Leżę na plaży, a na moje ciało padają promienie słońca. Sączę powoli drinka i patrzę na wodę, mrużąc delikatnie oczy. Nie, nie, nie. Nigdzie nie wyjechałam, lecz to słońce zawitało do naszego kraju. Ja się nie opalam tylko przysmażam i czym prędzej pełznę do cienia, bo jutro albo może jeszcze dzisiaj wieczorem będzie mi złaziła skóra jak wężowi. Tom chichocze ze mnie. Dostanie z wody to przestanie, niech ma. Niech się śmieje. Nie zamierzam się więcej opalać. Nie, nie, nie. To w ogóle nie jest mi potrzebne do szczęścia. Słońce tak, opalanie nie. Tom mówi zawsze, że kocha mnie taką jaką jestem. Niech więc kocha wielkie białe yeti, które zajada się lodem śmietankowym z bakaliami. Sprawdzimy go czy mówi prawdę. Karty na stół panie Frost. Kocha mnie pan czy nie kocha?