chce abym z nim szła? Wstydzi się mnie? Wszystko powyższe? Dwa z powyższych? Co jest prawdą? I tak babski wieczór zamiast poprawić humor i pozwolić mi się wyluzować zdołował mnie i wprawił w kompleksy. W końcu około pierwszej albo drugiej w nocy dziewczyny namówiły mnie abym zadzwoniła do Toma i z nim pogadała, a ja choć zadzwoniłam to nie miałam odwagi zapytać czemu nic mi nie powiedział i kompletnie nie poruszyłam tego tematu! Tchórz ze mnie! Umówiłam się z Tomem na śniadanie. I noc całą nie spałam praktycznie myśląc o tym, a dziewczyny mówiły, że powód mógł być taki nie zdążył mi powiedzieć, ale ja im odpowiedziała, że Angeli, owszem zdążył powiedzieć. Może my już nie rozmawiamy o niczym ważnym? Może mnie nie kocha?